Bruksela walczy o czystą wodę z kranu

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2020-01-09 22:00

Projekt nowej dyrektywy zaostrzający kryteria badania jakości wody pitnej uzgodniony. Pytanie tylko, kto za nie zapłaci…

Po wielomiesięcznych negocjacjach udało się unijnym urzędnikom i państwom członkowskim osiągnąć kompromis i opracować projekt nowej dyrektywy o jakości wody pitnej. Wprowadza ona bardziej rygorystyczne zasady badania wody przeznaczonej do spożycia.

STRATA WODY:
STRATA WODY:
Państwa członkowskie będą miały trzy lata na obliczenie wskaźnika wycieku wody, następnie KE określi jego średni roczny poziom, a w ciągu dwóch lat kraje będą musiały opracować plany ograniczania wycieków. MGMiŻŚ, którym kieruje Marek Gróbarczyk, szacuje, że obecnie strata wody w obszarze komunalnym sięga 16-25 proc. na wsiach i 10 proc. w miastach.
WM

— Państwa członkowskie będą miały dwa lata na implementację zapisów dyrektywy — mówi Klara Ramm, ekspert Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.

Będą też miały 15-letni okres przejściowy na renowację sieci wodociągowej. Celem jest poprawa jakości wody przeznaczonej do spożycia.

W projekcie określono bardziej rygorystyczne dopuszczalne wartości ołowiu oraz osiągnięto kompromis dotyczący poziomu substancji zaburzających gospodarkę hormonalną, np. bisfenolu A. Wiele kwestii dotyczących pomiaru szkodliwych substancji i jakości wody zostanie doprecyzowanych w unijnych wytycznych. Komisja Europejska w ciągu trzech lat opracuje metodę pomiaru mikroplastików, na której podstawie będzie można je umieścić na liście obserwacyjnej wśród innych szkodliwych substancji. Opracuje także metodę podejścia do badań substancji PFAS, by ustalić dla nich wartości graniczne.

— PFAS to substancje występujące na przykład w piankach poliuretanowych czy używane do produkcji sprzętu kuchennego, np. garnków i patelni — by nie przypalały się w nich potrawy.Pod wpływem ciepła, podczas mycia itp. przedostają się do ścieków i są trudne do utylizacji — wyjaśnia Klara Ramm.

Zanieczyszczenia wpływają też na stan wód podziemnych i rzecznych, do których mogą się przedostać. W dokumencieanalizującym te problemy w Polsce, przekazanym niedawno do konsultacji społecznych, Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (MGMiŻŚ) podkreśla, że rozwój infrastruktury komunalnej pozytywnie wpływa na stan wód, wskazuje jednak na kiepski stan przydomowych oczyszczalni ścieków oraz to, że nadal wiele ścieków jest nielegalnie wylewanych do wód czy na pola.

„Biorąc pod uwagę liczbę osób podłączonych do kanalizacji zbiorczej na wsiach i w miastach (ponad 27 mln) oraz uwzględniając przydomowe oczyszczalnie ścieków (niemal 240 tys.), można ocenić, że ilość ścieków dowożona do oczyszczalni jest mniejsza niż być powinna. Pozostała część trafia prawdopodobnie bezpośrednio, w sposób nielegalny, do środowiska” — napisało w dokumencie MGMiŻŚ.

Wśród istotnych problemów wskazuje także zanieczyszczenie wód przez przemysł, rolnictwo oraz tzw. niską emisję, czyli spalanie węgla i transport. Od lat sytuacja w tej kwestii się nie poprawia. Tymczasem, jak podkreśla Klara Ramm, wielu dostawców wody pobiera ją z rzek lub źródeł podziemnych, musząc coraz więcej inwestować w jej analizę i uzdatnianie. Nowa dyrektywa zwiększy jeszcze wymagania, więc rodzi się pytanie, kto będzie płacił za ich spełnienie. Klara Ramm uważa, że kosztami badania jakości i uzdatniania wody nie mogą być obciążone tylko przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne i konsumenci, ale także producenci wyrobów i urządzeń, z których szkodliwe substancje przedostają się do ścieków i wód. Postuluje wprowadzenie opłat produktowych na wzór branży odpadowej.