Budimex zbiera żniwo boomu

ANP
opublikowano: 2010-01-06 00:00

Kurs ruszył w górę na wieść, że spółka wypłaci 150 mln zł dywidendy.

Kurs ruszył w górę na wieść, że spółka wypłaci 150 mln zł dywidendy.

Inwestorzy z entuzjazmem przyjęli zapowiedzi Dariusza Blochera, prezesa Budimeksu, o wypłacie z zysku. Kurs w czasie wczorajszej sesji skoczył do 76,75 zł, by zakończyć ją na poziomie 75,75 zł (+3,2 proc.).

— Zarząd będzie rekomendował walnemu i radzie wypłatę dywidendy na poziomie zbliżonym do ubiegłorocznego, czyli 5,84 zł za akcję. To 70-80 proc. zysków — mówi prezes.

Podkreśla, że w kasie jest ponad 1 mld zł.

— Jeśli spółka ma w gotówce 1 mld zł netto i uregulowała już zapłatę za udziały w Budimeksie Nieruchomościach, to nie powinna mieć problemu z wypłatą 150 mln zł dywidendy — uważa Michał Sztabler, analityk DM PKO BP.

Adrian Kyrcz z DM IDMSA podkreśla, że dzięki nakładom na drogi to czas Budimeksu.

— Poprzedni rok był dobry dla firmy, ten powinien być jeszcze lepszy. W dłuższej perspektywie jednak pewnie będzie musiała szukać kontraktów w innych segmentach, bo większość dużych przetargów w segmencie drogowym zostanie rozstrzygniętych — uważa analityk DM IDMSA.

Portfel zamówień sięga 5,2-5,3 mld zł, z czego 50-60 proc. na ten rok. Prezes liczy, że Budimex dokończy budowę wrocławskiego stadionu, z którego miasto wyprosiło konsorcjum Mostostalu Warszawa. Już kontaktuje się z Wrocławiem.

— Aby osiągnąć cele sprzedażowe na 2010 r., musimy podpisać jeszcze kontrakty na łączną kwotę 400-500 mln zł — mówi Dariusz Blocher.

Szacuje, że sprzedaż będzie 10-20 proc. wyższa niż w 2009 r.

— W minionym roku grupa osiągnęła 3-3,3 mld zł przychodów, nieco mniej niż w 2008 r. Udało nam się jednak zwiększyć zyski, mogły wynieść nawet 220 mln zł brutto — mówi szef Budimeksu.

Michał Sztabler przypomina, że z poprzednich kryzysów budowlanych spółka wychodziła jako ostatnia. Teraz może najdłużej czerpać z hossy.

— Wynikom pomagają też kontrakty drogowe, stanowiące 70 proc. portfela zamówień. Ale to branża na dziś. Grupa nie ma branży "na jutro", a taką jest energetyka — mówi Michał Sztabler.