Premier Donald Tusk ma wkrótce rozpocząć publiczną debatę nad projektem ustawy o nadzorze właścicielskim, której celem jest zablokowanie obsadzania spółek skarbu państwa z polityczno-towarzyskiego klucza.
— Konieczne jest uwolnienie spółek skarbu państwa od wpływów partyjnych. O ich obsadzie musi decydować neutralny komitet nominacyjny. Będę bardzo twardo nakłaniał wszystkich moich partnerów w rządzie, w tym partię koalicyjną, abyśmy przyjęli czytelne reguły postępowania — mówił wczoraj premier Donald Tusk.
Ta deklaracja może poważnie zaniepokoić Waldemara Pawlaka, wicepremiera i szefa PSL, choć nie tylko jego. Z naszych informacji wynika, że to właśnie m.in. opór ludowców, obawiających się utraty swoich wpływów w spółkach i rozmaitych państwowych agencjach, uniemożliwił uchwalenie tej ustawy w poprzedniej kadencji oraz zablokował jej powrót na początku 2012 r.
Woził wilk razy kilka
Ujawnione przez „Puls Biznesu” tzw. taśmy PSL odsłoniły czubek góry lodowej politycznego nepotyzmu, kolesiostwa i żerowania na majątku państwowym przez towarzysko-polityczne kliki. Dzięki nim pojawiła się szansa na przywrócenie prac nad ustawą odpolityczniającą spółki.
Przepadła ona w 2011 r., tuż przed końcem kadencji poprzedniego parlamentu. Rada Gospodarcza przy Premierze, kierowana przez Jana Krzysztofa Bieleckiego, zaproponowała, aby członkami rad nadzorczych w spółkach skarbu państwa mogli być tylko profesjonaliści, powoływani przez tzw. komitet nominacyjny, złożony z 10 apolitycznych autorytetów gospodarczych. Waldemar Pawlak drwił, że takie ciało jak komitet nominacyjny działa już chyba tylko w Chińskiej Republice Ludowej. Słów krytyki nie szczędziła też opozycja z PiS oraz SLD. Mimo że projekt przyjęła sejmowa Komisja Skarbu Państwa, to nie trafił on już do drugiego czytania. Dlaczego?
— Ustawa przepadła głównie z powodu oporu koalicjantów z PSL, choć koalicja przeciwników była znacznie szersza. Dla szefów ludowców oznaczała polityczną śmierć. Przeniesienie nadzoru nad wszystkimi państwowymi przedsiębiorstwami, agencjami i spółkami do resortu skarbu, a w praktyce do apolitycznego ciała, jakim miał być komitet nominacyjny, oznaczałoby utratę kilku tysięcy stanowisk dla działaczy tej partii. To mogłoby doprowadzić do rewolucji we władzach PSL — mówi nam członek Rady Gospodarczej przy Premierze. Niedługo po tym ludowcy tryumfowali po raz drugi.
— W grudniu 2011 r. resort skarbu zgłosił ustawę o nadzorze do zespołu ds. programowania prac rządu. To był nieco zmieniony projekt w porównaniu do poprzedniego. Moim zdaniem gorszy. Nie zmienia to jednak faktu, że całkowitą blokadę nałożyło na niego PSL, choć w PO i opozycji też nie brakuje przeciwników tych rozwiązań — mówi nasze źródło.
W tym samym czasie o nowym projekcie wicepremier Pawlak mówił: „Po co tworzyć sztuczne twory? To jest niejasne rozwiązanie, a przecież minister skarbu jest konstytucyjnie odpowiedzialny za spółki. Na razie tej ustawy nie ma. Jak będzie, to będziemy rozmawiać”. Koalicja PO — PSL wspólnie kontroluje kilkaset spółek z udziałem skarbu państwa, przedsiębiorstw państwowych, agencji państwowych. Money.pl podaje, że w zarządach i radach nadzorczych koalicjanci mają do dyspozycji 7,6 tys. stanowisk. Osoby związane z PSL mogą mieć pod sobą ponad 2 tys. stołków.
Łatanie dziur
Zwolennikiem odpolitycznienia spółek jest Mikołaj Budzanowski, minister skarbu. W kwietniu 2012 r. premier Tusk dał mu wolną rękę, aby był apolityczną miotłą w spółkach skarbu państwa, i polecił, by chronił spółki przed partyjnymi nominacjami. Jednak bez ustawy o nadzorze minister ma związane ręce, więc może jedynie cerować dziury w przepisach o nadzorze.
— Zmiana ustawy wymaga czasu, więc postawiliśmy na rozwiązania, które można zastosować natychmiast. Wydaliśmy zarządzenie wprowadzające dobre praktyki w wyłanianiu zarządów i rad nadzorczych kluczowych spółek. Pracujemy także nad unowocześnieniem kryteriów wyłaniania kandydatów do rad nadzorczych o studia MBA.
Chcemy też tak zmienić zasady wynagradzania zarządów spółek kluczowych, by ich zarobki odzwierciedlały tendencje rynkowe — mówi Magdalena Kobos, rzeczniczka MSP.
Spółek kluczowych dla skarbu państwa jest tylko 19. Co z nadzorem nad pozostałymi? Pierwotny projekt o nadzorze obejmował wszystkie spółki z udziałem skarbu państwa.
— Uważam, że warto powrócić do tamtego projektu i na jego bazie wypracować optymalne rozwiązania. Projekt bronił się merytorycznie i dawał nadzieje na odpolitycznieniespółek — mówi Tadeusz Aziewicz, wiceszef sejmowej Komisji Skarbu Państwa.
O odkurzenie projektu apeluje Małgorzata Krzysztoszek, ekspertka PKPP Lewiatan i członek rady gospodarczej.
— Powinna być systemowa, ustawowa regulacja nadzoru. Poprzedni projekt jak najbardziej nadaje się do dalszych prac. Można go uzupełnić czy poprawić, ale zdecydowanie należy go odkurzyć i wyjąć na światło dzienne — mówi Małgorzata Krzysztoszek.