
Na początek się powtórzę, ale co zrobić – taką mamy sytuację na rynku smartfonów. Producenci kombinują, jak mogą, żeby wyciągnąć z ekranów, co się da. Prawa fizyki trochę więc schodzą na drugi plan, choć nie do końca, gdyż pewne rzeczy są nie do przeskoczenia. Mamy jednak kolejny rezultat kolejnych eksperymentów. Po raz kolejny przyszło mi pisać o majstrowaniu przy wyświetlaczach...
W centrum badawczo-rozwojowym Oppo też kombinowali i w końcu stworzyli prototyp rozwijanego smartfonu. Oppo X 2021 wykorzystuje elastyczny wyświetlacz, ale inaczej niż pozostali producenci – choćby Motorola i Samsung, których smartfony można składać zupełnie jak kiedyś telefony komórkowe z klapką, z tą różnicą, że teraz w środku są giętkie ekrany. Oppo bazuje na układzie napędowym Roll Motor i laminacie ekranowym.
Gdy ktoś, przeglądając przed premierą internet, natrafił na słowo „roll” , to być może pomyślałby, że Chińczycy zaproponują jakąś rolkę, którą będzie trzeba dosłownie rozwinąć, żeby móc pracować. Coś w stylu starej pirackiej mapy.

Smartfon ma wprawdzie coś w rodzaju rolki, która pozwala poszerzyć ekran, ale mechanizm działa trochę inaczej niż ludzka wyobraźnia. Zastosowano wyświetlacz OLED, który w standardowej formie ma 6,7 cala, a po lekkim muśnięciu ramki rozwija się do 7,4 cali. Nie powstaje więc płachta, którą możemy rozwijać i zwijać jak gazetę w zależności od potrzeb, lecz stosunkowo niewielkie poszerzenie pola działania, choć w przypadku smartfonów jest to jednak coś. Portal Gizmodo informuje, że Oppo złożyło ponoć 122 wnioski patentowe oparte na komponentach użytych w nowym modelu, z czego 12 dotyczy samego tylko mechanizmu przewijania wyświetlacza. Wiceprezes Levin Liu nie chciał zdradzić terminu wypuszczenia „rolowanego” gadżetu na rynek, mówiąc tylko, że chciałby, żeby to nastąpiło „we właściwym czasie”. Ponoć w wyścigu są jeszcze inni, m.in. LG i TCL, którzy także pracują nad rolowanymi telefonami.
Sprzęt nie trafił jeszcze do rąk testerów z różnych zakątków świata, więc nie wiemy, jak się sprawdza w praktyce. Na wrzuconych do sieci filmikach widać, że obraz dość płynnie dostosowuje się do zmian, ale pamiętamy, co się działo, gdy pierwszy Fold od Samsunga trafił w ręce wygłodzonych testerów nowych technologii – koreański koncern musiał opóźnić premierę i udoskonalać mechanizm składania.
Czy pomysł Oppo to coś, co zapewni efekt WOW? Przede wszystkim na razie to tylko prototyp, kolejny dowód, że firmy produkujące smartfony naprawdę mają poczucie, że są już przed ścianą i muszą wymyślić to urządzenie na nowo, jeśli chcą, żeby klienci ustawiali się w wielokilometrowych kolejkach przed sklepami. Szukanie innowacji, jakiegoś przełomu, trwa od dobrych kilku lat, gdy już się zachłysnęliśmy smartfonami i zorientowaliśmy się, że w kolejnych generacjach popularnych urządzeń chodzi w zasadzie głównie o to, w jakim stopniu ekran pokrywa przedni panel (im bardziej, tym lepiej), albo czy system aparatów robi lepsze zdjęcia niż poprzednio.

OK, wszystko idzie do przodu, postęp jest niebywały, co widać szczególnie wtedy, gdy weźmiemy do ręki np. iPhone’a 4S i najnowszego iPhone'a 12 Pro lub porównamy dawne Samsungi Galaxy S z najnowszymi modelami. Ale telefonu już dawno nikt na nowo nie wymyślił.
Pozostaje czekać dalej i niezmiennie cieszyć oczy efektami eksperymentów.