Jedno z poznańskich centrów usług finansowo-księgowych, zatrudniające 350 osób, po ostatniej kontroli Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) ma duży problem.
— Moment rozpoczęcia czasu pracy jest w naszej firmie elastyczny: pracownicy mogą przychodzić między 7.30 a 8.45. Jeśli jednego dnia przychodzą na późniejszą godzinę, a drugiego na wcześniejszą, zdaniem PIP, oznacza to, że pracują dwukrotnie w ciągu doby. Inspekcja ukarała nas mandatem, ale — co gorsza — może nas zobowiązać do zapłacenia pracownikom za nadgodziny w 2012 r. W grę wchodzi 200-300 tys. zł — mówi szef centrum, który chce zachować anonimowość. Przedsiębiorca zapytał o sprawę Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS). Resort problem rozumie, jest po stronie firmy, ale zastrzegł, by tej opinii nie wykorzystywać w rozmowach z PIP.
„Rządowe propozycje wprowadzenia rozwiązań, które pozwolą na bardziej elastyczną organizację czasu pracy w zakładach pracy, są aktualnie przedmiotem prac w Sejmie” — tak na pytania o tę sprawę odpowiada biuro prasowe MPiPS. Jacek Strzyżewski, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu, twierdzi, że centra usług nie są wyjątkiem.
— W 2012 r. zgłoszono nam łącznie ponad 4800 skarg pracowniczych, z których prawie 9 proc. dotyczyło naruszania przepisów o czasie pracy — mówi Jacek Strzyżewski.
Takie prawo
Prawnicy przyznają, że firma stoi na straconej pozycji.
— Nie ma podstawy prawnej, by czas pracy był elastyczny. Dlatego czekamy na zmiany w prawie pracy, którymi zajmuje się właśnie Sejm. Są dwa projekty — poselski i rządowy, ale na szczęście oba przewidują wprowadzenie elastycznego czasu pracy. To kwestia paru miesięcy — uważa Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP. Jednak pechowa firma z Poznania będzie musiała zapłacić.
— Jeśli dostanie nakaz z PIP i nie zapłaci za nadgodziny, każdy pracownik przez trzy lata może wnieść roszczenia. Jednak pracodawca i pracownicy mogą się porozumieć.Pracownik nie może zrzec się wynagrodzenia, ale może je przekazać na jakiś cel — podpowiada Monika Gładoch.
Jest problem czy nie
Szef poznańskiego centrum uważa, że jedyne rozwiązanie na dziś to wycofanie ruchomego terminu rozpoczęcia pracy. Niektórzy jego koledzy po fachu twierdzą, że problemu nie mają.
— To nie jest powszechny problem. Na pewno PIP bardzo uważnie przygląda się czasowi pracy w centrach usług. Nam udało się kilka lat temu wprowadzić zmiany, dzięki którym z jednej strony nie łamiemy prawa, a z drugiej rozwiązanie jest korzystne dla pracowników i pracodawcy — twierdzi Jacek Levernes, były szef wrocławskiego centrum usług HP, dziś członek zarządu HP Europa i prezes Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych w Polsce (ABSL). Szczegółów jednak nie ujawnia.
ABSL o problemie mówił od dawna. We wrześniu „PB” informował o „Pakiecie inwestycyjnym” Waldemara Pawlaka, ówczesnego ministra gospodarki. Zmiany w prawie pracy były jednym z postulowanych rozwiązań.