Chiny nie tracą na atrakcyjności

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2015-07-06 22:00

Bańka w Szanghaju nie dotyka bezpośrednio zagranicznych funduszy. Te koncentrują się na Hongkongu, gdzie jest taniej.

Chińskie władze podjęły decyzje o wstrzymaniu nowych ofert publicznych na giełdach w Szanghaju i Schenzen. Decyzja ta została poprzedzona deklaracją największych biur maklerskich o stworzeniu funduszu, który przeznaczy miliardy dolarów na stabilizowanie chińskich parkietów. Oba te ruchy to efekt 25-procentowych spadków, do których doszło na chińskich giełdach w ostatnim miesiącu.

Bloomberg

Warto jednak pamiętać, że w Szanghaju i Schenzen inwestują głównie Chińczycy. Zagraniczne fundusze koncentrują aktywność w Hongkongu, co jest konsekwencją uregulowań administracyjnych, utrudniających zagranicznym funduszom inwestowanie w Szanghaju, jak i Chińczykom w Hongkongu.

— Hossa w Szanghaju była napędzana przez inwestorów indywidualnych, którzy mają ograniczony dostępu do giełdy w Hongkongu, choćby przez limity wartości inwestycji — mówi Mikołaj Stępniewski, zarządzający z Investors TFI. Według Marka Buczaka z Quercus TFI w Szanghaju mieliśmy do czynienia z klasyczną bańką spekulacyjną. Tamtejszy indeks podwoił swoją wartość w ciągu roku, a ofertypubliczne dawały sowity zarobek.

— Bezpośredniego przełożenia giełdy w Szanghaju na wyniki zagranicznych funduszy inwestujących w Chinach nie ma. Ale gdyby spadki w Szanghaju potrwały dłużej, chińscy inwestorzy potracili pieniądze, to miałoby to przełożenie na nastroje konsumenckie, a to koniec końców odbiłoby się na koniunkturze w Hongkongu — tłumaczy Marek Buczak.

— Giełdy w Szanghaju i Hongkongu nie są są od siebie całkowicie niezależne. Ruchów spodziewałbym się w tę samą stronę. Ale wskaźnik cena/ zysk w Hongkongu wynosi 10, podczas gdy w Szanghaju 19. Perspektywa spadków w Hongkongu jest więc istotnie ograniczona. Powiedziałbym nawet, że jest to istotnie lepszy moment, by tam inwestować, niż w kwietniu lub maju 2015 r. — zaznacza Mikołaj Stępniewski.

Chińskie władze szykują się do ujednolicenia obu rynków giełdowych, co oznaczałoby wprowadzenie spółek z Szanghaju do indeksów MSCI, które są benchmarkiem dla zagranicznych funduszy. Oczekiwano, że nastąpi to jeszcze w tym roku.

— Ze względu na ograniczoną dostępność spółek z Szanghaju dla inwestorów zagranicznych zostało to odłożone — przypomina Marek Buczak. — Obecnie mówi się, że nastąpi to w perspektywie dwóch lat — dodaje Mikołaj Stępniewski.