Branża grozi zamykaniem cementowni

Agnieszka Zielińska
opublikowano: 2024-12-08 20:00

Import cementu z Ukrainy coraz bardziej zagraża polskim producentom. Apelują więc o wprowadzenie kontyngentu. Ostrzegają, że w przeciwnym razie będą zmuszeni zamykać cementownie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Od 2019 do 2023 r. import cementu z Ukrainy do Polski wzrósł o ponad 1500 proc. Największy wzrost nastąpił po wybuchu wojny w Ukrainie. W 2020 r. z Ukrainy przyjechało do Polski 32 tys. ton cementu, w 2021 — 52,6 tys., w 2022 — 101,7 tys., a w 2023 r. — według szacunków Stowarzyszenia Producentów Cementu (SPC) — blisko 340 tys. ton. W tym roku natomiast import ma sięgnąć znacznie powyżej pół miliona ton, zaś w przyszłym może to być nawet 1,5 mln. Uderza to bezpośrednio w polskich producentów.

Nieuczciwa konkurencja

Ukraiński cement na naszym rynku pochodzi głównie z prywatnej cementowni w Iwano-Frankiwsku, która sprzedaje go przez spółkę założoną w naszym kraju mającą przedstawicielstwa w Białej Podlaskiej, Chełmie, Zamościu, Jarosławiu i Rzeszowie.

Ukraińska cementownia jest obecnie rozbudowywana, a docelowo jej moce produkcyjne mają wynieść do 4 mln ton rocznie. Przedstawiciele polskiego sektora cementu widzą w tym coraz większe zagrożenie.

— Niekontrolowany napływ cementu z Ukrainy jest nieuczciwą konkurencją, bo jego producenci nie ponoszą kosztów polityki klimatycznej Unii Europejskiej w przeciwieństwie do naszych. Dlatego nie jesteśmy w stanie konkurować z ukraińskim importem — mówi Zbigniew Pilch, dyrektor SPC.

Według danych stowarzyszenia w przyszłym roku do Polski ma przyjechać blisko 1,5 mln ton cementu z Ukrainy.

— W takiej sytuacji istnienie np. cementowni w Chełmie, 25 km od granicy z Ukrainą, nie będzie miało uzasadnienia. W efekcie co najmniej 1300 osób straci pracę — podkreśla Zbigniew Pilch.

Kluczowa umowa

Branża cementowa będzie więc domagać się, aby Polska jako kraj najbardziej odczuwający negatywne skutki importu z Ukrainy złożyła wniosek do Komisji Europejskiej o wprowadzenie kontyngentu na cement z Ukrainy.

— Nasz postulat to ograniczenie bezcłowego importu na poziomie średniej z trzech ostatnich lat. Jeżeli tego nie zrobimy, będziemy musieli wkrótce zamykać cementownie. W przyszłym roku Komisja Europejska będzie negocjować nową umowę handlową między UE a Ukrainą, wnioskujemy więc, aby ten temat został wniesiony na agendę jako pilny — podkreśla szef SPC.

Pomoc publiczna

Nie jest to jedyny postulat, którego domaga się branża. Zabiega też o wpisanie cementowni na listę przedsiębiorstw energochłonnych, co umożliwiłoby ubieganie się o pomoc publiczną, czyli rekompensatę pośrednich kosztów emisji.

— To jest pomoc publiczna, która musi być zaakceptowana przez Komisję Europejską. Aby znaleźć się na takiej liście, dany sektor musi mieć intensywność wymiany handlowej z krajami spoza UE na poziomie ponad 20 proc. W przypadku przemysłu cementowego wskaźnik znajduje się na poziomie 10 proc., więc nie spełnia tego kryterium. W związku z tym postulujemy, aby Komisja Europejska obniżyła ten próg do 10 proc. — informuje Zbigniew Pilch

Jego zdaniem w tej chwili jest to kluczowa sprawa.

— Brak możliwości skorzystania z tego wsparcia może skończyć się tym, że w konsekwencji produkcja cementu przeniesie się z naszego kraju za granicę — do Afryki, Turcji, byłych krajów ZSRR czy Azji. Ucierpi na tym cała polska gospodarka, a my w konsekwencji uzależnimy się od importowanych surowców — podkreśla szef SPC.

Eksportowa nadwyżka

Polska jest trzecim graczem w sektorze cementu w UE. Sektor cementowy wraz z budowlanym zapewniają blisko 2 mln miejsc pracy i 8 proc. PKB. W kraju funkcjonuje 12 cementowni, głównie na południu ze względu na dostęp do surowców. W 2023 r. krajowa produkcja cementu wyniosła w 16,6 mln ton.

Przed atakiem Rosji Ukraina zużywała 12 mln ton cementu rocznie, dziś zużywa tylko 4 mln. Nadwyżkę eksportuje więc do Europy, czyli przede wszystkim do sąsiedniej Polski.