Notowania ropy brent rozpoczęły tydzień nieco poniżej pułapów z końca ubiegłego tygodnia, nawet mimo końca wojny cenowej na rynku surowca. We wtorek za baryłkę odmiany brent płacono około 31 USD, po tym jak po tygodniowym maratonie rozmów kraje OPEC i inni producenci ropy z Rosją na czele zgodzili się na zmniejszenie wydobycia.

Historyczne porozumienie
Porozumienie, w którego wykuwanie zaangażował się prezydent Donald Trump, było zagrożone aż do momentu, kiedy w ostatniej chwili na dołączenie do niego przystał populistyczny rząd Meksyku. Ostatecznie w niedzielę wielkanocną producenci zgodzili się w trybie wideokonferencyjnym na ograniczenie wydobycia łącznie o 9,7 mln baryłek dziennie.
— Pokazaliśmy, że OPEC+ żyje. Jestem przeszczęśliwy — mówił w wypowiedzi dla agencji Bloomberg tuż po sfinalizowaniu rozmów saudyjski minister ds. energii książę Abdulaziz bin Salman.
Efekt porozumienia to bezprecedensowych rozmiarów cięcie produkcji, odpowiadające za około jedną dziesiątą światowego wydobycia ropy. Meksyk zgodził się ograniczyć produkcję o 100 tys. baryłek dziennie, a USA — według deklaracji Donalda Trumpa — o 300 tys. baryłek.
Jednak już zdaniem przedstawicieli OPEC Amerykanie nie biorą na siebie żadnych dobrowolnych cięć, bo taka redukcja będzie wynikać wyłącznie z reakcji spółek wydobywczych na spadek cen i ograniczone możliwości przechowywania ropy. Z podobnych przyczyn spadnie produkcja innych krajów spoza OPEC, w tym Kanady i Brazylii, gdzie wydobycie spada ze względu na to, że przy obecnych cenach przestało być opłacalne.
Tym samym to amerykański prezydent wyrasta na głównego zwycięzcę kryzysu. Dzięki swoim rozmowom z przywódcami Arabii Saudyjskiej, Rosji i Meksyku przyczynił się do osiągnięcia ratującego rynek porozumienia, samemu w praktyce nie oferując żadnych ustępstw. Tymczasem porozumienie OPEC+, które miało definitywnie odejść do przeszłości, powróciło do życia.
— Donald Trump, który od lat był wielkim krytykiem OPEC, doprowadził do jego wskrzeszenia. Spośród wszystkich umów, do których zawarcia doprowadził, ta prawdopodobnie będzie uznana za najważniejszą — komentuje w rozmowie z agencją Bloomberg Daniel Yergin, historyk rynku ropy.
Odwrót znad przepaści
Do historycznej ugody doszło po tym, jak przez ponad miesiąc Arabia Saudyjska prowadziła wydobycie na pełnych mocach — miało to na celu ukaranie Rosji za jej odmowę przystąpienia do cięć wydobycia proponowanych na wiedeńskim szczycie OPEC+ na początku marca. Porozumienie to dla inwestorów wielka ulga, jednak na razie pozwoli ono jedynie na uniknięcie skrajnie negatywnego scenariusza zaburzeń na rynku ropy. W przypadku utrzymania przez OPEC+ wydobycia bez zmian już w czerwcu w skali globu wyczerpałyby się możliwości przechowywania surowca. Wszystko za sprawą gigantycznej skali związanego z pandemią COVID-19 ubytku popytu na ropę.
W zależności od szacunków w bieżącym kwartale globalny popyt spadnie w porównaniu z tym samym okresem 2019 r. o 20 mln do 35 mln baryłek dziennie, czyli nawet o jedną trzecią. Według wcześniejszych ostrzeżeń analityków producentom opłacało się nawet prowadzenie wydobycia przy ujemnych cenach, byleby nie doprowadzić do przestojów, mogących w wielu przypadkach skutkować uszkodzeniem infrastruktury.
Te szkody mogły być nie do uniknięcia w momencie wyczerpania się fizycznych możliwości przechowywania ropy, oceniał w alarmistycznym scenariuszu bank Goldman Sachs. Potencjalnym skutkiem mogło być trwałe obniżenie światowych mocy wydobywczych, prowadzące do późniejszego gwałtownego odbicia cen ropy i wejścia globalnej gospodarki w stagflację, ostrzegali specjaliści Goldmana Sachsa.
Bez euforii
Rynek może odetchnąć z ulgą, ale o żadnej euforii mówić nie można. Gigantyczny nawis podażowy będzie utrzymywał się do końca bieżącego kwartału, nawet mimo rozpoczęcia odmrażania szeregu gospodarek na świecie, twierdzą specjaliści instytucji finansowych, w tym banku UBS.
Utrzymuje się charakterystyczna dla nadpodaży na rynku struktura terminowa cen kontraktów — ropa w transakcjach natychmiastowych jest tańsza niż w tych z odroczoną dostawą. Zdaniem banku Citigroup uzgodnione cięcia wydobycia nie zatrzymają obecnej fali wyprzedaży ropy, która od początku roku obniżyła cenę już o ponad połowę. Porozumienie jest niewystarczające, dodają specjaliści Goldmana Sachsa.
— Nadwyżka podaży jest tak przytłaczająca, że rynek doszedł do wniosku, że cięcia są za małe. Dyskonto, z jakim notowana jest ropa w dostawach natychmiastowych, pogłębiło się i nie jest to dobry znak — komentuje w wypowiedzi dla Bloomberga Andy Lipow, prezes firmy Lipow Oil Associates.