PB: W grudniu odbyła się coroczna Centralna Konferencja Pracy Ekonomicznej, na której chińscy decydenci zapowiedzieli luźniejszą politykę fiskalną w celu pobudzenia gospodarki. We wrześniu i listopadzie Pekin wprowadził dwa pakiety, które miały uzdrowić konsumpcję i zadłużenie samorządów. Czy zapowiadane działania rzeczywiście przyniosą poprawę gospodarce Państwa Środka?
Dr Marcin Przychodniak: Raczej nie. Problemy z ubiegłego roku przeciągną się na 2025 r. Walka chińskich decydentów z niską konsumpcją, ogromnym zadłużeniem samorządów i kryzysem na rynku nieruchomości trwa od dawna i w tym roku na pewno się nie zakończy. Wprowadzone rozwiązania we wrześniu i listopadzie nie są panaceum. Przywrócenie wzrostu konsumpcji, który stanowi około 50 proc. PKB, będzie deklarowanym priorytetem KPCh. Moim zdaniem ani zapowiadane luzowanie polityki monetarnej, ani ewentualne zmiany w systemie ubezpieczeń społecznych czy też przepływ pieniędzy do Chińczyków nie przyniosą wyraźnej poprawy.
Zapowiedzi decydentów z grudnia w postaci zwiększenia ilości pieniądza na rynku już zdarzały się w przeszłości, a ich efekty były dość ograniczone. Jest to rozwiązanie na kredyt, za które w przyszłości Chińczycy będą musieli zapłacić. Pekin zdecydował się na niebezpieczny krok. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego dług publiczny Chin w 2024 r. wyniesie ponad 84 proc. w relacji do PKB. Możemy być pewni, że w 2025 r. ulegnie zwiększeniu.
Ze wszystkimi prognozami branżowymi i makroekonomicznymi możesz zapoznać się w specjalnym serwisie „Co nas czeka”. Na stronie znajdziesz także felietony liderów biznesu, nauki, kultury i geopolityki, takich jak Aleksander Kwaśniewski, Jacek Dukaj, Aleksandra Przegalińska, gen. Rajmund Andrzejczak, Sebastian Kulczyk, Rafał Brzoska czy Adam Góral.
Czyli nie będzie żadnego pozytywnego efektu?
Luzowanie polityki monetarnej nie będzie realnym uzdrowieniem problemów gospodarki Chin. Zapowiadane działania jedynie wyhamują spadek PKB w 2025 r., a ten wskaźnik w chińskich warunkach ma bardziej znaczenie polityczne niż gospodarcze. Chodzi bowiem bardziej o realizację zapowiedzi rządu niż wypracowanie konkretnych efektów ekonomicznych.
Bank Światowy tnie prognozy, ale Pekin wysoko ustawił sobie poprzeczkę. W którą stronę pójdzie chińska gospodarka w 2025 r.?
Pekin ustalił sobie bezpieczny i wygodny cel na 2025 r., który mówi o około 5 proc. wzrostu PKB. Myślę, że jest to osiągalne, ale podkreślam, że to bardziej cel polityczny niż gospodarczy. Chińskie władze chcą zatrzymać spadek wzrostu, utrzymać gospodarkę na takim poziomie, aby dalej móc rozwijać potencjał technologiczny, wojskowy i zapobiegać niepokojom społecznym.
Podtrzymanie wzrostu jest dla Chin także walką polityczną, ponieważ KPCh kreowała się jako gwarant sukcesu gospodarczego kraju. Jeżeli tego zabraknie, Xi i jego otoczenie będą mieli problem — niezadowolenie społeczeństwa wzrośnie i jeszcze większy nacisk trzeba będzie położyć na nadzór i kontrolę aparatu władzy i przeciętnych Chińczyków.
Donald Trump nie został jeszcze zaprzysiężony na prezydenta USA, a już zapowiada, że jedną z jego pierwszych decyzji będzie nałożenie cła na towary z Chin. Czy nowa amerykańska administracja realnie obniży wzrost Państwa Środka?
Jeśli Donald Trump spełni swoje groźby i nałoży kilkudziesięcioprocentowe cła na towary z Państwa Środka, to będzie problem dla chińskiego eksportu, który stanowi 20 proc. PKB. Towary wyprodukowane w chińskich fabrykach, które stracą rynek USA, trzeba będzie gdzieś sprzedać, najpewniej w UE.
Prezydentura republikanina będzie więc wyzwaniem dla Pekinu. Chińczycy mocno liczą jednak na jego transakcyjne podejście w polityce, a także zależność współpracowników prezydenta od interesów z ChRL. Chodzi nie tylko o Elona Muska, ale też np. Steve'a Wynna, właściciela kasyn m.in. w Makau.
Pekin na pewno nie pozostanie bierny na działania nowej amerykańskiej administracji — Xi zapowiada, że będzie bronić interesów swojego kraju. W jaką branżę mogą uderzyć Chiny?
Chiny spróbują wykorzystać zależność USA od importu pierwiastków ziem rzadkich. Jednak będą bardziej wstrzemięźliwi w ewentualnej odpowiedzi, o czym świadczą decyzje dotyczące kontroli eksportu galu, germanu i antymonu z początku grudnia.
Czy Polska odczuje skutki konfliktu handlowego między Chinami a USA?
Potencjalną ofiarą konfliktu handlowego będzie Unia Europejska, bo nadwyżka chińskiego eksportu zapewne trafi na jej rynek. Może nas czekać zalew jeszcze tańszych chińskich produktów, co będzie wymagać zdecydowanej odpowiedzi Komisji Europejskiej.
Wiele wskazuje na to, że Pekin ma poważne powody do zmartwień. Czy 2025 r. będzie dla chińskiej gospodarki trudniejszy niż ubiegły?
Zdecydowanie tak. Zapowiedzi chińskich władz o luźniejszej polityce monetarnej będą przypominały walkę o utrzymanie się na powierzchni, która staje się coraz trudniejsza. Otoczenie gospodarcze w tym roku
będzie jeszcze trudniejsze niż w ubiegłym, a dotychczasowe wyzwania pozostaną. Dla KPCh priorytetem są obecnie bardziej kwestie polityczne niż dogłębna reforma ustroju gospodarczego.