Sieć koncernu w Polsce ma w rok urosnąć z 400 do 440 stacji
Koniec roku przyniósł zmianę dyrektora polskiego oddziału BP. Jerzego Brniaka po sześciu latach zastąpił Bogdan Kucharski. Formalnie stery przejmie 1 stycznia, ale nam już ujawnia plany. Firma, która właśnie uruchomiła 400. stację i jest wiceliderem krajowego rynku paliw, zapewnia, że katastrofa w Zatoce Meksykańskiej nie wpłynie na jej pozycję w Polsce. Nie planuje sprzedaży stacji na pokrycie długów. Ma nawet apetyt na więcej. Za rok chce mieć w sieci około 440 stacji.
— Podobnie jak w latach 90., coraz większy nacisk będziemy kładli na budowę stacji własnych. Sprzyja temu m.in. program budowy autostrad i dróg ekspresowych i niewykorzystane nisze inwestycyjne w największych miastach Polski. To bardzo atrakcyjne rynki, a stacje własne dają większy zwrot z kapitału. Z rozwoju stacji partnerskich jednak nie rezygnujemy. Będą się pojawiać w mniejszych miastach — mówi Bogdan Kucharski.
Wartości planowanych inwestycji nie ujawnia.
Emocje firm paliwowych rozpalają pespektywy budowy stacji przy autostradach i drogach ekspresowych. Obecnie działa ich około 30. Na razie BP dało się tu wyprzedzić rywalom — w barwach koncernu nie działa na razie żadna. Firma ma już jednak koncesje na cztery: dwie na A4 koło Zgorzelca i dwie na S3 koło Szczecina. Budowa ma ruszyć w 2011 r. Bogdan Kucharski zapowiada, że firma będzie starowała we wszystkich przetargach, "które będą wpisywały się w strategię rozwoju BP".
To ma zwiększyć udziały w detalicznej sprzedaży paliw z kilkunastu procent "o kilka punktów procentowych" (lider PKN Orlen ma 30 proc.).
— Chcemy rosnąć szybciej niż rynek. Najbardziej obiecująca jest sprzedaż diesla. Prognozy mówią, że co roku będzie rosła o 5 proc. To tempo powinno się utrzymać w kilku najbliższych latach. Sprzedaż benzyn też będzie rosła, ale nieco wolniej — co roku o około 1 proc. — twierdzi Bogdan Kucharski.
Pytanie o oczekiwane przychody w tym roku i następnych pozostało bez odpowiedzi.
Dyrektor przyznaje, że dominować ma rozwój organiczny sieci. Gdyby jednak pojawiła się okazja, BP ją rozważy (kilka lat temu koncern przejął w Europie sieć Aral).
— Są jeszcze szanse na przejęcia na polskim rynku. Są firmy, które od kilku lat spowolniły rozwój. Mają po około 100 stacji, co nie daje zadowalającego zwrotu z kapitału i nie zapewnia odpowiedniej efektywności. W najbliższym czasie muszą podjąć decyzję o nowych inwestycjach lub o sprzedaży sieci — uważa Bogdan Kucharski.
