Były sędzia Dariusz Czajka ukarany dyscyplinarnie

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2005-03-17 16:11

Przeniesienie na inne stanowisko - taka jest ostateczna kara dyscyplinarna dla Dariusza Czajki, byłego stołecznego sędziego sądu gospodarczego, obwinionego o przewinienia dyscyplinarne. W czwartek Sąd Najwyższy utrzymał tę karę z I instancji, uniewinniając sędziego od jednego zarzutu.

Przeniesienie na inne stanowisko - taka jest ostateczna kara dyscyplinarna dla Dariusza Czajki, byłego stołecznego sędziego sądu gospodarczego, obwinionego o przewinienia dyscyplinarne. W czwartek Sąd Najwyższy utrzymał tę karę z I instancji, uniewinniając sędziego od jednego zarzutu.

    To rozstrzygnięcie ma pośrednie znaczenie dla zawodowych losów Czajki. 4 stycznia bowiem złożył on rezygnację z funkcji sędziego i przed SN stawał już jako "były sędzia". Orzeczenie o przeniesieniu na inne stanowisko, zamiast usunięcia z zawodu, (czego domagał się dla Czajki rzecznik dyscyplinarny sędziów, minister sprawiedliwości i Krajowa Rada Sądownictwa) oznacza, że obwiniony będzie mógł się starać o wpis na listę adwokatów, radców prawnych czy notariuszy, a nawet w przyszłości powrócić do sądzenia - gdy po latach wyrok ulegnie zatarciu.

    We wrześniu zeszłego roku sprawą sędziego Czajki zajmował się Sąd Apelacyjny w Warszawie. Już wtedy rzecznik dyscyplinarny wnosił o usunięcie go z zawodu, sąd orzekł jednak przeniesienie sędziego na inne stanowisko. To kara za pięć udowodnionych mu przewinień, które sąd uznał wtedy za przejaw kumoterstwa.

    Od tego orzeczenia odwoływał się i rzecznik, i minister sprawiedliwości oraz KRS. Twierdzili, że wymierzona kara była "rażąco łagodna" i wnosili o jej zaostrzenie. Odwoływała się też obrona, która walczyła o uchylenie wyroku i ponowny proces.

    W wystąpieniach przedstawicieli sądownictwa pojawiały się sformułowania, że "Czajka i Zbigniew Wielkanowski (toruński sędzia) to czarne symbole sądownictwa". Obrońcy przypominali zasługi Czajki: że współtworzył prawo upadłościowe i naprawcze, przeszkolił z prawa gospodarczego tysiąc sędziów w Polsce, jest autorem wielu publikacji.

    Sąd Najwyższy doszedł jednak do wniosku, że orzeczona kara nie jest rażąco łagodna. "Być może jest łagodna, ale nie rażąco. Tylko gdyby była rażąco łagodna, sąd musiałby ją zaostrzyć" - uzasadniał sędzia Andrzej Siuchniński.

    Czajka stanął przed sądem dyscyplinarnym obwiniony o popełnienie pięciu przewinień: że podjął się funkcji kanclerza Europejskiej Szkoły Prawa i Administracji, choć sędzia nie ma prawa pełnić takiej funkcji; że faktycznie zarządzał - choć nie miał prawa - spółką Centrum Informacji Prawno-Finansowej (CIPF); że jako sędzia-komisarz Centrum Leasingu i Finansów (CLiF) akceptował to, iż syndyk i jego pełnomocnik to pracownicy głównego wierzyciela CLiF - Kredyt Banku; że jako sędzia nie rozpoznał 58 wniosków przedstawicieli CLiF dotyczących różnych kwestii związanych z tą upadłością, a nawet nie nadał biegu odwołaniom, które wnosili na brak jego decyzji. Ostatni zarzut wobec Czajki dotyczy tego, że nie złożył w terminie swego oświadczenia majątkowego, a gdy już złożył, nie wykazał w nim, że zarządza CIPF.

    Sprawa u rzecznika dyscyplinarnego toczyła się pod nadzorem Krajowej Rady Sądownictwa - to najwyższa instancja, jaka może prowadzić dyscyplinarne postępowania wśród sędziów. We wrześniu sąd apelacyjny uznał wszystkie zarzuty za udowodnione.

    W czwartek Sąd Najwyższy rozpatrując odwołania stron, utrzymał karę przeniesienia na inne stanowisko. Uniewinnił Czajkę od zarzutu akceptowania sytuacji związanej z syndykiem CLiF, bo według SN, ta kwestia należała do sądu, który ustanawiał syndyka, a nie do Czajki, który w tej sprawie był sędzią-komisarzem.

    Pozostałe zarzuty dyscyplinarne sąd utrzymał w mocy. Również te dotyczące uchybień przy upadłości CLiF: Czajka był w składzie, który ogłaszał upadłość fabryki odzieżowej Leda. Potem, jako sędzia komisarz pozwolił syndykowi, którego znał z wcześniejszych upadłości (miał też kupić od tego syndyka działkę na Mazurach - PAP), sprzedać bez przetargu budynki po bankrucie na stołecznej Pradze-Północ. Budynki te natomiast kupiła za 600 tys. zł CIPF,którą Czajka pomagał zakładać koledze ze studiów. Potem Czajka reprezentował tę spółkę jako pełnomocnik.

    Udziały w tej spółce miało warszawskie Zrzeszenie Prawników Polskich, którego szefem był kilka lat temu sędzia Czajka. Wyremontowane budynki wynajęła od spółki Europejska Wyższa Szkoła Prawa i Administracji, którą sędzia zakładał, a do dziś jest w niej honorowym kanclerzem - w CIPF pracują zaś jego powinowaci. "Słowo +honorowy+ było jednak tylko ozdobnikiem, do stworzenia pozorów. W rzeczywistości pan Czajka był faktycznym i jedynym kanclerzem szkoły. To mogło osłabić zaufanie do urzędu sędziego" - uznał w czwartek SN.