Od poniedziałku inwestorzy indywidualni mogą zapisywać się na akcje w kolejnej ofercie publicznej Brastera, który na NewConnect pojawił się w 2012 r., a cztery lata później przeniósł się na GPW. Spółka, która chwali się, że oferuje „pierwsze na świecie urządzenie, umożliwiające samodzielne badanie piersi, którego skuteczność została potwierdzona klinicznie”, potrzebuje pieniędzy na wyjście ze sprzedażą poza rodzimy rynek.

— Urządzenie jest przetestowane w Polsce, wszystko działa, teraz pora na rynki zagraniczne. Podpisaliśmy już umowę w sprawie pilotażu w Irlandii, interesują nas rynki zachodnioeuropejskie, USA i Kanada, kraje arabskie, a także duże państwa azjatyckie. Globalny rynek telemedyczny jest wart prawie 24 mld USD, a do 2021 r. ma to być ponad 55 mld USD — mówi Marcin Halicki, prezes Brastera.
Braster liczy na to, że zbierze z oferty maksymalnie 49,5 mln zł. Trzy czwarte tej kwoty mają iść na rozwój za granicą. Spółka złożyła wniosek o certyfikację urządzenia w amerykańskiej FDA, pracuje nad tym także w Brazylii i Chinach. Pilotaże wystartują też w Japonii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
— Są polskie spółki, które nastawiły się na ekspansję zagraniczną i zdecydowanie przeinwestowały. My nie chcemy budować w innych krajach własnych struktur. Będziemy koncentrować się na lokalnych partnerach, którzy w zamian za kilkuletnią wyłączność będą organizować sprzedaż, my co najwyżej uruchomimy e-sklep i damy wsparcie marketingowe — tłumaczy Marcin Halicki. Reszta wpływów z oferty ma zostać przeznaczona na zakup nieruchomości i przejęcia mniejszych spółek telemedycznych.
— Rozmawiamy z kilkoma spółkami rozwijającymi produkty, które mogą poszerzyć naszą ofertę. Z kilkunastoma milionami na przejęcia trudno rywalizować, np. z funduszami inwestycyjnymi, ale niekoniecznie musimy od razu kupować pakiety większościowe. Dla spółek telemedycznych możemy być dobrym partnerem, z know-how w zakresie rozwoju i komercjalizacji produktu — mówi Marcin Halicki.
Rynkowa kapitalizacja Brastera to obecnie niespełna 105 mln zł. Spółka nie ma ostatnio najlepszej passy na giełdzie — wyniki sprzedaży urządzenia na rynku polskim, rozpoczętej w październiku, rozczarowały inwestorów, a od początku roku kurs spadł o 17 proc.
— Docelowo udział rynku polskiego w sprzedaży ma być niewielki — w 2021 r. ma to być kilka procent. Spodziewamy się, że w Polsce rentowność osiągniemy na przełomie 2018 i 2019 r., ale koncentrujemy się na rynkach zagranicznych — mówi prezes Brastera.