W pierwszej fazie poniedziałkowej sesji akcje Toory Poland, upadłego producenta grzejników i aluminiowych komponentów samochodowych, dotarły nawet do 1,6 zł, co oznaczało wzrost o 25 proc. Druga część dnia była jednak znacznie gorsza. Syndyk poinformował bowiem, że do godziny 14.00 nie wpłynęła żadna oferta na zakup majątku spółki, a wczoraj upływał termin składania ofert.
— Nie znajduję żadnych okoliczności, które wskazywałyby na wzrost lub spadek ceny akcji spółki — powiedział Janusz Skiba w TVN CNBC.
Rezultat: papiery Toory skończyły sesję na 11,7-procentowym minusie.
Cena wywoławcza całej firmy wynosi 231,62 mln zł. W przypadku braku chętnych syndyk podzieli ją i sprzeda poszczególne zakłady osobno.