Bessa spustoszyła portfele największych

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 1998-10-01 00:00

Bessa spustoszyła portfele największych

Straty są wprawdzie papierowe, ale ich wysokość może przyprawić o zawrót głowy

MILIONERZY POD KRESKĄ: Nie pomogły ani zakupy akcji — jak to robił Michał Sołowow (na zdj. z lewej), ani ich sprzedawanie — czego próbował Sobiesław Zasada.

Grube ryby giełdy dotkliwie odczuły tegoroczne załamanie notowań. Spośród tych, którzy nie zmienili liczby posiadanych akcji, najwięcej straciła rodzina Klusków, właścicieli Optimusa. Najlepiej powiodło się Aleksandrowi Leszowi z Softbanku.

Po dziewięciu miesiącach tego roku indeks warszawskiej giełdy WIG spadł o ponad 17,7 proc. Ale straty głównych prywatnych akcjonariuszy polskich spółek są znacznie większe.

Nic nie robili

Na szczególną uwagę zasługują ci inwestorzy, którzy w tym roku nie kupowali ani nie sprzedawali żadnych akcji swoich spółek. W tej grupie prym wiedzie rodzina Klusków (Optimus), której portfel stopniał o ponad 116 mln zł.

Kolejnym dużym przegranym jest Wojciech Ciesielski, który na posiadanych akcjach Echo Investment traci obecnie blisko 36 mln zł.

W mniejszości są szczęśliwcy, których akcje poszły w górę. Jednym z nich jest Aleksander Lesz, prezes i współwłaściciel Softbanku. Od dnia debiutu (2 czerwca), wartość jego udziałów w firmie wzrosła o 64,2 proc, czyli o 76,6 mln zł.

Na drugim miejscu w tym ujęciu znalazła się Anna Woźniak- -Starak (akcjonariuszka Warty), której portfel w ciągu trzech kwartałów zyskał na wartości ponad 59,3 mln zł.

Próbowali się ratować

Część udziałowców próbowała ograniczyć straty, sprzedając część akcji lub dokupując je w nadziei na odbicie kursu.

Zakupami nowych udziałów zajmował się przede wszystkim znany kielecki biznesmen Michał Sołowow. Wraz z żoną Barbarą posiada on znaczne udziały w trzech giełdowych spółkach: Cersanicie, Echo Investment oraz PLI (wkrótce dołączy do nich budowlany Mitex). Pomimo zakupionych akcji, a w przypadku PLI, objęcia części nowej emisji, poczynione przez niego inwestycje przyniosły na razie same straty. W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku wartość akcji posiadanych przez Sołowowów zmniejszyła się o prawie 45 proc., tj. o blisko 128 mln zł.

W obliczu takich strat nie dziwi, że Michał Sołowow zdecydował się odsprzedać swoje akcje PLI brytyjskiej sieci Kingfisher.

Także i sprzedający akcje w większości wypadków wyszli na tym jak Zabłocki na mydle. Choć rodzina Zasadów upłynniła blisko 5 mln akcji (co powinno im przynieść spory zysk), to w ujęciu wartościowym ich portfel akcji zmniejszył się aż o 171 mln zł.

Tu także byli nieliczni inwestorzy, którzy trafnie zmienili skład portfela. Zwraca uwagę Ryszard Krauze, którego portfel po zakupie akcji wzrósł o prawie 47 mln zł.

Ostrożność w cenie

Po przestudiowaniu zaangażowania prywatnych inwestorów w spółki notowane na GPW, widać ich niechęć do wykorzystywania bessy jako sposobności do próby taniego dokupienia akcji.

A przecież zakupy przy spadającym kursie mogłyby okazać się niezłym interesem. Bo jeżeli nawet abstrahować od ambicji w przejmowaniu dodatkowych udziałów w spółkach, w wypadku powrotu hossy sprzedaż zakupionych w dołku akcji przyniosłaby niebagatelne zyski.