Chora unika doktora Grypa sprzymierzeńcem

Dorota Wojnar
opublikowano: 2008-10-09 00:00

Roczną sprzedaż leków bez recepty liczymy na miliardy złotych. Tylko poza aptekami wydajemy na lecznicze specyfiki blisko miliard.

Motorem rozwoju rynku pozostają suplementy diety

Roczną sprzedaż leków bez recepty liczymy na miliardy złotych. Tylko poza aptekami wydajemy na lecznicze specyfiki blisko miliard.

Apteki nie mają już monopolu na sprzedaż leków. Coraz częściej lekarstwa kupujemy w kiosku, sklepie spożywczym albo na stacji benzynowej. W 2007 r. wartość rynku OTC, czyli leków wydawanych bez recepty, wyniosła 4,2 mld zł. Według firmy analitycznej PMR, poza aptekami kupiliśmy leki i suplementy diety za 785 mln zł, czyli o 15 proc. więcej niż rok wcześniej. Prognozy cieszą producentów, bo do 2010 r. rynek ma wciąż rosnąć w dwucyfrowym tempie. Daleko nam jednak do Rosji, gdzie wartość rynku leków OTC w 2012 r. szacuje się na blisko 7 mld USD.

Grypa sprzymierzeńcem

Żyjemy coraz dłużej, bardziej o siebie dbamy, jesteśmy coraz zamożniejsi. Firmy farmaceutyczne nie zasypiają więc gruszek w popiele, tylko dostarczają nam specyfików, które mają poprawić nasze zdrowie i samopoczucie. Jesteśmy też coraz lepiej wykształceni, stąd przekonanie, że możemy leczyć się sami. Swoje dokłada jeszcze kiepska sytuacja w służbie zdrowia, która przyzwyczaiła nas do tego, że za leki i leczenie musimy płacić z własnej kieszeni.

— Rynek leków bez recepty pod kątem struktury powoli zaczyna przypominać rozwinięte rynki krajów starej UE. Polacy najchętniej kupują leki na przeziębienie i grypę, które sprzedawane są jednak głównie w sezonie grypowym. Na drugim miejscu plasują się witaminy i minerały, a na trzecim preparaty przeciwbólowe — mówi Marko Dolˇzan, prezes Polfy-Łódź.

Rośnie też sprzedaż tabletek do ssania na gardło i kaszel oraz preparatów gastrycznych. Według firmy IMS Health, wśród firm, które w ubiegłym roku najlepiej wykorzystały swoje szanse, znalazły się US Pharmacia, Bayer, Novartis i Boots Healthcare.

Z danych PMR wynika, że około 10 proc. leków OTC kupujemy poza aptekami. W przypadku suplementów diety wskaźnik jest znacznie wyższy — w hipermarketach, supermarketach, małych sklepach spożywczych, kioskach, na stacjach benzynowych i w sklepach zielarsko-medycznych kupujemy co czwarty preparat tego typu. Są jednak producenci, którzy wolą zaistnieć raczej na półkach aptecznych niż w hipermar- kecie.

— Firmy kosmetyczne, produkujące m.in. dermokosmetyki, starają się wprowadzać swoje preparaty do apteki, bo zaufanie do tego miejsca i farmaceutów jest bardzo duże — wyjaśnia Elżbieta Kicińska-Baran, dyrektor oddziału Bioderma Poland.

Producenci parafarmaceutyków muszą przygotować się na zmiany prawne. Od 2010 r. produkty, które obecnie znajdują się "na pograniczu" leków bez recepty i suplementów diety, będą musiały zostać zarejestrowane jako leki, co jest trudniejsze i kosztowniejsze. Zdaniem Moniki Stefańczyk, starszego analityka rynku farmaceutycznego PMR, sytuacja na rynku pozaaptecznym w Polsce może się rozwinąć w dwojaki sposób.

— Zakładając bardziej prawdopodobny brak zmian na listach leków dopuszczonych do obrotu, rynek będzie się stopniowo nasycał i jego dynamika w latach 2008-10 stopniowo się obniży. Na rynku regulowanym przepisami prawnymi nie jest bowiem możliwy długofalowy wzrost sprzedaży. Jeżeli jednak Ministerstwu Zdrowia uda się opracować jasne kryteria dopuszczenia do obrotu pozaaptecznego leków, na rynku tym może dojść do bardzo dużych zmian, które będą wynikały z wprowadzenia do sprzedaży większej liczby produktów — uważa Monika Stefańczyk.

Przeflancować, co się da

Producenci i firmy analityczne zgodnie przyznają, że głównym motorem rozwoju rynku jest segment suplementów diety.

— W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku wartość całego rynku OTC wyniosła 4,4 mld zł, z czego 22 proc. stanowiły preparaty niezarejestrowane jako leki, głównie suplementy diety. Jeśli chodzi o tę kategorię, to Polacy najchętniej kupują suplementy wapnia, których sprzedaż ilościowa w 12 miesiącach wynosi ponad 9 mln sztuk — dodaje Marko Dolˇzan.

Prawna żonglerka

Nie rzadziej sięgamy też po witaminy, preparaty wspomagające odchudzanie, poprawiające stan paznokci, wygląd skóry itp. Według firmy AC Nielsen, w ubiegłym roku te specyfiki przyniosły wytwórcom prawie 1 mld zł przychodów.

— Takie duże znaczenie suplementów diety wynika ze znacznego ograniczenia możliwości obrotu produktami o statusie leku w obrocie pozaaptecznym. Według zaktualizowanej w kwietniu 2007 r. listy do sprzedaży w sklepach ogólnodostępnych dopuszczone jest niewiele ponad 100 produktów mających status leku. A zmiany dokonywane przez Ministerstwo Zdrowia są raczej kosmetyczne — wyjaśnia Agnieszka Stawarska, analityk rynku farmaceutycznego PMR.

Uwagę na żonglowanie statusem preparatów zwracają też inni.

— W ostatnim czasie można zaobserwować zmiany w kategoriach dostępności wybranych leków. Leki wydawane z przepisu lekarza coraz częściej zastępowane są przez leki wydawane bez recepty lub wręcz suplementy diety. Dzieje się tak, ponieważ reklamę leków regulują bardzo rygorystyczne przepisy — uważa Maciej Bogucki, dyrektor zarządzający UCB Pharma.

Wyjaśnia, że adresatami reklamy leków wydawanych na receptę mogą być jedynie osoby uprawnione do ich wystawiania lub prowadzące obrót lekami. A reklama leków dostępnych bez recepty może być podawana do publicznej wiadomości, wystarczy zamieszczenie specjalnego ostrzeżenia dla pacjenta oraz informacji o zalecanej konsultacji z lekarzem lub farmaceutą.

— Nie można jednak zapewniać pacjentów o tym, że przyjmowanie leku gwarantuje właściwy skutek oraz nie towarzyszą mu żadne działania niepożądane. Reklama suplementów diety jest wolna od takich obostrzeń. Różnic tych nie dostrzegają jednak pacjenci — sumuje Maciej Bogucki.

8,08

zł Taka była średnia cena detaliczna produktów bez recepty w czerwcu tego roku.

Dorota Wojnar