Bio Planet wyda miliony na paczkowanie

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2021-11-03 20:00

Dystrybutor żywności ekologicznej z NewConnect przechodzi na duży parkiet. Pieniądze z oferty publicznej mają być jego przepustką do dyskontów.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • po co Bio Planet przenosi się z NewConnect na GPW i jakie są szczegóły oferty publicznej,
  • na co spółka wyda pieniądze z emisji i jak ma jej to pomóc w biznesie,
  • jak wygląda kondycja rynku żywności ekologicznej w Polsce

W tym roku trzy spółki przeniosły się z małego parkietu na duży: Photon Energy, Creepy Jar i Brand24. Żadna przy okazji przenosin nie robiła oferty publicznej. Zrobi ją czwarty transferowicz - Bio Planet, dystrybutor żywności ekologicznej.

Rynek ekożywności w Polsce jest obecnie wart ok. 800 mln zł rocznie (w cenach hurtowych) i szybko rośnie. Bio Planet ma na nim silną pozycję - tylko w pierwszym półroczu przychody spółki sięgnęły 108 mln zł (wzrost o 2,5 proc.), przynosząc jej 3,7 mln zł zysku netto.

W ramach oferty publicznej do 17 listopada Bio Planet będzie spotykać się z potencjalnymi inwestorami w ramach road show, a dzień później ustali przedział cenowy w ofercie i rozpocznie budowanie księgi popytu. Przewiduje, że na główny parkiet GPW może przenieść się w połowie grudnia.

- Oferta publiczna obejmie nie tylko nowe akcje, ale też pakiet Organic Farmy Zdrowia. Jeśli cała emisja i akcje sprzedawane przez Organic znajdą nabywców, free float wzrośnie do około 49 proc. [obecnie to 14,5 proc. - red.], więc nasze akcje mają szansę stać się płynne. Przechodzimy na GPW z myślą, by w naszym akcjonariacie pojawili się stabilni inwestorzy instytucjonalni. Wielkość emisji jest dopasowana do naszych potrzeb inwestycyjnych - mówi Sylwester Strużyna, prezes Bio Planet.

Paczkowa inwestycja

Spółka liczy, że pozyska z emisji ok. 6,5 mln zł. Wartość całej oferty, wraz z pakietem sprzedawanym przez Organic Farmę Zdrowia (25 proc. obecnego kapitału), można więc szacować na ponad 20 mln zł. Obecnie kapitalizacja giełdowa Bio Planet to niespełna 90 mln zł. Kontroluje ją porozumienie akcjonariuszy, w którego skład wchodzi m.in. prezes, mające 53 proc. akcji.

- Pieniądze przeznaczymy na nowy zakład konfekcjonowania produktów bio. Koszt całej inwestycji to ponad 30 mln zł - część nakładów już ponieśliśmy, kupując za ok. 4 mln zł działkę budowlaną. Ponadto, zawarliśmy umowę kredytową na kwotę 21 mln zł, która zostanie przeznaczona w całości na pokrycie kosztów inwestycji. Pieniądze z emisji pozwolą nam efektywnie spiąć budżet inwestycyjny - mówi prezes Bio Planet.

Rynkowe dojrzewanie:
Rynkowe dojrzewanie:
Bio Planet, którego prezesem i znaczącym akcjonariuszem jest Sylwester Strużyna, działa od 2005 r., a w 2015 r. zadebiutował na NewConnect. Spółka pozyskała wtedy z oferty 1,8 mln zł. Od tego czasu jej biznes zwiększył się o kilkadziesiąt procent, a kolejny skok ma być możliwy m.in. dzięki pieniądzom z nowej emisji.

Nowy zakład ma mieć powierzchnię 5 tys. m kw. Firma przewiduje, „zakładając pracę w systemie dwuzmianowym”, że moce produkcyjne sięgną 18 mln paczek produktów trwałych rocznie, co oznacza potrojenie potencjału.

- Projekt zakłada możliwość dalszej rozbudowy - i to bez konieczności dokupowania kolejnych działek - twierdzi prezes.

Zwiększenie skali to niejedyna korzyść z inwestycji. Nie mniej istotne są oszczędności.

– Obecnie pakowanie odbywa się w dużej mierze ręcznie, co sprawia, że jego koszt jest relatywnie wysoki. Po zautomatyzowaniu procesu i zwiększeniu skali powinniśmy stać się bardziej atrakcyjnym dostawcą dla tzw. nowoczesnego handlu, czyli przede wszystkim sieci dyskontów, a także dla klientów zagranicznych - wyjaśnia Sylwester Strużyna.

Spółka myśli już o kolejnych inwestycjach po zakończeniu budowy zakładu, który ma ruszyć pełną parą do 2024 r.

- Obecnie nasza oferta to przede wszystkim proste produkty, więc możemy rozwinąć się o wyroby bardziej przetworzone, wymagające złożonego procesu konfekcjonowania - mówi prezes Bio Planet.

Rosnący popyt

Dziś większość przychodów Bio Planet pochodzi ze sprzedaży produktów wyspecjalizowanym sklepom ze zdrową żywnością.

- To bardzo szybko rosnący rynek, a w najbliższych latach popyt nadal będzie się zwiększał. Pomoże nam Unia Europejska, która deklaruje zwiększenie udziału ekoupraw z obecnych 8 proc. do 25 proc. szeroko zakrojone kampanie promocyjne – podkreśla Sylwester Strużyna.

Już w ubiegłym roku popyt skokowo wzrósł - zdaniem firmy nie tylko dlatego, że konsumenci robili pandemiczne zapasy.

- Ludzie zaczynają doceniać jakość. W tym roku powinniśmy utrzymać poziom obrotów, mimo że już nikt nie kupuje na zapas. W przyszłym roku spodziewamy się wzrostu - mówi prezes.

Bio Planet kusi nowych inwestorów dywidendą. Strategia przewiduje, że do akcjonariuszy co roku będzie trafiało 30-60 proc. zysku netto.

- Zamierzamy utrzymać dotychczasowy poziom wypłat z zysku. Umowy kredytowe przewidują wprawdzie, że potrzebujemy zgody banku na wypłacenie ponad 30 proc. akcjonariuszom, lecz w tym roku taką zgodę uzyskaliśmy - zaznacza Sylwester Strużyna.

Ekorynek w powijakach

10 proc. rok do roku - takie było w 2020 r. tempo wzrostu polskiego rynku żywności ekologicznej. Bio Planet podaje, że w cenach hurtowych jest on wart ok. 800 mln zł, ale cenach detalicznych to więcej. W opublikowanym niedawno raporcie „Żywność ekologiczna w Polsce", przygotowanym przez Koalicję na rzecz Bio i NielsenIQ, wartość rynku w 2020 r. w cenach detalicznych szacowana jest na 1,36 mld zł, co przekłada się na 0,5 proc. wartości całego rynku spożywczego. Na tle Europy Zachodniej to wciąż bardzo mało. Statystyczny Polak wydaje rocznie na ekożywność 8 EUR, czyli ok. 36 zł, tymczasem średnia unijna to 76 EUR.

Żywność tego typu sprzedają duże sieci handlowe oraz wyspecjalizowane sklepy. W drugim przypadku to głównie pojedyncze placówki. Sporą skalę ma tylko notowana na NewConnect Organic Farma Zdrowia, która prowadzi ponad 30 sklepów. Poniżej 10 placówek mają dwie inne sieci: rozwijane przez rodzinę Świtalskich (twórców m.in. Biedronki i Żabki) Bio Family oraz Carrefour Bio, ekologiczny projekt francuskiego giganta detalicznego. Sporo takiej żywności sprzedaje się też w internecie, gdzie działa 150 wyspecjalizowanych e-sklepów. Największy udział w wartości rynku ma jednak sprzedaż certyfikowanych produktów z „zielonym listkiem" w dyskontach - udział tego kanału sprzedaży przekracza 50 proc., a za 30 proc. odpowiadają super- i hipermarkety.

W Polsce nie brakuje też certyfikowanych upraw ekologicznych, choć ich liczba w ostatnich kilku latach spadła. Gospodarstw tego typu jest teraz ponad 18,5 tys. (w szczycie było ich ponad 27 tys., ale część w praktyce nie prowadziła upraw), a ich łączna powierzchnia to ponad 0,5 mln hektarów, czyli 3,5 proc. całkowitej powierzchni rolnej w kraju.