Pojawiły się pierwsze szczegóły dotyczące połączenia BZ WBK i Kredyt Banku, które nieco przyćmiły wyniki kwartalne pokazane przez pierwszy bank. BZ WBK tradycyjnie zaprezentował się z jak najlepszej strony. Zysk za I kw. wyniósł 314 mln zł wobec 270 mln zł w I kw. 2011 r.
— Wyniki robią dobre wrażenie, aczkolwiek w konferencji zarządu najciekawsza jest zapowiedź zamknięcia 40-50 oddziałów po fuzji — mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowy.
Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK, zapowiedział, że zamknięte zostaną dublujące się oddziały, czyli położone blisko siebie, zarówno BZ WBK, jak i Kredyt Banku.
— Po połączeniu banków sieć będzie liczyć 800 oddziałów własnych oraz 100 franczyzowych — mówi Mateusz Morawiecki. Nie wiadomo, co z obsadą placówek. Dla porównania: Citi Handlowy, który zamyka 60 placówek, zwolni prawie 600 osób. Nordea też likwiduje 60 placówek i w konsekwencji pracę straci około 400 osób. Być może w BZ WBK-Kredyt Banku część załogi wycinanych placówek znajdzie zatrudnienie w innych oddziałach, bardzo rozległej, trzeciej co do wielkości w kraju, sieci. To jednak tylko przypuszczenia.
Zagrożona centrala
Nie wiadomo też, co z pracownikami central obydwu banków, które zwykle w pierwszym rzędzie padają ofiarami fuzji. Kwatera główna Kredyt Banku liczy 2,2 tys. osób, a BZ WBK — 2 tys.
— Ile osób straci pracę? Z moich szacunków wynika, że może to być równowartość połowy etatów centrali Kredyt Banku — mówi Andrzej Powierża.
Prezes BZ WBK uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy w związku z fuzją dojdzie do zwolnień, gdyż — jak twierdzi — za wcześnie wypowiadać się na ten temat. Bank na razie pracuje z Kredyt Bankiem nad wspólną strategią, którą przedstawi Komisji Nadzoru Finansowego być może jeszcze w II kw.
Pełzająca restrukturyzacja
Szef BZ WBK mówi, że oba banki zamroziły liczbę etatów i nie zatrudniają nowych pracowników.
— W organizacji naszej wielkości odsetek naturalnych odejść wynosi około 5 proc. rocznie. Na ich miejsce nie zatrudniamy nowych osób — wyjaśnia Mateusz Morawiecki.
W ramach pełzającej restrukturyzacji zatrudnienia grupa BZ WBK od roku systematycznie zmniejsza liczbę etatów. Od końca I kw. 2011 r. do 31 marca tego roku ubyło ich 658. Tylko w I kw. 2012 r. odeszło z pracy 203 osób. Dla porównania: w 2010 r. bank zatrudnił 387 osób. Na koniec I kw. w grupie pracowało 9180 osób. Wdrażając politykę wstrzymania naboru BZ WBK zamroził wydatki na pracowników na poziomie z 2011 r. Koszty pracownicze w I kw. 2011 r. wyniosły 240 mln zł, w I kw. 2012 r.
— 237 mln zł. Podczas gdy BZ WBK odchudzał personel przez cały rok, Kredyt Bank utworzył w ubiegłym roku 129 etatów. Na koniec grudnia w grupie banku pracowało 4963 osób. W innych bankach tendencja była raczej odwrotna. Dla przykładu: grupa Pekao zmniejszyła zatrudnienie o 355 osób. Na koniec roku pracowało w niej 17,9 tys. osób. To o około 4 tys. więcej niż łączna liczba pracowników BZ WBK i Kredyt Banku. Oczywiście Pekao to daleko większy gracz, ale jego sieć jest tylko o 100 placówek większa niż połączona sieć konkurentów. Być może po fuzji redukcje personelu w BZ Kredyt Banku będą zatem mniejsze, niż to się zapowiada.