Być albo nie być Groclinu

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2020-06-23 22:00

Producent poszyć foteli samochodowych miał się dynamicznie rozwijać. Nie wyszło.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się: 

  • z czego wynikają problemy producenta poszyć foteli samochodowych i jak je komentuje zarząd
  • czy amerykański inwestor pomoże spółce
  • jaki jest plan B, gdyby rozmowy zakończyły się fiaskiem
  • czy spółce grozi głosowanie uchwały o dalszym istnieniu 

Trzy lata temu André Gerstner, prezes Groclinu, zapowiadał w rozmowie z „PB” dwucyfrowy wzrost przychodów w kolejnych latach. Było dokładnie odwrotnie: w 2017 r. sprzedaż spółki skurczyła się o 15 proc. (do 222,7 mln zł), a rok potem o prawie 22 proc. (do 174,1 mln zł). We wtorek Groclin ogłosił, że w 2019 r. jego przychody wyniosły 118,2 mln zł, czyli o blisko jedną trzecią mniej niż rok wcześniej. Trzy ostatnie lata przyniosły w sumie ponad 132 mln zł straty netto.

Było bardzo trudno

Dziś menedżer mówi, że to był bardzo trudny okres zarówno dla branży, jak i dla jego spółki. Wyjaśnia, że w 2018 r. Groclin zrezygnował z kontraktu z VW na wyposażenie do modelu Arteon. Auto nie sprzedawało się dobrze, więc i zamówienia nie pozwalały osiągnąć zakładanej na kontrakcie rentowności.

— W ubiegłym roku konieczna była dalsza restrukturyzacja spółki, która nie była w stanie osiągać takich przychodów, które umożliwiałyby przetrwanie przy szybko rosnących w Polsce kosztach pracy. Przeniesienie produkcji do zakładów w Karpicku i na Ukrainie pozwoliło sprzedać zakład w Grodzisku, który na początku 2019 r. trafił do firmy meblarskiej — tłumaczy André Gerstner.

Spółka wycofała się też z realizacji kolejnych zamówień, bo na nich traciła. W połowie 2019 r. wygasł inny kontrakt z VW. Groclin go nie odnowił i tym samym zakończył ostatecznie współpracę z koncernem.

— Nie udało się nam tak ułożyć współpracy z VW, by była korzystna dla obu stron. Na tych dostawach nie byliśmy w stanie zarabiać — mówi prezes.

Amerykańska szansa

Według niego od 2018 r. jasne było, że konieczny jest strategiczny partner. Zaczęto poszukiwania, rozmowy, ale bez efektów.

— Od kilku miesięcy rozmawiamy z amerykańskim inwestorem GST AutoLeather, który mógłby przejąć zasadniczą część naszej firmy. Chodzi przede wszystkim o jedyny już zakład produkcyjny na Ukrainie, w którym skoncentrowano działalność produkcyjną Groclin SA, ale też pewne aktywa w Polsce, np. magazyny, materiały — wymienia André Gerstner.

Ostatnio Groclin przedłużył do końca lipca okres negocjacji z GST. Zdaniem prezesa powodem nie były problemy w samych rozmowach, ale to, że z powodu koronawirusa pozamykane były granice. Ukraina dopiero w ostatnim tygodniu umożliwiła wjazd na swoje terytorium bez konieczności odbycia kwarantanny, a wcześniej inwestor nie mógł nawet obejrzeć zakładu. Menedżer szanse na sprzedaż części firmy ocenia jako duże. Transakcja oznacza jednak kolejny problem.

— Pojawi się zapewne pytanie o sens dalszego funkcjonowania spółki, której działalność potencjalnie ograniczy się do świadczenia usług dla przejętego przez inwestora zakładu na Ukrainie i zarządzania nieruchomością [chodzi o obiekt w Karpicku — magazyny i biura — red.] — przyznaje Andre Gerstner i dodaje, że o przyszłości Groclinu powinni wtedy zdecydować akcjonariusze spółki.

Bez transakcji

Co, jeśli jednak do sprzedaży nie dojdzie?

— Wtedy postaramy się sprzedać polską nieruchomość i będziemy się dalej prowadzić mocno już zredukowany biznes. Ukraińska fabryka wciąż realizuje kontrakty dla Daimlera, Forda czy Scanii. Jednak skala tych zamówień na skutek zapaści w sektorze motoryzacyjnym jest dużo mniejsza niż wcześniej — mówi prezes.

Dodaje, że w takim scenariuszu przychody Groclinu byłyby znacząco niższe od tych z 2019 r., a ten spadek może sięgać nawet 75-80 proc. W dodatku realizowane kontrakty stałyby się dochodowe pod warunkiem, gdyby zwiększyć skalę dostaw. Zakład na Ukrainie zatrudnia obecnie około 300 osób i ten poziom jest już dostosowany do skali działalności i portfela zamówień. Część hal nie jest wykorzystywana i zarząd zastanawia się nad możliwością wynajmu powierzchni. Jednak rozmowy na ten temat z zainteresowanymi zostały wstrzymane z powodu rozmów z GST.

— Gdyby nie doszło do transakcji, o dalszej przyszłości Groclinu wypowiedzieć się powinno WZA — mówi prezes spółki.

Przypomnijmy, że André Gerstner (bezpośrednio oraz poprzez Gerstner Managementholding GmbH i Kabelconcept Hornig GmbH) kontroluje 36,3 proc. giełdowej spółki i to od niego w największym stopniu zależeć będzie decyzja WZA. Co zrobi? — Swoją decyzję podejmę dopiero, gdy będę znał ostateczny wynik rozmów z amerykańskim inwestorem — uchyla się od odpowiedzi.