Bitcoin wcale nie potrzebuje Trumpa

Stanisław BorawskiStanisław Borawski
opublikowano: 2024-10-30 20:00

Opinie o silnym powiązaniu losów kryptowaluty i wyników wyborów w USA są na wyrost, uważa Paweł Karczewski, prezes Superfund TFI.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Cena bitcoina osiągnie nowy szczyt, jeśli Donald Trump zostanie ponownie wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych, uważa większość ankietowanych przez agencję Bloomberg zarządzających funduszami i ekonomistów. Ponad 50 proc. z nich spodziewa się wzrostu notowań najpopularniejszej kryptowaluty do ponad 80 tys. USD przed końcem roku.

Od początku września cena bitcoina wzrosła o 35 proc. do około 72 tys. USD i niewiele dzieli ją od historycznego maksimum z marca tego roku (73,7 tys. USD). W tym samym okresie poparcie dla Donalda Trumpa urosło o ponad 10 pkt proc., a biznesmen-polityk połączył już wcześniej siły z Elonem Muskiem, samozwańczym czempionem kryptowalut i właścicielem m.in. firmy Tesla, która według danych BitcoinTreasuries jest czwartym co do wielkości posiadaczem bitcoinów (ma ich prawie 10 tys.) wśród amerykańskich spółek notowanych na giełdzie. Kandydat na prezydenta zapowiedział, że ekscentryczny miliarder stanie na czele grupy zadaniowej mającej przeprowadzić audyt finansowy wydajności rządu federalnego. Sam Elon Musk zamieścił w mediach społecznościowych obrazek samego siebie na podium podpisany jako „Department of Government Efficiency” i zapowiedział, że jest gotów na służbę krajowi. Nazwę departamentu niektórzy potraktowali jako żartobliwą, bo jej skrócona nazwa układa się w DOGE, popularny od dawna mem przedstawiający psa rasy shiba inu, który stał się również inspiracją dla nazwy kryptowaluty.

Wątłe powiązanie

Paweł Karczewski, prezes Superfund TFI, towarzystwa, w którego ofercie jest fundusz Superfund Blockchain, nie widzi jednak bezpośredniej zależności między wartością bitcoina a wygraną Donalda Trumpa.

- Sądzę, że tej prawidłowości nie ma, a jeśli Donald Trump wygra, to kurs bitcoina spadnie. Zapowiadałem już w PB, że bitcoin z konsolidacji wyjdzie górą i ta prognoza się materializuje – mówi Paweł Karczewski.

Jego zdaniem wybory służą tylko jako tło i że to inne czynniki pozytywnie wpływają na cenę kryptowaluty. Wrześniowa zwyżka jest w większym stopniu pokłosiem obniżki stóp procentowych przez Rezerwę Federalną niż sondażami wyborczymi czy ewentualnym włączeniem Elona Muska do struktur rządowych.

- Według mnie kurs bitcoina będzie dalej rósł, szczególnie jeśli Fed będzie kontynuował politykę obniżki stóp procentowych. Wybory są tylko jednym z puzzli w całej układance. Myślę, że cyfrowe złoto może osiągnąć historyczny szczyt nawet przed wyborami, a potem zobaczymy mocną korektę ze względu na popularną taktykę inwestycyjną „kupuj plotkę, sprzedawaj fakt”. Jestem jednak dużym optymistą i wierzę, że po korekcie nastąpi dalszy wzrost, bo jesteśmy w trakcie tzw. crypto summer – dodaje Paweł Karczewski.

Crypto summer to cykl inwestycyjny charakteryzujący się silnym wzrostem cen kryptowalut napędzanym przez spekulacje i szum medialny.

Rezerwa strategiczna

Nawet zapowiedź Donalda Trumpa z 27 lipca o zbudowaniu strategicznych rezerw państwowych na bazie bitcoina nie uchroniła kryptowaluty przed korektą na początku sierpnia, kiedy cena spadła o 12 proc. do 53 tys. USD. Paweł Karczewski uważa, że opcja rezerw bitcoinowych będzie coraz częściej rozważana, ponieważ percepcja rynkowa króla kryptowalut znacząco się zmieniła dzięki zaangażowaniu na tym rynku dużych instytucji, jak np. BlackRock. Chociaż widać zbieżność czasową wzrostu ceny bitcoina np. z zamachem na Donalda Trumpa 13 lipca (poparcie dla kandydata republikanów istotnie wówczas wzrosło), to warto zauważyć, że wypowiedź Larry'ego Finka z BlackRocka o "cyfrowym złocie" padła dwa dni później. Cena bitcoina w kolejnym tygodniu urosła o 7,5 proc., podczas gdy w tym samym okresie poparcie dla Donalda Trumpa spadło o 9 pkt proc.

– To, co Larry Fink powiedział, jest ogromnie ważne, ponieważ bitcoin zaczął być inaczej postrzegany. Jeżeli rzeczywiście będzie coraz częściej uznawany za cyfrowe złoto, to niedługo zaczną się rozważania, czy nie przyjąć kryptowaluty jako elementu rezerw państwowych. W moim przekonaniu bitcoin dojdzie do kapitalizacji złota i za Donalda Trumpa ta rezerwa będzie szybko uzupełniana o cyfrowe aktywo przez departament skarbu. Wydaje mi się, że pomysł będzie realizowany nawet w przypadku wygranej Kamali Harris, która będzie chciała adwersarzowi odebrać argument polityczny i rozszerzyć elektorat, co sprowokuje do myślenia także inne banki centralne – uważa Paweł Karczewski.