Bursztyn bałtycki narodził się z żywicy drzew prastarego bursztynowego lasu, który rósł na terenie dzisiejszego Morza Bałtyckiego ponad 40 milionów lat temu. Zwiedzający Muzeum Bursztynu w Jarosławcu mogą próbować sił jako poszukiwacze bursztynu przesiewający piasek i oglądać różnobarwne bryłki z różnych stron świata, a także inkluzje, czyli rośliny i zwierzęta zatopione w żywicy. Muzeum jest bowiem pomyślane jako podróż po scenografiach obrazujących historię złocistych brył.
Trzecie pokolenie zapatrzone w bursztyn
– Mieszkam nad morzem od urodzenia, więc bursztyn towarzyszył mi w sposób naturalny, naturalna też była praca w turystyce. Dziadek w latach 70. był kierownikiem ośrodka wczasowego, a pod koniec lat 90. rodzina kupiła pierwszy ośrodek. Wraz z rodzeństwem od dzieciństwa pomagaliśmy w pracy z turystami. Jako osiemnastolatek otworzyłem kramik z pamiątkami, w którym najlepiej sprzedawały się rzeczy z bursztynem. Zacząłem się nim interesować, czytać, poznawać wspólną historię bursztynu i człowieka. Początek mojej kolekcji sięga 2008 r., tata i dziadek przez lata okazjonalnie odkupywali bursztyn od miejscowych poławiaczy i przekazali mi swoje zbiory. Zacząłem tę kolekcję powiększać, przeszukiwać internet, poznawać kolekcjonerów, naukowców. Nie chciałem, by bursztyn był kojarzony z tandetnymi gadżetami, bo to przecież świadek niezwykłej historii Ziemi – opowiada Max Kwiatkowski.
Wizyta w muzeum zaczyna się od wejścia do bursztynowego lasu, w kolejnym pomieszczeniu prezentowane są odmiany jantaru, który może być przeźroczysty, nieprześwitujący, biały, w odcieniach miodu, a nawet niebieskawy.
– Opowiadamy o formach bursztynu – od czego zależy jego kształt, przechodzimy do kopalni, gdzie jest opisana wędrówka bursztynu, czyli jak to się stało, że spłynął z kontynentu na nasze tereny. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że bursztyn przede wszystkim wydobywa się spod ziemi, a nie podczas romantycznych spacerów wzdłuż plaży, choć warto pomyśleć o tym, że zbieractwo i wyławianie bursztynu to też historia trwająca tysiące lat – ludzie wymieniali się za koraliki w czasach wpływów rzymskich, za narzędzia z żelaza, jantar wyznaczał szlaki bursztynowe, które później rozwinęły się w szlaki handlowe – wylicza założyciel muzeum.
Bursztyn jest zaskakująco lekki, tym lżejszy, im jaśniejszą ma barwę. Fachowiec, patrząc na odcień bryłki, może oszacować jej pochodzenie – czy spędziła lata w wodzie, w piasku czy w torfie. Inkluzje zaś są cennym źródłem wiedzy dla paleontologów, którzy powiększając obraz, mogą wręcz policzyć włoski na odnóżu owada.
– To głównie maleńkie muszki, które te miliony lat temu żyły na naszych ziemiach. Im większe stworzenie, tym mniejsze prawdopodobieństwo znalezienia go w bursztynie – jaszczurka z łatwością wydostawała się z lepkiej żywicy, drobnym owadom zwabionym zapachem było dużo trudniej – wyjaśnia pasjonat.
Bursztyn w rękach artystów
Najnowsza wystawa powstała w tym roku i prezentuje dzieła współczesnych artystów, nie zawsze podchodzących do tematu standardowo – jak Silvia Bellia, która stworzyła pracę „Do ostatniej kropli”: bursztyn wypływa tu z wyciśniętej tubki. To jej manifest przeciwko rozbuchanemu konsumpcjonizmowi. Max Kwiatkowski zgromadził na tej ekspozycji dzieła, które kupił na prestiżowych wystawach, m.in. Amberif Design Award – konkursie branży bursztynniczej. Są też prace obrazujące umiejętności rzemieślników, łączących mistrzowsko różne kolory i struktury bursztynu, np. statek, szachy.
– Był czas, gdy modny wśród turystów był odpustowy koralik – to były lata 70-90, po roku 2000 zaczął się renesans bursztynu. Gdy około 2005 r. rynek chiński wykazał zainteresowanie, zaczęło powstawać dużo pracowni tworzonych przez absolwentów gdańskiej ASP. Jedną z moich działalności jest butik z biżuterią artystyczną, który działa obok muzeum. Przyznaję, że te prace zaskakują gości, którzy są zdumieni, że biżuteria z bursztynu może tak wyglądać – mówi przedsiębiorca.
A są to prace oprawiane w srebro, złoto albo drewno wydobyte z morza.
– Na targach branżowych szukamy nowych trendów, wzorów, nowoczesnych, lekkich, subtelnych – takie chcemy mieć w kolekcji butiku – wskazuje Max Kwiatkowski.
Manufaktura Bursztynnika
Kolejną marką związaną z bursztynem jest licząca rok Manufaktura Bursztynnika – kosmetyki na bazie receptur wykorzystujących bursztyn: od mydeł przez peelingi po balsamy do ciała, masła i preparaty do pielęgnacji twarzy.
– Pierwotnie to miała być prawdziwa pamiątka znad morza – ręcznie wykonana, z kawałkami bursztynu. Marka przyjęła się znakomicie, znalazła niszę mimo krótkiej obecności na rynku. Bursztyn jest potężnym antyoksydantem, tę cechę wykazaną naukowo wykorzystujemy w naszych ekstraktach – mówi biznesmen.
Ponieważ eksponatów przybywa (na niektóre kolekcjoner poluje latami jak na białe kruki), ma w planach rozbudowę muzeum. Już trwają prace nad scenariuszem nowej wystawy.
– W nowej części muzeum będziemy opowiadać o związkach bursztynu z człowiekiem, o tym, od jak dawna z bursztynu żyje. Jeden z tekstów w scenariuszu ma brzmieć: „być może patrzysz na bryłkę bursztynu, którą twój przodek sprzed 40 tysięcy lat trzymał w ręku, ale wyrzucił, bo przeszkadzała mu w zbieraczym trybie życia”. Bursztyn jest świadkiem historii człowieka, choć wiem, że podobnie mógłbym mówić o znaczkach, o chlebie, o porcelanie z dynastii Ming… Urodziłem się jednak nad morzem, bursztyn mi towarzyszy cały czas i ogromną satysfakcję sprawia mi to, że mogę powiedzieć: historia naszej marki zaczyna się 42 miliony lat temu – konkluduje twórca Muzeum Bursztynu.