BIURA MUSZĄ
POŁĄCZYĆ SWOJE SIŁY
Polskie biura podróży potrzebują pieniędy, aby stawić czoło zagranicznym gigantom. Wyjściem z sytuacji może być połączenie sił i powstanie dużego, narodowego touroperatora. Innym rozwiązaniem jest tworzenie firm z kapitałem mieszanym.
„Puls Biznesu”: Dlaczego polskie biura podróży oferują turystyczne imprezy wyjazdowe drożej niż zagraniczni konkurenci?
Jerzy Łukasiewicz: Naszych biur nie stać na rezerwację bardzo dużej liczby miejsc noclegowych. Jeśli rodzimy touroperator zarezerwuje np. 100 pokoi, to wiadomo, że nie otrzyma takiego rabatu jak zagraniczny potentat, który jest w stanie zamówić ich tysiąc. Na dodatek wielu właścicieli polskich biur jest słabo przygotowanych do prowadzenia rozmów, nie potrafi wynegocjować dobrych warunków.
— Jakie są zatem szanse na przeciwstawienie się ekspansji zagranicznych biur podróży?
— Musi w Polsce powstać rodzimy, duży touroperator, który byłby w stanie przedstawić naszym biurom atrakcyjną ofertę. Mogłoby go utworzyć kilka znaczących polskich firm. Mam nadzieję, że jeszcze nie jest na to za późno. Małe biura agencyjne uzyskałyby dostęp do dobrej i taniej oferty. Niewielkie firmy spełniają istotną funkcję agentów, są najbardziej wyczulone na potrzeby klientów. Niestety, mają też najwięcej trudności i kłopotów, nie dysponują odpowiednim kapitałem. Nie chodzi mi o to, aby całkowicie odrzucać ofertę zagranicznych touroperatorów. Idzie o stworzenie równych szans. Dodatkowo powinny też powstać wspólne przedsiębiorstwa z udziałem polskiego i zagranicznego kapitału. Niestety, biura jeszcze do tego nie dojrzały.
— Co najbardziej przeszkadza w rozwoju turystyki?
— Wciąż brakuje hoteli o średnim standardzie, sal konferencyjnych i dobrych niewielkich restauracji. Taki stan powoduje, że Polska jest mało atrakcyjnym krajem dla cudzoziemców, na dodatek bardzo drogim. Trzeba postawić na rozbudowę bazy noclegowej i lepsze wykształcenie kadr turystycznych. Rząd powinien lepiej zorganizować promocję Polski.
— Zagraniczne sieci budują w naszym kraju hotele o wysokim standardzie. Czyżby więc inwestycje w obiekty średniej jakości były mniej korzystne, a może nie ma w Polsce kapitału do ich budowy?
— Ekskluzywne hotele też mają kłopoty. Uważam, że nakłady poniesione na budowę obiektów o niskim standardzie szybciej się zwracają. Banki mają kłopoty z korzystnym lokowaniem pieniędzy. Mogłyby zainwestować właśnie w budowę hoteli. Poza tym sądzę, że pojawią się zagraniczni inwestorzy, gdy tylko spadną ceny nieruchomości i działek budowlanych. Są one absurdalnie wysokie, ale przecież kiedyś rynek się nasyci.
Rozmawiał:
Radosław Górecki