Po sześciu meczach II rundy mistrzostw świata zdecydowanym faworytem bukmacherów są Brazylijczycy. Za jednego złotego postawionego na ich zwycięstwo w turnieju można otrzymać tylko trzy.
Na czele rankingu bukmacherów nie ma zmian. Faworytem mundialu jest Brazylia, tuż za nią znajdują się Anglia, Hiszpania i Włochy. Odkryciem turnieju jest reprezentacja Senegalu. Przed turniejem za jednego złotego postawionego na triumf tej drużyny w mistrzowach świata można było wygrać aż 250. Teraz już tylko 15.
Brazylijczycy na początku mistrzostw świata oceniani byli przez kibiców jako drużyna, która raczej nie zdziała nic wielkiego. Bardzo słabo spisywali się w eliminacjach. Kibicom nie podobało się, że trener Luiz Felipe Scolari nie zabrał na turniej słynnego Romario i słabo przygotował swoich podopiecznych. Bukmacherzy wiedzieli jednak swoje. Choć nie widzieli Brazylii jako głównego kandydata do tytułu, to zakłady przyjmowano na bardzo niskim poziomie.
Wystarczyły jednak trzy pierwsze wygrane, by nieufność kibiców zmieniła się w akceptację poczynań Luiza Felipe Scolariego. W poniedziałek rano bukmacherzy oceniali szanse Brazylijczyków najwyżej ze wszystkich grających jeszcze zespołów — na 3:1 (szwedzka firma ScandicBrokers) i 11:4 (brytyjski Landbrokes).
Mecz 1/8 finału mógł nieco osłabić notowania Brazylijczyków. Belgowie do 66. minuty byli równorzędnym rywalem faworytów turnieju. Wcześniej zdobyli nawet gola, ale sędzia go nie uznał. Spotkanie zakończyło się jednak zwycięstwem Brazylii 2:0.
Teraz główny kandydat do tytułu może mieć spore problemy. W ćwierćfinale Brazylia zagra z innym wielkim faworytem — Anglią. ScandicBrokers szanse Anglików ocenia na poziomie 5:1, a brytyjskie firmy William Hill i Landbrokes na 4:1. Zwycięzca tego meczu może więc zostać liderem w notowaniach bukmacherów.
Po I rundzie szanse Włochów na zdobycie tytułu mistrzowskiego pozostają niemal na tym samym poziomie — 5:1. Powoli rosną szanse Hiszpanów, o wiele szybciej Niemców, którzy w ćwierćfinale zagrają z USA.
Rekordy popularności wśród graczy bije natomiast Senegal. Przed rozpoczęciem turnieju jego szanse szacowano nawet na 250:1. Później rosły one w zdumiewającym tempie, aż do niebotycznego jak na tę drużynę pułapu 15:1. Nie bez wpływu na taki skok notowań jest fakt, że kolejnym rywalem w tej fazie turnieju będzie Japonia lub Turcja. Te zespoły trudno uznać za faworytów.
Firmy bukmacherskie sprawiają wrażenie, jakby bały się przyjmować wysokie zakłady na Senegalczyków. Ten zespół jest głodny sukcesów. Nie można wykluczyć kolejnych niespodzianek.
Są już pierwsze reakcje na zaskakujące rozstrzygnięcia I i II rundy turnieju. W Setubal pogotowie zabrało do szpitala kibica, który postawił znaczną kwotę na zwycięstwo drużyny Portugalii w meczu z Koreą. Hazardzista zasłabł.
Z kolei porażka Meksykanów z USA w poniedziałkowym meczu II rundy turnieju spowodowała zamieszki. Kibice w szale zdemolowali wiele obiektów, w tym biura przyjmujące zakłady. Od niektórych bukmacherów żądano zwrotu postawionych stawek. Słaby występ reprezentacji Meksyku sprawił, że rodziny piłkarzy otrzymują już pogróżki.
Specjalnie dla „PB”
- To są mistrzostwa pełne niespodzianek. Nie ma już Argentyny, Francji, także Kamerunu i Nigerii. Na te dwie afrykańskie drużyny liczyłem najbardziej, tymczasem wszystkich zaskoczył Senegal. W tej sytuacji nie zdziwię się nawet, gdy mistrzem świata zostanie Korea.
Wracając zaś do Senegalu, kolejną ich przeszkodą na drodze do strefy medalowej będzie prawdopodobnie Japonia. Tutaj może być bardzo różnie, ponieważ międzynarodowej federacji piłkarskiej zależy na zwycięstwach gospodarzy. To napędza koniunkturę i gwarantuje dopływ pieniędzy gospodarzom i sponsorom imprezy.
Richard Mbewe
główny ekonomista WGI
- W dotychczasowych meczach mistrzostw świata widać przewagę drużyn spoza Europy, dobrze grają drużyny afrykańskie. Na razie jednak nie chcę prognozować schyłku europejskiego futbolu, nawet po sromotnej przegranej Francuzów. Po prostu zarówno ich zawodnicy, jak i nasi przed wyjazdem do Korei zajmowali się raczej grą w reklamach niż grą w piłkę. Sądzę jednak, że i tak wygra drużyna z Europy. Stawiam na Niemców.
Wiesław Wyszogrodzki
prezes BIK