Bordoskie wino buduje masę

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2016-04-17 22:00

Suplementy dla inwestora powinny zwiększać portfel i zawierać minerały — wiele wskazuje, że rocznik 2015 będzie miał zastosowanie.

W pierwszym tygodniu kwietnia ruszyła kolejna bordoska kampania en primeur, podczas której krytycy degustują wina, w które inwestuje się na długo przed rozlaniem do butelek. Żeby tzw. winne futuresy mogły być w ogóle zyskowne, początkowa cena nie może być zbyt wysoka, a po wprowadzeniu rocznika do obiegu musi być na niego popyt — jak jednak wynika z pierwszych relacji ekspertów, drugi czynnik jest wyjątkowo prawdopodobny, bo młode wino jest oceniane jako bardzo dobre. Wskazówka dla inwestora, której można doszukiwać się w tych notach, brzmiałaby natomiast „uzupełniaj minerały”.

Wino z regionu Bordeaux
Wino z regionu Bordeaux
Bruno LEVESQUE / IP3 /FORUM

Opieranie strategii inwestycyjnej o najbardziej wstępne wypowiedzi krytyków może nie być zbyt skuteczne, ale planując kupowanie skrzynek w zarobkowym charakterze, warto sprawdzić, co w tych komentarzach najbardziej się wybija. Zdaniem eksperta „Decantera” Jamesa Lawthera, w roczniku 2015 takim wyróżnikiem jest właśnie gleba, bo z win degustowanych przez niego do tej pory szczególnie dobrze wypadły te z winnic o wapiennym podłożu.

Właściwości miejsca, w którym winogrona dojrzewają, nie sprowadzają się przecież wyłącznie do warunków pogodowych, ale w dużym stopniu zależą też od składników przedostających się do owoców z gleby. Wina, które zwróciły uwagę krytyka, miały więc specyficzną świeżość — mineralną i kredową. Poza wyczuwalnymi pierwiastkami James Lawther wymienił trzy główne czynniki, na podstawie których uznał rocznik za „kuszący”, chociaż niekoniecznie najlepszy w całej historii.

Pierwszym z nich jest „wspaniały owocowy charakter”, który wykazały i porównywalny z rocznikiem 1998 merlot, i oceniony jako bardzo dobry cabernet franc. Drugim elementem jest tzw. struktura, czyli budowa wina oparta między innymi na zawartości alkoholu czy tanin — związków decydujących zarówno o barwie wina, jak i o potencjale jego dojrzewania. Jak odnotowuje krytyk, poziom tanin był w degustowanych przez niego winach wysoki, ale nie miało to negatywnego wpływu na aromat.

Ostatnim jakościowym parametrem, na który zwrócił w swoim skrótowym podsumowaniu uwagę, była kwasowość — okazała się nie być przesadnie wyraźna, więc tegoroczna bordoska oferta określonazostała jako świeża i właściwie zbalansowana. Chociaż aromaty w kolekcjonerskich winach rzeczywiście przekładają się na powodzenie na rynku, informacja, która wydaje się nawet bardziej istotna dla inwestora, dotyczy możliwości starzenia.

James Lawther podejrzewa, że rocznik 2015 będzie nadawał się do kieliszków odrobinę wcześniej, ale nie zmienia to faktu, że zawartość tanin zapewni mu bazę do wieloletniego przechowywania. Mając na uwadze, że skrzynki z najbardziej znanych châteaux będą sporo kosztowały, krytyk wskazuje też, gdzie można zainwestować, mniej wydając — jako łagodniejsze dla portfela wypadająapelacje Castillon, Fronsac, ale też obrzeża samego Saint-Émilion.

Jeśli jednak skojarzenie nazwy Fronsac z czymkolwiek na tym rynku okazuje się trudnym zadaniem, a drogie kolekcjonerskie wino przywodzi na myśl tylko Rotschildów, warto przy okazji uporządkować informacje, bo wszystkie wymieniane przez krytyka winnice nazywa się branżowo „prawym brzegiem” — w odniesieniu do rzeki Żyrondy przebiegającej przez Bordeaux.

Prawy brzeg to więc chociażby Pomerol i Saint-Émilion, a lewy to m.in. Médoc czy Margaux, a także wcale nie największa apelacja Pauillac, a w niej kilkaset akrów Château Mouton Rothschild.