Wystarczył tydzień, aby WIG20 wymazał z historii trwającą od prawie dwóch miesięcy korektę. Nastroje są bardzo dobre, a wielu inwestorów z optymizmem patrzy w przyszłość. Zdaniem zarządzających VIG C-Quadrat TFI sielanka nie potrwa długo, gdyż wkrótce uwidocznią się bolączki polskiej gospodarki. Poradzenie sobie z nimi może trwać lata.
Wyborcze zamieszanie
Specjaliści z towarzystwa, zarządzającego aktywami o wartości okolo 1 mld zł przekonują, że wystarczy spojrzeć na historyczne zachowanie indeksu WIG20 przy okazji poprzednich wyborów parlamentarnych, aby zrozumieć to, co dzieje się teraz na giełdzie.
- Z reguły kursy na fali oczekiwań zaczynały rosnąć około miesiąc przed wyborami, tydzień po wyborach zaliczały euforyczną zwyżkę, a potem systematycznie wracały do punktu wyjścia. Spodziewamy się, że teraz będzie podobnie - mówi Michał Szymański, prezes VIG C-Quadrat TFI.
Przecena nie nastąpi jednak wskutek problemów z uformowaniem nowego rządu, przed którymi ostrzega część ekspertów. Obecne zainteresowanie rynków sprawami politycznymi ma dość szybko zgasnąć.
- Zagrożeniem dla polskich akcji nie są potencjalne problemy z uformowaniem rządu. W Polsce dotychczas nie mieliśmy z tym znacznych trudności. Zresztą w Belgii dwukrotnie w ciągu ostatnich 15 lat rządu nie było około 500 dni, a mimo to tamtejszy główny indeks poruszał się zgodnie z benchmarkiem. Wydarzenia polityczne rezonują na rynkach bardzo krótko i dość szybko uwaga inwestorów skupia się na fundamentach – dodaje Michał Szymański.
Nie przelewki
Zmartwieniem inwestorów powinna być teraz kondycja polskiej gospodarki. Rządu najprawdopodobniej nie uda się uformować przed końcem roku. Przestaną więc obowiązywać tarcze antyinflacyjne i pogłębią problem inflacji, który wbrew pozorom nadal istnieje.
- Inflacja w Polsce spada, ponieważ jest administracyjnie kontrolowana. Gdy ceny paliw przestaną być sztucznie ograniczane i wrócą do poziomu rynkowego, to inflacja podskoczy o 0,8 pkt proc. Podobnie będzie z cenami prądu i gazu, gdy przestanie obowiązywać tarcza energetyczna oraz z żywnością, gdy wrócą normalne stawki VAT. W sumie powinno to zwiększyć odczyt inflacyjny o 5 pkt proc. - mówi Fryderyk Krawczyk, dyrektor departamentu zarządzania VIG C-Quadrat TFI.
Nie należy też zapominać o podwyżce płacy minimalnej, która zacznie obowiązywać od przyszłego roku.
- Ujemna realna dynamika płac w tym roku bardzo silnie wspierały proces dezinflacji w Polsce. Odbudowa siły konsumenta będzie kolejnym czynnikiem proinflacyjnym, ponieważ płaca minimalna jest silnie skorelowana z cenami żywności - dodaje Fryderyk Krawczyk.
Specjalista zauważa, że budżet państwa na przyszły rok zakłada silny przyrost potrzeb, co w głównej mierze jest wynikiem planowanych waloryzacji inflacyjnych wydatków i kolejnych stymulantów fiskalnych. To dodatkowo będzie napędzać inflację.
- Do tego dochodzi koszt obsługi zadłużenia, który zakończy czasy dynamicznego rozwoju polskiej gospodarki: w 2021 r. wynosił 27 mld zł rocznie i stanowił 1 proc. PKB, a w 2024 r. wyniesie 105 mld zł, czyli aż 3 proc. PKB. Kraje, które miały taki koszt obsługi, jaki czeka Polskę, wpadały w długi okres stagnacji – mówi Fryderyk Krawczyk.
Taki był udział wydatków na obronność w PKB na koniec 2022 r.
Przejście przez pandemię bez szwanku ma teraz ciążyć naszemu państwu i giełdzie.
- Bez KPO byłoby ciężko funkcjonować przyszłemu rządowi. W najbliższych czterech latach zapadają obligacje emitowane w pandemii przez BGK i PFR o łącznej wartości 110 mld zł. Trzeba będzie znaleźć dla nich refinansowanie. Potrzebne będą wyższe podatki lub cięcie transferów socjalnych - nie ma wątpliwości dyrektor departamentu zarządzania VIG C-Quadrat TFI.
Kraje, które miały taki koszt obsługi, jaki czeka Polskę, wpadały w długi okres stagnacji.
Co teraz kupować na giełdzie
Jeżeli prognozy specjalistów co do sytuacji gospodarczej w Polsce będą trafne, szczególnie ucierpią obligacje skarbowe.
- Wróci duża zmienność cen, ponieważ nie ma pewności co do kierunku polityki monetarnej RPP. Dlatego jesteśmy neutralnie nastawieni do papierów stałokuponowych, a pozytywnie do zmiennokuponowych. Generalnie jednak stronimy od polskich papierów i preferujemy zagraniczne - mówi Fryderyk Krawczyk.
Zupełnie inaczej zarządzający VIG C-Quadrat TFI zapatrują się na rynek obligacji korporacyjnych. Preferują dług polskich spółek, a stronią od długu zagranicznych.
– Za granicą firmy będą musiały się mierzyć z gwałtownym wzrostem zadłużenia, ponadto stopy będą dłużej na wysokim poziomie. Na naszym rynku ryzyko recesyjne jest wyjątkowo małe, konsumpcja jest mocna, a duże i średnie firmy dobrze się czują przy wysokiej inflacji. Papiery spółek o mocnych bilansach są godne uwagi – dodaje Fryderyk Krawczyk.
Duże spółki o mocnych bilansach powinny również sobie dobrze radzić na polskim rynku akcji. Podmioty, które są w stanie przerzucić koszt inflacji na klientów mogą okazać się jedynymi jasnymi punktami GPW.
- Na polskim rynku akcji zmiana władzy nie wystarczy - potrzeba nowych, pozytywnych katalizatorów wzrostu. Na razie w oczy rzuca się to, że wyceny są stosunkowo wysokie, a wzrost kursów spółek z udziałem skarbu państwa nieuzasadniony, bo potencjalna wymiana kadry zarządczej zajmie długie miesiące. W przyszłości małe i średnie spółki mogą zostać wsparte pieniędzmi z KPO, a największe podmioty będą korzystać z podwyższonej inflacji, jednak to teraz jedyne widoczne pozytywy - mówi Michał Szymański.
Wyceny na GPW są stosunkowo wysokie, a wzrost kursów spółek z udziałem skarbu państwa nieuzasadniony, bo potencjalna wymiana kadry zarządczej zajmie długie miesiące.
Byczych argumentów jest i tak więcej niż tych za akcjami amerykańskimi. Zdaniem zarządzających ryzyko na giełdzie w Nowym Jorku jest skoncentrowane na kilku spółkach, które były w tym roku motorem napędowym indeksu. Sytuacja ma znamiona bańki spekulacyjnej, w tym wypadku wywołanej boomem na sztuczną inteligencję.
- Na amerykańskiej giełdzie sytuacja jest bezprecedensowa. Gdybyśmy pozbawili indeks S&P 500 siedmiu największych spółek, to w tym roku jego dotychczasowy wynik ledwo przekroczyłby zero. Rynek teraz debatuje nad tym, czy największe spółki są przewartościowane lub reszta rynku niedowartościowana. My skłaniamy się raczej ku tej pierwszej opinii – dodaje Michał Szymański.