Cargotor chce być jak narodowy

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2015-07-19 22:00

Mały zarządca torów domaga się rządowych dotacji, którymi — zgodnie z planem — mają zostać objęte tylko PLK.

Cargotor, spółka PKP Cargo, zarządzająca bocznicami oraz 200 km torów zwykłych i szerokich zabiega o zatwierdzenie cennika przez Urząd Transportu Kolejowego (UTK). Zaproponowane przez nią stawki oraz system naliczania opłat wzbudziły kontrowersje w branży kolejowej. Jeśli nie dostanie zgody UTK na proponowane stawki opłat za udostępnianie infrastruktury, będzie na utrzymaniu właściciela

I tak źle…

— Proponując stawki, musimy brać pod uwagę nowe przepisy, zgodnie z którymi w koszty pokrywane z opłat przewoźników można wliczyć jedynie utrzymanie i remonty, amortyzację od prowadzonych inwestycji oraz rzeczywiste koszty związane z ruchem pociągów i eksploatacją — mówi Artur Kostkowski, prezes Cargotoru. W cenniku nie można uwzględniać np. kosztów inwestycji, ochrony itp.

— Tak kalkulując stawki, musielibyśmy z góry założyć, że działalność spółki będzie deficytowa, a wówczas jej prowadzenie nie ma sensu — podkreśla Artur Kostkowski. Alternatywnym sposobem pokrycia deficytu może być rządowa dotacja — podobna do otrzymywanej przez PLK. Rządowy plan jej nie przewiduje. Cargotor chce zbudować koalicję małych zarządców infrastruktury, żeby przeforsować takie rozwiązanie.

— Chcemy, żeby wszyscy działali według tych samych reguł rynkowych — podkreśla Krzysztof Kłak, wiceprezes Cargotoru.

…i tak niedobrze

Inna propozycja firmy to dopuszczenie przez ustawodawcę możliwości kształtowania cennika przez mniejszych zarządców według kosztów świadczenia powiększonych o rozsądny zysk. Ten postulat teoretycznie ma największe szanse — rząd już zabiega w Brukseli o wyłączenie lokalnych firm spod cennikowych reguł obowiązujących narodowego zarządcę. Mali zarządcy alarmowali, że będą mieć problem z ustalaniem cenników już na początku ubiegłego roku, kiedy rząd pracował nad przepisami, wprowadzającymi unijne reguły. Branżowe organizacje cieszą się z inicjatywy resortu, ale już szykują pismo do KE, by wyłączeniem nie obejmować Cargotoru. Podkreślają, że zarządzany przez firmę punkt transportowo-przeładunkowy w Małaszewiczach obsługuje ładunki tranzytowe, nie jest więc infrastrukturą lokalną, lecz strategiczną dla państwa i powinien trafić do PLK. Protestują też przeciwko zaproponowanemu przez Cargotor cennikowi.

Izba Gospodarcza Transportu Lądowego, Fundacja ProKolej oraz Związek Niezależnych Przewoźników Kolejowych napisały w tej sprawie do UTK. Powołują się na pisma PKP Cargo i regulamin, które — ich zdaniem — są sprzeczne. Apelują o odrzucenie cennika i proszą o informację, czemu zaproponowane przez spółkę opłaty, wyliczone na podstawie kosztów bezpośrednio wynikających z przewozów, są wyższe od dotychczasowych stawek Cargotoru, wyliczanych na podstawie pełnych kosztów. Najwięcej zastrzeżeń budzą stawki za dostęp do infrastruktury w Małaszewiczach, gdzie wraz z Chińczykami PKP oraz Cargo, chcą budować terminal, by rocznie obsługiwać ponad 300 pociągów, które pojadą nowym jedwabnym szlakiem. Artur Kostkowski informuje, że spółka ma podpisane umowy o dostępie do infastruktury z 16 podmiotami, które korzystają z jej torów i bocznic, rozwijając działalność — także w Małaszewiczach.

— Prowadziliśmy z nimi także konsultacje dotyczące stawek. Nie możemy zaproponować niższych, bo wówczas nasza działalność będzie nierentowna — twierdzi prezes Cargotoru.

Sposób na deficyt

Niezadowolone z cennika są też PMT Linie Kolejowe, zarządca torów z grupy KGHM. — Podtrzymujemy zastrzeżenia zgłoszone na etapie przygotowania przepisów, ale zbudowaliśmy cennik zgodnie z nimi — mówi Roman Drzewiecki, prezes PMT Linie Kolejowe. Spółka nie podniosła stawek. Mogła sobie na to pozwolić, bo dodatkowo zajęła się remontami i utrzymaniem infrastruktury należącej do właściciela. Jak twierdzi Henryk Matujzo, prokurent i pełnomocnik zarządu ds. bezpieczeństwa ruchu kolejowego, nawet jeśli zarządzanie infrastrukturą według nowych reguł okaże się nierentowne, ewentualne straty PMT pokryje z innych segmentów działalności. KGHM jest skłonny wspierać swoją spółkę, bo infrastruktura, którą zarządza PMT, jest wykorzystywana wyłącznie na potrzeby grupy. Cargotor nie ma takiego komfortu — z jego sieci korzystają też konkurenci PKP Cargo, których przewoźnik nie chce dotować.

Niech rządzi rynek

Teoretycznie nowe przepisy umożliwiają mniejszym zarządcom torów rentowną działalność. W cenniku firmy mogą uwzględnić tzw. składnik stały, skalkulowany tak, by łączna stawka nie zepchnęła transportowanych towarów z torów na drogi. Podstawą wyliczeń powinny być badania rynkowe. Zdaniem Jakuba Majewskiego, prezesa Fundacji ProKolej, gdyby Cargotor je przeprowadził to musiałby zaproponować znacznie niższe stawki — zwłaszcza za wykorzystanie infrastruktury w Małaszewiczach.