Kobiety biznesu z regionu łódzkiego miały okazję sprawdzić się jako wyczynowi kierowcy podczas pierwszego rajdu samochodami terenowymi dla pań „Te wspaniałe kobiety w ich szalejących maszynach”. Trasa wyścigu biegła z Moskwy, przez Syberię i Łódź (były to tylko podłódzkie miejscowości o nazwach Moskwa i Syberia).
Rajd składał się z czterech etapów. Ostatnie dwa rozegrały się na terenach należących do klubu golfowego w Woli Błędowskiej. Na jednym z odcinków organizatorzy — dla urozmaicenia — zmienili kilka szczegółów w układzie kierowniczym jeepa. W rezultacie po skręceniu kierownicy w prawo, samochód jechał w lewo.
— To bardzo proste. Jak skręcam kierownicą w jedną stronę, to auto jedzie w drugą. Trzeba się tylko przestawić. Na trasie podpowiadam, więc nie powinno być problemów — zachęca Zbigniew Dyko, pilot i sędzia rajdu, jadący z każdą uczestniczką.
Mimo podpowiedzi, prawie żadna z pań nie zmieściła się w pierwszej bramce. Potem już jakoś szło, choć ten etap wszystkim przysporzył najwięcej wrażeń.
— To są odruchy, nad którymi ciężko zapanować. Trochę to przypomina debiut na nartach, gdy jedyne, co wiadomo to to, że się jedzie. Choć tutaj miałam szansę kontrolować prędkość — tłumaczy Krystyna Kwaśniak-Derendasz, szefowa biura promocji Radia Łódź.
Jednak wszystkie zawodniczki ukończyły ten etap. Według Małgorzaty Prokop, właścicielki firmy galanteryjnej Prokop, na tym odcinku chodziło o to, by zapanować nad wyrobionymi wcześniej nawykami. Wystarczyło bardziej się skoncentrować i jazda ze zmienionym układem kierowniczym nie przysparzała większych problemów.
W sumie w zawodach wystartowało 45 pań. Znalazły się wśród nich biznesmenki, lekarki, dziennikarki, naukowcy. Impreza przyciągnęła wielu kibiców, w większości znajomych i rodziny uczestniczek. Dla wielu pań ten rajd nie był pierwszym w tym sezonie.
— Na rajdy samochodami terenowymi jeździmy całą rodziną już od kilku lat. To hobby, które całkowicie pochłania całą naszą czwórkę — przekonuje Halina Zawadzka, współwłaścicielka firmy odzieżowej Hexeline.
Jako jedna z nielicznych zawodniczek bez większych problemów pokonała odcinek ze zmienionym układem kierowniczym.
— Zwykle jeżdżę jako kibic moich synów. Dziś jednak zamieniliśmy się rolami — mówi Anita Szcześniewska, właścicielka firmy odzieżowej Fine Fashion.
Przyznaje również, że na uczestnictwo w rajdach lub na kibicowanie synom poświęciła już wiele weekendów.
Według organizatorów, kobiety są niedoceniane jako kierowcy rajdowi. Tymczasem radzą sobie całkiem nieźle, a dla wielu z nich jest to prawdziwa pasja.
— Panie często uczestniczą w organizowanych przez nas imprezach off-roadowych. Ten rajd jest jednak pierwszą tego typu imprezą organizowaną specjalnie dla kobiet. Zainteresowanie było bardzo duże, dlatego nie zamierzamy poprzestać na jego pierwszej edycji —zapewnia Zyta Majchrzak z firmy Autotraper, współorganizatora imprezy.
Zawodniczki prezentowały wyrównany poziom umiejętności. O zwycięstwie decydowały sekundowe różnice w czasie. Pierwsze miejsce (z czasem 4 minuty 28 sekund) zajęła Anita Werner z TVN 24. Jedynie dwie sekundy później ukończyła rajd Aleksandra Stangierska, wydawca „Dziennika Łódzkiego” i „Expressu Ilustrowanego”. Trzecia była Mariola Popińska, pisarka, która ukończyła wszystkie cztery etapy rajdu z czasem jedynie o 4 sekundy gorszym od najlepszego. Uczestniczki imprezy zebrały i przekazały pieniądze na rzecz Oddziału Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka Szpitala im. Madurowicza w Łodzi. Imprezę zorganizowały firma Autotraper i Agencja Step by Step.
