Wojas, giełdowy producent obuwia, złożył pozew przeciwko mBankowi. Domaga się 15,5 mln zł — o taką sumę, zdaniem Wojasa, wzbogacił się bank jego kosztem. Punktem zapalnym jest CIRS (Currency Interest Rate Swap). To instrument finansowy pozwalający zamienić drogie kredyty złotowe na tanie denominowane w japońskich jenach. Firma straciła, twierdzi jednak, że umowa transakcji walutowej zmiany stóp procentowych nie została skutecznie zawarta.

— Próbowaliśmy polubownie zamknąć sprawę. Bezskutecznie. Czujemy się pokrzywdzeni, stąd decyzja o skierowaniu sprawy do sądu. Gdy bank udzielał nam kredytu w jenach, mówił tylko o tym, jak zmniejszą się koszty. O ryzyku nikt nas nie uprzedził. Uchybień banku było więcej — mówi Wiesław Wojas, prezes Wojasa.
Wojas nie jest jedyną spółką, która sparzyła się na CIRS. Instrument był bardzo popularny do 2009 r., kiedy kurs JPY/PLN niespodziewanie skoczył o 90 proc. Pięć lat temu szacowano, że straty polskich firm na CIRS sięgają 1-2 mld zł.
Dla porównania straty na toksycznych opcjach walutowych były szacowane na 4-7 mld zł. Szlak Wojasowi przetarli m.in. przedsiębiorcy z branży budowlanej. Marek Pawlik, prezes ABM Solid, tłumaczy, że CIRS jest jednym z czynników, które zapracowały na dopisek „w upadłości układowej”. — W naszym przypadku toczą się trzy sprawy sądowe.
Pierwsza — o ustanowienie nieważności umowy. Druga dotyczy pozwu Banku Millennium przeciwko nam o zapłatę 28 mln zł. Trzecia — przed sądem upadłościowym — wymienia Marek Pawlik, prezes ABM Solid.
Na razie doświadczenia spółki nie napawają optymizmem. Niedawno sąd w Warszawie odrzucił wniosek o ustanowienie nieważności umowy. — Lada dzień złożymy apelację. Jesteśmy dobrej myśli — są już pierwsze sprawy wygrane przez firmy — mówi Marek Pawlik.
Przedsiębiorcy, którzy sparzyli się na innych instrumentach, zalecają uzbrojenie się w cierpliwość i dobrych prawników. Alumast, producent masztów reklamowych z aluminium, złożył pozew przeciwko DZ Bankowi dwa lata temu. Domaga się blisko 14 mln zł odszkodowania. Tutaj punktem spornym nie jest CIRS, ale transakcje terminowe na zabezpieczenie cen aluminium i kursu euro.
— Jesienią odbędzie się pierwsza rozprawa. Od złożenia pozwu mijają dwa lata — mówi Zbigniew Szkopek, prezes Alumastu.