Bigos czytelniczy

Rozmawia Anna Gołasa
opublikowano: 2013-01-25 00:00

Trzy pytania do…

Wojciech Bauman, dyrektor ds. produktów żywnościowych w ZT Kruszwica, przekonuje, że tak jak ruch jest konieczny dla zdrowia i szczęścia, tak czytanie — dla rozwoju psychiki i intelektu.

Mówi się, że zdrowy tryb życia i aktywność fizyczna wymagają samodyscypliny.

Uważam, że to stereotyp. Dla większości moich znajomych wyrzeczeniem jest rezygnacja z zabawy w sport, a nie jej podejmowanie. Samodyscypliny wymaga zmiana przyzwyczajeń, także ruchowo- -sportowych. Od piątego roku życia jeździłem na nartach, od trzynastego grałem w siatkówkę, w wieku 35 lat przyszedł czas na tenis, 40 lat to podejście do roweru na bezdrożach Alp, a gdy miałem lat 49 namówiono mnie na pierwszy maraton. Warto się przełamać i korzystać z zabawy, jaką daje sport. Nigdy nie jest za późno na tę przygodę. Moja żona była wychowywana bez sportu, a teraz jest nie mniej aktywna niż ja. Miałem szczęście, bo ojciec wychowywał mnie w duchu afirmacji wysiłku fizycznego. W wieku lat 80. jeździ na nartach technicznie lepiej, niż gdy miał lat 40.

Zainteresowanie literaturą również wyniósł pan z domu?

Z pewnością, choć dotychczas tak o tym nie myślałem. Raczej żałuję, że czytałem i czytam za mało. W dodatku moja czytelnicza dieta to bigos z dżemem i zasmażką. Mieszam „Wielki projekt” Stephena Howkinga i Leonarda Mlodinowa z „Prześwietnym raportem kapitana Dosa” Eduardo Mendozy. Przy pierwszej pozycji drapałem się w głowę do krwi, próbując zmotywować szare komórki do ogromnego wysiłku, przy drugiej ryczałem ze śmiechu. Mariusz Szczygieł w „Lasce Nebeskiej” przytacza statystyki czytelnictwa w Europie. Francuzi czytają. Czesi czytają. Polacy nie czytają. Nie czytają nawet ci zajmujący wyższe pozycje społeczne. A przecież tak jak aktywność fizyczna jest konieczna dla zdrowia i szczęścia, tak czytanie dla rozwoju psychiki i intelektu.

Fascynacja psychologią wypłynęła z pańskiej biblioteczki?

Niezupełnie. Z górką 10 lat temu dojrzałem do świadomego analizowania relacji między motywacjami klientów, pracowników, szefów i inwestorów. Analizowania, nie wartościowania dla własnych potrzeb. W tym samym czasie moja starsza córka, obecnie lekarz weterynarii, dużo czytała o zachowaniach wilków. Dzieliła się ze mną spostrzeżeniami. Analogie między tym, co się dzieje w grupach, np. w przedsiębiorstwie, a organizacją pracy watahy wilków są uderzające. Wielu interesujących rzeczy o życiu w stadzie dowiedziałem się także od przyjaciela — Jurka Sawki, który jest pasjonatem i zaklinaczem koni. Jurek uważa, a ja mu wierzę, że tylko 25 proc. tych zwierząt chce być szefami. Nie można jednak powiedzieć, że reszta pozostaje bierna. One po prostu chcą mieć dobrych zwierzchników. Widać, że człowiek jest częścią przyrody, nawet człowiek korporacji. &