Bezrobocie w USA przywdziewa formację ściany

Marcel LesikMarcel Lesik
opublikowano: 2020-04-02 16:18

Zwolnienia w Stanach osiągnęły masową skalę. Pracowników zwalnia nawet… służba zdrowia.

Kolejny tydzień przyniósł gigantyczny wzrost bezrobocia za Oceanem. Skorygowane sezonowo wnioski o świadczenia dla bezrobotnych wzrosły w ubiegłym tygodniu o 6,6 mln. To oznacza, że największa gospodarka świata w ciągu dwóch tygodni straciła 10 mln miejsc pracy. W samej Kalifornii zarejestrowano aż 692 tys. nowych zgłoszeń w minionym tygodniu, natomiast w Nowym Jorku, stanie najsilniej dotkniętym przez pandemię COVID-19, zarejestrowano 286 tys. takich wniosków.

Stany najsilniej dotknięte pandemią zgłaszają masowe zwolnienia w takich branżach jak zakwaterowanie, transport i gastronomia, ale także, co może zaskakiwać, służba zdrowia. To ostatnie może mieć związek z faktem, że część prywatnych szpitali nie zdecydowało się przekształcić w szpital zakaźny i wstrzymało swoją działalność. Według ekspertów, te dane oznaczają, że bezrobocie w pierwszym kwietniowym komunikacie (z danymi uwzględniającymi okres do 12 kwietnia) przekroczy 10 proc. Przypomnijmy, że w styczniu wynosiło 3,6 proc.

James Knightley, główny ekonomista międzynarodowy ING podkreśla, że skala bezrobocia oznacza, że jego wyższy poziom będzie codziennością amerykańskiej gospodarki na długo po tym, jak pandemia ustąpi.

Kiedy w końcu przeżyjemy kryzys i będziemy mogli podążać drogą „normalności”, bezrobocie nie spadnie tak szybko, jak wzrosło. Wiele firm nie przetrwa kryzysu z powodu spadku popytu, a inne przeprowadzą restrukturyzację i wyjdą na rynek, wymagając mniejszej siły roboczej. W związku z tym perspektywa dodatkowego wsparcia podatkowego dla poszkodowanych gospodarstw domowych i przedsiębiorstw wydaje się praktycznie pewna - uważa ekspert.