BRE przecenił lokaty i zarobił na opłatach

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-08-02 00:00

Kolejny bank wyszedł z tarczą ze starcia ze stopami procentowymi w RPP. Więcej zyskał na odsetkach i poprawił wynik prowizyjny.

Co raport banku, to zaskoczenie. Tym razem może nieco mniejsze, bo Millennium i BZ WBK przyzwyczaiły już trochę rynek do dobrych rezultatów, ale wyniki BRE Banku w I półroczu robią niezłe wrażenie. Bank zarobił na czysto 596 mln zł. Zamiast demolki w wyniku odsetkowym w każdym z trzech z trzech banków mamy solidne zwyżki. BRE Bank, podobnie jak konkurenci, bardzo umiejętnie ciął ceny depozytów.

ZMIANA BARW: BRE Bank,
 kierowany przez Cezarego
 Stypułkowskiego, 25 listopada
 zmieni nazwę i logo na mBank.
 [FOT. WM]
ZMIANA BARW: BRE Bank, kierowany przez Cezarego Stypułkowskiego, 25 listopada zmieni nazwę i logo na mBank. [FOT. WM]
None
None

Ich oprocentowanie spadło naprawdę nisko, mimo to klienci nie tylko nigdzie nie przenieśli pieniędzy, ale jeszcze przynosili je do BRE. Od początku roku poziom depozytów banku wzrósł o 7 proc.

— Coś jest w sile przyciągania tej marki. Bank ma obecnie bardzo dużo płynności — 22 mld zł. BRE Bank przez dwa lata nie musi zbierać depozytów, żeby pokryć akcję kredytową — stwierdza Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities.

Na razie popyt na akcję kredytową i w detalu, i w korporacjach jest właściwie żaden. Stąd przy rosnących depozytach bierze się nadpłynność całego sektora bankowego. BRE Bankowi udała się sztuka z agresywną przeceną lokat, a dodatkowo jeszcze zwiększył przychody z tytułu opłat i prowizji. Jak na bank uchodzący za darmowy dość niespodziewanie wygląda pozycja z tytułu opłat za prowadzenie rachunków. W I kwartale znalazła się w niej kwota 60 mln zł. W drugim przychody z tego źródła wyniosły już 76 mln zł. Tomasz Bursa, chwaląc stronę przychodową, przygląda się kosztom administracyjnym, które wzrosły o 4 proc., co jednak znajduje wytłumaczenie m.in. w wydatkach na projekt nowego mBanku.

— Nie widzę zagrożenia, by w II połowie roku biznes miał zwolnić — prognozuje Tomasz Bursa.

Jest natomiast jeden szczegół, który go nieco niepokoi — odpisy na stracone kredyty. I nie chodzi o to, że znacząco wzrosły, bo tego oczekiwał rynek (bank zapowiadał to w I kwartale). Rzecz w tym, że dość wyraźnie wzrosły rezerwy w portfelu detalicznym.

— Ze 159 mln zł odpisów 80 mln zł przypada na kredyty detaliczne, podczas gdy zazwyczaj kwartalnie bank odpisywał 50-60 mln zł. To daje do myślenia, ponieważ może oznaczać, że wpływ spowolnienia na jakość kredytów detalicznych będzie wyższy od oczekiwań — mówi Tomasz Bursa. Na wyjaśnienie tych wątpliwości trzeba zaczekać do III kwartału.Tomasz Bursa uważa, że może on być jeszcze lepszy niż drugi.

— Wynik odsetkowy ma już za sobą dołek. Przychody z opłat i prowizji się poprawiają. Koszty ryzyka są pod kontrolą. Odpisy w BRE zaczynają trochę martwić, ale możliwe, że spadek bezrobocia pozytywnie wpłynie na poziom rezerw. W takim ujęciu możliwe, że w całym roku bank osiągnie rekordowy wynik — szacuje Tomasz Bursa.

Cieniem na tej prognozie kładzie się niepewność związana z opłatą na fundusz stabilizacyjny. Jeśli BFG ustali ją na poziomie 0,2 proc. aktywów ważonych ryzykiem, co przyniesie około 1,8 mld zł wpływów z całego roku, to o rekordzie można zapomnieć.