Napięta sytuacja utrzymująca się na rynku ropy sprawia, że dobrym pretekstem do wzrostu cen jest nawet eksplozja tankowca, który przewoził ledwie 397 tys. baryłek ropy z Iranu.
Tylko kilka dni trwał pozorny spokój na rynku paliw. Po raz kolejny okazało się, że inwestorzy są aż nadto wyczuleni na wszelkie informacje dotyczące ropy naftowej. Tym razem za wzrostem cen stoją wydarzenia w Zatoce Adeńskiej. Niedzielna eksplozja francuskiego tankowca u wschodnich wybrzeży Jemenu wymusiła w poniedziałek ponad 1,5- -proc. wzrost notowań ropy na światowych giełdach. W dostawach listopadowych w Londynie ropa kosztowała 28,6 USD/baryłkę, a w Nowym Jorku nieznaczne ponad 30 USD/baryłkę.
Wybuch pożaru na francuskim tankowcu nie zakłócił dostaw ropy z Bliskiego Wschodu. Jednak na rynku pojawiły się głosy, że eksplozja mogła być efektem ataku terrorystycznego.