Miał spaść, a poszedł w górę. Od zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich cena bitcoina, najważniejszej kryptowaluty zwanej też cyfrowym złotem, poszybowała w górę o prawie 40 proc. i walczy o przełamanie okrągłej bariery 100 tys. USD. Nie taki scenariusz zakładał Paweł Karczewski, prezes Superfund TFI, który nie widział bezpośredniej zależności między wartością bitcoina a wygraną miliardera.
- Jestem pozytywnie zaskoczony. Widać, że branża kryptowalutowa pokłada w Donaldzie Trumpie ogromne nadzieje i nie uwzględniłem tego w swoich wcześniejszych przewidywaniach. Ale cieszymy się z obecnej sytuacji – mówi Paweł Karczewski.
Milion w rezerwach
Prezes towarzystwa przekonuje, że chociaż cena bitcoina osiąga nowe szczyty, to pod względem kapitalizacji potencjal jest jeszcze niewyczerpany. Kapitalizacja bitcoina wynosi obecnie 1,8 bln USD, czyli tyle samo co srebra, połowę mniej niż Nvidii czy Apple'a i dziesiątą część tego, co złoto. W nadrobieniu dystansu pomóc ma chociażby stworzenie przez Donalda Trumpa państwowej rezerwy strategicznej na bazie bitcoina. Pomysł doczekał się nawet projektu ustawy „Bitcoin Act” stworzonej przez Cynthię Lummis, senatorkę reprezentującą stan Wyoming. Ustawa głosi, że wszystkie bitcoiny posiadane przez jakąkolwiek agencję federalną mają zostać przeniesione do skarbu państwa w celu utworzenia rezerwy. Ponadto nakazuje sekretarzowi skarbu zakup „nie więcej niż 200 tys. bitcoinów rocznie przez okres 5 lat, przy całkowitym nabyciu 1 mln”.
- W moim przekonaniu kapitalizacja bitcoina ulegnie mocnej zmianie za kadencji Donalda Trumpa. Jeżeli uda mu się otworzyć rezerwę strategiczną, to będzie generowało popyt. Uważam, że banki centralne są w pewnym stopniu nasycone złotem. Gdy rząd amerykański zacznie budować własna rezerwę, to nie wykluczam, że inne banki centralne podążą tym tropem. Np. szwajcarski (SNB) bo jest to bardzo postępowy bank, który w pewnym momencie był drugim największym akcjonariuszem Mety [wówczas Facebooka – red.] po Marku Zuckerbergu – przekonuje Paweł Karczewski.
SNB na razie nie zaciera rąk na bitcoina. W kwietniu 2024 r. Thomas Jordan, szefbanku,, wykluczył możliwość włączenia kryptowaluty do rezerw ze względu na m.in. wysoki poziom zużycia energii przy jej wydobyciu.
Popyt gwarantowany
Innym czynnikiem sprzyjającym popularyzacji i potencjalnie przyszłym zyskom bitcoina są ETF-y. W styczniu 2024 r. amerykańska komisja papierów wartościowych i giełd zatwierdziła bitcoinowe fundusze, co było przełomem dla największej na świecie kryptowaluty i całej branży. Podczas swojej niespełna rocznej egzystencji ETF-y firm inwestycyjnych, jak m.in. BlackRock, ARK czy Fidelity, zdołały już uzbierać ponad 1 mln bitcoinów o wartości ponad 100 mld USD, jak podaje Yahoo Finance. Nie sposób też zignorować wpływu spółki Microstrategy, która od zwycięstwa DonaldaTrumpa dokupiła ponad 130 tys. bitcoinów zwiększając stan posiadania do 386,7 tys., czyli prawie 2 proc. całkowitej podaży cyfrowego złota. Od początku roku akcje firmy podrożały o 410 proc. To czwarta pod względem wielkosci pozycja funudszu Superfund Akcji Blockchain (około 8 proc.).
- ETF-y to prawdziwa potęga. Od pierwszego dnia biły wszystkie możliwe rekordy innych ETF-ów na świecie. Kiedy 3 lipca 2023 r. ruszyliśmy z naszym funduszem, to kapitalizacja Microstrategy wynosiła 6-7 mld USD, a po półtora roku sięga 80 mld USD. Jeśli tyle ludzi powierza jednej firmie swoje pieniądze, by nabyć bitcoiny zamiast samodzielnie go kupić, to oznacza, że bitcoin będzie miał przez wiele lat bardzo potężne źródło popytu – mówi Paweł Karczewski.
Taka jest tegoroczna stopa zwrotu funduszu Superfund Akcji Blockchain.