Biedronka utyła mimo niedzielnego postu

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2020-01-16 22:00

Mniejsza liczba dni handlowych nie przeszkodziła Biedronce w zwiększeniu przychodów o 8,8 proc., do ponad 54 mld zł.

Przy odpowiedniej masie rzeźba robi się sama. Biedronka, niekwestionowany lider polskiego rynku spożywczego, powiększyła sieć o 102 sklepy, w tym 33 w nowym, mniejszym formacie, rzutem na taśmę przebijając poziom 3 tys. placówek. Pół dekady temu, w czasie najbardziej agresywnej ekspansji, potrafiła otwierać ponad 200 placówek rocznie.

Ani mniejsze tempo powiększania sieci, ani to, że w 2019 r. dni handlowych było o 13 mniej niż rok wcześniej, nie przeszkodziło jednak Biedronce w wyraźnym zwiększeniu przychodów. Zgodnie ze wstępnymi wynikami, opublikowanymi przez Jeronimo Martins, portugalskiego właściciela sieci, polskie dyskonty wypracowały w ubiegłym roku 12,62 mld EUR przychodów, czyli — przeliczając po średnim kursie — 54,2 mld zł.

W polskiej walucie oznacza to wzrost o 8,8 proc. Tylko w czwartym kwartale sprzedaż wzrosła o ponad 10 proc. Sprzedaży pomogła m.in. wyższa od oczekiwań inflacja, zwłaszcza w kontekście cen żywności. Na poziomie LFL, czyli bez uwzględniania wpływu nowych sklepów, ubiegłoroczne przychody Biedronki skoczyły o 5,8 proc. (w tym 7,7 proc. w czwartym kwartale). Jeronimo Martins tłumaczy to poprawą oferty i dobrą strategią cenową, łączącą „codziennie niskie ceny” z mechanizmami promocyjnymi. Wyniki Biedronki przekroczyły rynkowe oczekiwania, zwłaszcza w kontekście poziomu sprzedaży w najważniejszym dla handlu czwartym kwartale. Według Łukasza Wachełki, analityka Wooda, takie dane są dobrym sygnałem dla innych spółek z branży, zwłaszcza dla notowanego na GPW Dino, którego kurs w czwartek rósł.

Biedronka odpowiada za 68 proc. przychodów portugalskiej grupy, która poza Polską i rodzimym rynkiem od kilku lat rozwija też działalność w Kolumbii. Na razie nie wiadomo, jakie zyski wypracowała polska spółka w 2019 r. — ostateczne wyniki zostaną podane 20 lutego. Poza Biedronką Portugalczycy prowadzą też w naszym kraju drogerie Hebe. W ich przypadku przychody wzrosły o 25,9 proc., co wynikało głównie z szybkiego tempa otwarć — sieć powiększyła się o ponad 40 placówek i działa obecnie w 273 lokalizacjach, w połowie ubiegłego roku rozpoczęła też sprzedaż w internecie. Na poziomie LFL jej sprzedaż wzrosła o 7,4 proc.