Pod koniec września Puls Biznesu informował, że globalny gigant internetowego handlu, Amazon.com, otworzy do 2015 roku trzy centra logistyczne w Polsce. Mają one zatrudnić łącznie 6 tys. pracowników stałych oraz 9 tys. tymczasowych. Tymczasem w innych krajach, gdzie one już funkcjonują, dochodzi do protestów związanych z warunkami pracy. W poniedziałek niemiecki związek Verdi zorganizował strajk w centrach w Bad Hersfeld i Lipsku. Podłoże protestów postanowiła zbadać brytyjska telewizja publiczna BBC.
W programie Panorama BBC pokazało warunki pracy w centrum logistycznym Amazon w Swansea, m.in. na przykładzie zatrudnionego tam, 23-letniego Adama Littlera. Jego zadaniem było zbieranie przedmiotów zamówionych przez klientów internetowego sklepu. Mężczyzna został wyposażony w krokomierz. Miał także ręczny skaner, który pozwala wyznaczyć najkrótszą drogę dotarcia do poszukiwanego przedmiotu.
- Nigdy tak nie pracowałem. Presja jest niesamowita – powiedział Littler, który zatrudnił się przez pośrednika na okres siedmiu tygodni.
Skaner, w który wyposażony był mężczyzna, wyznaczał mu jako cel znalezienie 110 przedmiotów w ciągu godziny. Littler przyznał, że rzadko udawało się osiągnąć taki wynik. Po jednej ze zmian miał za sobą pokonany dystans 18 kilometrów.
Mężczyzna pracował cztery tygodnie za stawkę 6,50 GBP za godzinę, a potem na nocną zmianę za 8,25 GBP za godzinę. Littler powiedział, że pracował cztery noce w tygodniu po 10,5 godziny. Miał w tym czasie jedną płatną zmianę 30 minutową i dwie 15 minutowe bezpłatne.
Amazon powiedział BBC, że warunki pracy w jego centrach nie odbiegają od tych, jakie są w konkurencyjnych firmach. Odrzucił sugestie nadmiernej eksploatacji pracowników.