Już był w ogródku, już witał się z gąską. Tak można było opisać nastrój prezydenta Bronisława Komorowskiego przed pierwszą turą wyborów. Chociaż dogrywka prezydencka wydawała się przesądzona, to zarówno pierwsza, jak i druga tura miały należeć do obecnej głowy państwa. Wyścig do Belwederu miał być tylko rozgrzewką przed jesiennym maratonem sejmowym, a jego wynik z grubsza wiadomy. Wszystkie kalkulacje wzięły jednak w łeb, a słowa zaskoczenie, szok i niedowierzanie były odmieniane przez wszystkie przypadki.
Beneficjent nudy
Dzisiaj Bronisław Komorowski ma lepsze ratingi na rynkach finansowych niż jego rywal, bo lepsze stare i znane niż nowe i nieprzewidywalne. Dla banku inwestycyjnego Goldman Sachs obecny lokator dużego pałacu to polityk proeuropejski i niezaangażowany w kontrowersyjne tematy na krajowej scenie.
— Będzie wspierał Platformę Obywatelską w zrównoważonym podejściu do konsolidacji fiskalnej i polityce prowzrostowej. Popiera też inwestycje infrastrukturalne na dużą skalę, starania w porządkowaniu systemu podatkowego i poprawianie warunków działalności biznesowej — uważa Magdalena Polan, ekonomistka w banku Goldman Sachs. Piotr Bujak z PKO BP mówi wprost — inwestorzy wolą status quo. To, co ciąży prezydentowi w sondażach — platformerski rodowód, daje mu lepszy PR wśród rynkowych graczy.
— Wiemy, czego się spodziewać po tym prezydencie i tej koalicji rządzącej. Urzędujący prezydent jest na pewno mniej kontrowersyjny i bardziej przewidywalny. Daje poczucie stabilności — twierdzi ekonomista. Bo chociaż prezydent włączył się w ostatnich tygodniach do licytacji na przedwyborcze obietnice, to proponowane przez niego popuszczenie pasa nie jest dla rynków finansowych aż tak szokujące, a dla kieszeni podatników tak kosztowne.
— Stymulacja fiskalna tak czy inaczej będzie po wyborach, a właściwie to już obserwujemy jej pierwsze sygnały. Rynki łaskawiej patrzą jednak na tego kandydata, który daje nadzieję, że rozluźnienie polityki fiskalnej pozostanie pod kontrolą i w akceptowanych granicach — mówi Piotr Bujak.
Zawór bezpieczeństwa
Eksperci zwracają też uwagę, że nawet wygrana wyborczego wyścigu przez urzędującego prezydenta nie przekreśla scenariusza zmiany władzy w parlamencie, czyli wygranej opozycyjnego PiS. — Wyposażony w prezydenckie weto Bronisław Komorowski dawałby dużą szansę, że najbardziej kontrowersyjne i kosztowne pomysły trafiałyby do kosza. Bo o ile można sobie wyobrazić wygraną PiS w jesiennych wyborach, to już bardzo mało prawdopodobne wydaje się, że zyska aż taką przewagę, by złamać prezydenckie weto w Sejmie — mówi Piotr Bujak.
Rynki odetchną
Dla większości inwestorów, szczególnie z zagranicy, Bronisław Komorowski to koalicja rządząca w pigułce. PO i PSL kierują państwem już od ośmiu lat, więc kapitał zdążył się z nimi oswoić i wie, czego się spodziewać. Nie bez znaczenia jest też to, że przynajmniej na poziomie deklaracji obecny rząd ma opinię wolnorynkowego, a największa partia opozycyjna wciąż łatkę hamulcowych reform.
— Aktywa reagują przede wszystkim na zaskoczenia, zwłaszcza jeśli są one negatywne lub dostarczają więcej pytań niż odpowiedzi.Wygrana obecnego prezydenta zostanie więc przyjęta raczej neutralnie — uważa ekonomista PKO BP. Zarządzający w funduszach inwestycyjnych także nie spodziewają się strzelających korków od szampana i fajerwerków na warszawskim parkiecie.
— Nie sądzę, żeby inwestorzy uczcili ten wybór zmasowanym zakupem polskich spółek, traktując to wydarzenie jako ulgę po utrzymaniu politycznego status quo. W ostatnich tygodniach napłynęło do naszego kraju sporo zagranicznych pieniędzy, dzięki czemu indeksy zachowywały się silniej niż na parkietach zachodniej Europy — mówi Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.
CO JEŚLI JEDNAK WYGRA ANDRZEJ DUDA? >>