W czwartek akcje PZU na warszawskiej giełdzie nieznacznie rosły, notując jednak na finiszu zerową zmianę wyceny (370 zł). W ciągu dnia skala aprecjacji dochodziła do blisko 1 proc. a maksimum sesyjne wypadło na poziomie 373 zł. Obroty podliczono na 29,6 mln zł
Oto co Marcin Kiepas odpowiedział na pytania "PB"
1. Skąd taki wzrost wyceny PZU?
Wzrost notowań PZU i nowe maksima w ostatnich dniach to efekt kilku czynników. Po pierwsze — efekt poprawy nastrojów na rynkach globalnych, połączony z wielością spółki i jej płynnością. Po drugie — zniknęła niepewność związana z powodzią, to ryzyko obecnie już da się wycenić. Po trzecie — PZU to duża i ciekawa spółka z branży finansowej, która nie jest bankiem i która nie ma alternatywy w regionie. Po czwartek — debiut PZU wypadł w czasie korekty na rynkach finansowych, przez co część funduszy, zwłaszcza zagranicznych, mogła niedoważać spółki w swoich portfelach.
2. Co dalej z notowaniami spółki?
Moje podejście do PZU się nie zmienia. Uważałem, że kurs spółki może dojść do 380 zł w tym roku, przy sprzyjających okolicznościach i koniunkturze nawet do 400 zł. Czy wyżej? Do tego potrzebny byłby bardzo mocny popyt inwestorów zagranicznych, a na to na razie się nie zanosi. Wczorajszy spadek po dotarciu tuż pod 380 zł wynika z realizacji zysków. Ze spółki nie docierały ostatnio żadne niepokojące wieści.
3. Co pan sądzi o zachowaniu notowań Tauronu?
 Ostatni wyskok ponad cenę sprzedaży wiązał się z wejściem spółki do indeksu 
MSCI. Później kurs spadł poniżej 5,13 zł, co mnie nie dziwi. Nadal uważam, że 
kurs Tauronu będzie poruszał się w dość wąskich widełkach blisko ceny sprzedaży. 
Osobiście nie jestem entuzjastą branży energetycznej. Nie spodziewam się 
wielkich wzrostów i wahań kursów spółek energetycznych z 
GPW.