— Rozmawiamy. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie forsował rozwiązania godzącego w jakikolwiek podmiot z portfela skarbu państwa. Nie jesteśmy kanibalami — usłyszeliśmy zgodne deklaracje wysokich urzędników rządowych. 4 marca ruszyły konsultacje między resortami infrastruktury i skarbu oraz PKP i Agencją Rozwoju Przemysłu (ARP) w sprawie konsolidacji spółek kolejowych przewozów towarowych.

— To były dobre, merytoryczne spotkania. Umówiliśmy się na kolejne — mówi jeden z uczestników.
2 marca „Puls Biznesu” ujawnił powstającą w resorcie skarbu koncepcję budowy alternatywnej wobec PKP Cargo grupy kolejowej. Chodzi o konsolidację przewoźników obecnie należących do dużych, giełdowych korporacji przemysłowych, takich jak: Orlen, Lotos, Grupa Azoty, JSW czy KGHM. Połączyć miałaby ich ARP, która — według naszych informacji — skontaktowała się już z władzami spółek.
Nowy podmiot miałby około 15 proc. rynku (PKP Cargo ma 57 proc.). Od osób zaangażowanych w ten proces usłyszeliśmy wówczas, że ich celem jest stworzenie państwowej grupy kolejowej, która m.in. zapewni bezpieczeństwo dostaw węglowodorów dla kluczowych gałęzi gospodarki. Obecnie jest to domeną PKP Cargo, którego większość akcji jest w obrocie publicznym, a 33 proc. należy do PKP.
Ustawa o prywatyzacji i restrukturyzacji przewiduje, że do 2022 r. PKP mają spłacić długi i — za zgodą ministra transportu — zostać zlikwidowane. Część rządowych urzędników obawiała się więc, że w tym scenariuszu państwo straci nad Cargo kontrolę. Dlatego też zaczęli przymiarki do budowy alternatywnego, narodowego przewoźnika.
Narodowy już jest
Takiego myślenia nie podzielają przedstawiciele PKP.
— To my jesteśmy narodowym przewoźnikiem i nie ma żadnych powodów do obaw o dostawy dla energetyki. Poziom bezpieczeństwa energetycznego czy transportowego państwa, wynikający ze struktury akcjonariatu, jest w naszym przypadku taki sam jak w przypadku Orlenu czy spółek energetycznych notowanych na GPW. Reguluje to statut spółki, dający kontrolę skarbowi państwa nad PKP Cargo — twierdzi prezes Adam Purwin. Wtóruje mu Jakub Karnowski, prezes PKP.
— Już podczas procesu IPO PKP Cargo skarb państwa zapewnił, że pozostanie dominującym właścicielem spółki. Podobnie jest w innych dużych firmach państwowych, takich jak Orlen, Lotos czy KGHM, zostało to zapisane w statucie — podkreśla Jakub Karnowski, prezes PKP. Wobec koncepcji konsolidacji wokół ARP sceptyczna jest też Maria Wasiak, minister infrastruktury i rozwoju.
— W Polsce istnieje pełna możliwość realizacji różnego rodzaju strategii biznesowych, w tym konsolidacyjnych, metodami czysto rynkowymi bez konieczności i potrzeby wspierania takich procesów przez państwo. Przeprowadzona w październiku ubiegłego roku prywatyzacja PKP Cargo została bardzo pozytywnie oceniona przez rynek, a proces ten odbył się przecież już na bardzo zliberalizowanym i otwartym rynku kolejowych przewozów towarowych, na którym działają polscy i zagraniczni przewoźnicy o bardzo zróżnicowanym profilu przewozów — mówi minister.
Podkreśla, że sposób prywatyzacji — wprowadzenie na giełdę oraz decyzja o pozostawieniu w rękach skarbu państwa ponad 33 procent akcji — został zaakceptowany przez rząd jako optymalny sposób realizacji dwóch celów strategicznych: urynkowienia największego kolejowego przewoźnika towarowego w Polsce i zachowania wpływu na zabezpieczenie usług przewozowych w tym segmencie rynku, ze szczególnym uwzględnieniem przewozu węgla.
Klamka nie zapadła
Resort skarbu nie skomentował sprawy i odesłał nas do ARP. Joanna Zakrzewska, rzecznik agencji, zapewnia, że decyzje dotyczące konsolidacji nie zapadły. Informuje, że „ARP jest na etapie analizy udziału w konsolidacji kolejowych przewozów towarowych”.
— Potrzebujemy dodatkowych analiz, ale wiele wskazuje na to, że scenariusz konsolidacji wokół ARP nie będzie realizowany — mówi nasz informator z rządu.
Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej, uważa, że nawet po 2022 r. (wtedy zgodnie z zapisami ustawy PKP mają zostać zlikwidowane) PKP mogą działać jako spółka w likwidacji albo przekształcić się w fundusz kolejowy zarządzający nieruchomościami, a resztówki (w tym pakiet Cargo) przekazać państwu.
— W takim scenariuszu rząd nie ma powodu budować konkurencji dla Cargo — mówi Jakub Majewski. Menedżerowie prywatnych firm transportowych uważają natomiast, że spółki kolejowe powinny być sprzedawane w przetargach. Wówczas równe szanse ich zakupu będą miały ARP, Cargo i inni przewoźnicy.
Warto przypomnieć, że niedawno chęć zakupu Lotosu Kolej zadeklarował OT Logistic, a kilka miesięcy temu akwizycję rozważał także Pekaes. Na początku lutego PKP Cargo zawarły wstępne porozumienie w sprawie objęcia 49 proc. udziałów w spółce Pol-Miedź Trans — zależnej od KGHM. Aktywa kolejowe wystawił też na sprzedaż PKN Orlen. © Ⓟ