Bruksela niejedno ma oblicze

Jacek Zalewski
opublikowano: 2008-12-04 00:00

Dwa teoretycznie niezależne ośrodki nadały z Brukseli podobne komunikaty dotyczące ich polityki wschodniej. Polska jest nią szczególnie zainteresowana, jako że ponownie staliśmy się przedmurzem zachodniej cywilizacji — a właściwie zamurzem, jeśli uwzględni się graniczny kordon Schengen.

W głównej kwaterze NATO ministrowie spraw zagranicznych zgodzili się na ograniczone i stopniowe wznowienie relacji z Rosją, zawieszonych po inwazji Gruzji. Wyrazili oburzenie rosyjskimi pogróżkami, ale tak naprawdę sojusz położył uszy po sobie. Gruzja i Ukraina usłyszały, że nie spełniają standardów i na razie nie zostaną objęte mapą drogową członkostwa, tzw. MAP. Automatycznie nasuwa się pytanie, jak owe standardy spełnia np. Albania — o jej członkostwie rozstrzygnęła chyba... liczba zbudowanych wszędzie bunkrów. Z kolei w siedzibie Komisji Europejskiej przy rondzie Schumana podjęta została analogiczna do NATO-wskiej decyzja o odblokowaniu dialogu z Rosją, jednak dla równowagi osłonięto ją partnerstwem wschodnim UE z Armenią, Azerbejdżanem, Białorusią, Gruzją, Mołdawią i Ukrainą.

Brukselskie decyzje znajdują przełożenie na krajowy teatr działań wojennych, pardon, politycznych. Decyzja NATO stała się bolesną porażką prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który po ostatnim szczycie w Bukareszcie był pewien, iż Gruzja i Ukraina w grudniu wejdą na ścieżkę członkostwa. Rządowi poszło znacznie lepiej, jako że partnerstwo wschodnie było na forum Unii mocno forsowane przez Polskę z pomocą Szwecji — i jak się okazało, dość skutecznie.

Jacek Zalewski