BRANŻA ROZPOCZNIE PRYWATYZACJĘ
Brakuje jednolitej koncepcji przekształceń zakładów azotowych
SCEPTYCYZM BRANŻY: Na świecie w przemyśle azotowym występuje wąska specjalizacja. Trudno będzie pozyskać jednego inwestora dla całej branży, który chciałby przejąć pełną produkcję wszystkich polskich zakładów — twierdzi Mirosław Malinowski, prezes Zakładów Azotowych w Puławach.
Podjęto wreszcie konkretne kroki na drodze prywatyzacji zakładów nawozów azotowych. Będzie to jeden z trudniejszych procesów prywatyzacyjnych. Branża przeżywa dekoniunkturę. Brakuje również jednolitej wizji niezbędnych przekształceń.
Rozpoczął się proces prywatyzacji sektora azotowego. Na początku marca ministerstwo skarbu podpisało umowę z firmą Business Management and Finance (spółka BRE), która ma przygotować program prywatyzacji dla całego sektora. Do grupy firm, które mają uczestniczyć w procesie prywatyzacji zaliczane są zakłady azotowe: w Puławach, Kędzierzynie- -Koźlu, Policach oraz Tarnowie. Ministerstwo skarbu nie chce wypowiadać się na temat przebiegu ewentualnej prywatyzacji.
— Musimy poczekać na wyniki ekspertyz. Dopiero wtedy podejmiemy decyzje co do ścieżki, jaką będzie postępować prywatyzacja sektora. Program ma powstać za 14 miesięcy — mówi Agnieszka Dłuska z ministerstwa skarbu.
Spóźnialscy
Według powszechnej opinii, prywatyzacja jest spóźniona. Branża przeżywa okres dekoniunktury. Najlepszy dla niej czas, przypadający na lata 1995-96, został przegapiony.
— Był to najlepszy okres dla branży od 20 lat — twierdzi Mirosław Malinowski, prezes Zakładów Azotowych w Puławach.
Na rynkach światowych nastąpiło załamanie cen nawozów sztucznych. Ponadto, najwięksi odbiorcy nawozów — Indie i Chiny — ograniczyły znacznie import. Kolejnym ciosem dla branży był kryzys rosyjski. Ceny nawozów w 1999 r. spadły o 40 proc. w stosunku do roku 1998. Jeszcze dwa lata temu przychody z ZA Puławy przekraczały 1 mld zł rocznie, a zysk netto 13 mln zł. W 1999 roku zysk zakładu wyniósł już tylko 2 mln zł.
Na spadek rentowności branży wpłynął również znaczny wzrost cen gazu.
— Dochody firm nawozowych determinują ceny gazu. Stanowi on około 50 proc. kosztów produkcji nawozów — opowiada Marzena Janicka z Zakładów Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu.
— Obserwujemy już pewne symptomy poprawy sytuacji. Jest nadzieja, że w najbliższych latach koniunktura powróci. Rynek nawozów sztucznych charakteryzuje się dość dużą fluktuacją popytu — dodaje Marek Sieprawski z Zakładów Azotowych w Puławach.
Część, czy całość
Można się spodziewać, że prywatyzacja sektora azotowego będzie trudna. Wiąże się to głównie z dużym zróżnicowaniem produkcji poszczególnych zakładów tej branży. Oprócz samych nawozów wytwarza ona szeroki asortyment chemikaliów. Nawozy to na ogół 50-60 proc. produkcji.
— Dotychczas mieliśmy chętnych na zakup tylko poszczególnych instalacji. Na cały zakład nie ma na razie amatorów, my chcemy sprzedać go w całości — dodaje Marek Sieprawski.
Nie wiadomo również, czy branża będzie prywatyzowana w całości czy dla każdego zakładu powstanie odrębna strategia. Sugestie na temat skonsolidowania branży przed prywatyzacją były wysuwane przez ministerstwo jeszcze w 1998 r. Jednak po załamaniu się rynku odstąpiono od pomysłu.
Pod skrzydłami państwa
Podstawowe pytania związane z prywatyzacją branży dotyczą przede wszystkim sposobu pozyskania i rodzaju inwestorów.
— Są różne opcje, o których nie można mówić przed zakończeniem prac nad programem prywatyzacji — twierdzi Marzena Janicka.
Przedstawiciele branży sceptycznie oceniają szanse na znalezienie jednego dużego inwestora, który przejąłby strategiczny pakiet akcji wszystkich zakładów. Ich zdaniem, kontrola nad zakładami azotowymi powinna pozostać w rękach państwa, zaś wpływy z prywatyzacji należałoby wykorzystać na unowocześnienie produkcji.
Przedstawiciele poszczególnych zakładów twierdzą zgodnie, że w najbliższym roku czekają ich poważne przygotowania, aby jak najlepiej sprzedać się inwestorom.