Co czwarty Polak rozgrzesza kumoterstwo

TM
opublikowano: 2012-07-19 00:00

Koalicjo, trwaj — tego życzy sobie większość ankietowanych przez grupę IQS. Część przymyka oko na grzechy polityków.

W zatrudnianiu w państwowych instytucjach i spółkach skarbu państwa krewnych, znajomych czy działaczy partyjnych nie ma nic zdrożnego. Takiego zdania jest niemal co czwarty Polak ankietowany przez grupę IQS, która przeprowadziła sondaż dzień po ujawnieniu przez „Puls Biznesu” nagrań, w którym dwóch funkcjonariuszy publicznych opisało kulisy działania członków PSL i osób związanych z resortem rolnictwa. Aż 23 proc. spośród 500 badanych twierdzi, że taka praktyka jest jak najbardziej akceptowalna. Pod taką opinią najczęściej podpisują się kobiety, osoby w wieku 25-39 lat, z wykształceniem średnim i mieszkające w miastach liczących powyżej 500 tys. mieszkańców.

None
None

— Najprostsze wytłumaczenie jest takie, że zostaliśmy przyzwyczajeni do sytuacji, w której możliwość zdobycia dobrej pracy, zwłaszcza w czasach spowalniającej gospodarki, jest uwarunkowana znajomościami. Być może ankietowani ujawniają w ten sposób indywidualne doświadczenia: sami znaleźli etat w ten sposób albo komuś pomagali go znaleźć. Wygłoszenie takiej opinii może być swoistą formą rozgrzeszenia: siebie, a w konsekwencji polityków. Drugie wytłumaczenie jest jeszcze smutniejsze.

Najwyraźniej Polacy uważają, że kumoterskie zachowania są wpisane w zawódpolityka i dlatego może się pojawiać tak wysoki odsetek odpowiedzi: „nie widzę w tym nic złego” — ocenia dr Błażej Poboży, politolog z Instytutu Nauk Politycznych UW.

IQS zapytał także, czy po ujawnieniu nagrań premier Tusk powinien zerwać koalicję. 46 proc. ankietowanych odpowiada negatywnie. Tego zdania są przede wszystkim kobiety, osoby w wieku 25-39 lat, z wykształceniem wyższym i mieszkające w dużych miastach.

— Również nie traktowałbym ujawnienia rozmowy jako pretekstu do zrywania koalicji. Wczorajsza konferencja i szybkość działania polityków pokazują, że akurat zastosowano pozytywnestandardy. To akurat dobry prognostyk dla koalicjantów — uważa Błażej Poboży. Za tym, by drogi koalicjantów się rozeszły, jest 32 proc. badanych. Są to głównie mężczyźni, osoby w wieku 55-70 lat, z wykształceniem średnim i mieszkające w miastach liczących od 50 do 200 tys. mieszkańców.

— Takie wyniki nie powinny dziwić. Mniej więcej pokrywają się z elektoratami największych partii — dodaje politolog dr Olgierd Annusewicz. Jeszcze inaczej interpretuje dane Alina Lempa, prezes grupy IQS.

— Osoby, które znają sprawę, wykazują się sporą niechęcią do gwałtownych ruchów politycznych, co może wskazywać na jednoznaczny brak wiary społeczeństwa, że zmiana może przynieść istotną korzyść — podpowiada Alina Lempa.

Olgierd Annusewicz jest natomiast podbudowany odpowiedziami na pytanie, dotyczącego ewentualnej rezygnacji osób opisywanych na tzw. taśmach PSL, w tym ministra Marka Sawickiego. Na taką konieczność wskazało 46 proc. ankietowanych, ale 44 proc. radziło wstrzymać się z decyzją do czasu zakończenia prac prokuratorskich. To — zdaniem politologa — jest dowodem coraz większej dojrzałości społeczeństwa. Badanie zostało przeprowadzane przed decyzją Marka Sawickiego o podaniu się do dymisji.