CO2 sfinansuje inwestycje za 120 mld zł

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2022-04-14 20:00

Resort klimatu prognozuje większe wpływy ze sprzedaży praw emisyjnych. Wydłuża też listę projektów, które mogą być z nich finansowane.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • o ile zwiększy się finansowanie inwestycji ze sprzedaży praw do emisji CO2
  • jakie projekty będą mogły uzyskać finansowanie
  • jakimi inwestycjami są zainteresowane firmy
  • jakie będą zasady finansowania inwestycji

Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) przedstawiło nową wersję projektu ustawy o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Przewiduje on, że 40 proc. wpływów ze sprzedaży przez rząd praw do emisji CO2 nie będzie już trafiać do budżetu państwa, lecz do mającego powstać Funduszu Transformacji Energetyki (FTE). Pierwotny projekt wzbudził wątpliwości Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS i wicepremiera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo, który zażądał dodatkowej analizy, uwzględniającej bieżącą sytuację Polski w Unii Europejskiej oraz „mechanizmy dystrybucji” pieniędzy. Rząd od miesięcy domaga się reformy systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, a równocześnie budżet państwa osiąga wysokie wpływy z ich sprzedaży. W najbliższych latach pieniądze mogą pokryć koszty wielu inwestycji. Po wielomiesięcznych uzgodnieniach rządowych i społecznych udało się opracować nowy projekt, dający zielone światło dla zielonej transformacji.

Dłuższa lista inwestycji

W pierwotnej wersji dokumentu resort klimatu zakładał wpływy ze sprzedaży 40 proc. praw do emisji CO2 za 80 mld zł w latach 2021-30. Kwoty zostały urealnione i obecnie wpływy do FTE są szacowane na blisko 120 mld zł. Wydatki operacyjne natomiast, przeznaczone na inwestycje z funduszu, sięgną do końca 2031 r. 112,4 mld zł. Pierwsze 2,5 mld zł trafi na rynek w przyszłym roku, a w kolejnych latach firmy mogą liczyć na kilkanaście miliardów złoty rocznie. W 2031 r. wydatki inwestycyjne pochłoną nawet 25 mld zł.

Odłożone pieniądze
Odłożone pieniądze
Z powodu opóźnienia we wdrożeniu projektu ustawy, ubiegłoroczne wpływy ze sprzedaży CO2 nie zostały przeznaczone na przewidziane w nim inwestycje. Pieniądze nie przepadły, do końca dekady, każdego roku do funduszu będzie wpływać jedna dziewiąta wpływów w ubiegłorocznych aukcji.
Adobe Stock

Resort klimatu nie tylko podwyższył prognozę wpływów z handlu emisjami, ale także wysłuchał głosu wielu podmiotów, z którymi konsultował pierwotny projekt, i wydłużył listę inwestycji finansowanych z ich sprzedaży. Pierwotnie pieniądze można było przeznaczyć na energetykę jądrową, odnawialne źródła energii, sieci przesyłowe i dystrybucyjne, wysokosprawną kogenerację i efektywne systemy ciepłownicze, gazowe jednostki wytwórcze, magazyny energii, innowacyjne technologie, poprawę efektywności energetycznej oraz wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla. W bieżącej wersji pieniądze mogą ubiegać się także podmioty planujące np. inwestycje w wytwarzanie i wykorzystanie wodoru, produkcję ciepła, rozbudowę i modernizację sieci ciepłowniczych oraz infrastruktury związanej z jego dostarczaniem. Z wpływów z handlu prawami do emisji CO2 będzie też można finansować spalarnie zajmujące się termicznym przetwarzaniem odpadów, w tym na paliwo RDF, zasilające systemy ciepłownicze. Tańsze może być ciepło i śmieci.

– Zakładamy włączenie się w realizację takich projektów, zarówno samodzielnie, jak i poprzez współpracę z samorządami. Wykonaliśmy już pierwsze analizy dotyczące tego obszaru rynku. Jest on dla nas bardzo perspektywiczny. Inwestycje w ekologiczne spalarnie odpadów komunalnych są koniecznością, zarówno w skali lokalnej, jak i całego kraju. Zwracamy jednocześnie uwagę na konieczność przyspieszenia procesu modernizacji przedsiębiorstw energetyki cieplnej [PEC - red.] i dostosowania instalacji do współspalania frakcji palnej odpadów komunalnych. Odpady komunalne i PEC znajdują się zazwyczaj w granicach jednej aglomeracji, co pozwala ograniczyć koszty transportu. Zgodnie z ustawą gminy są właścicielem powstających na ich terenie śmieci. Sprawują też nadzór nad PEC i podejmują decyzje o inwestycjach. Modernizacja PEC to sposób na obniżenie kosztów odbioru śmieci. Odpowiedzialni włodarze powinni skupić się na rozwiązaniu tego problemu - mówi Wiktor Mokrzycki, wiceprezes Mo-Bruku, zajmującego się zagospodarowaniem odpadów.

Spółka zapewnia, że jest technologicznie i infrastrukturalnie gotowa do zagospodarowania odpadów poprocesowych, powstających w spalarniach.

Z handlu uprawnieniami emisyjnymi będzie też można finansować rozwój sieci służących do odbioru energii cieplnej odpadowej z zakładów przemysłowych i wykorzystanie jej na cele ciepłownicze.

- Analizowaliśmy kiedyś możliwość realizacji takiego projektu, bo z ciepła odpadowego z naszej huty moglibyśmy pewnie ogrzać połowę Gliwic. Dobrze, że pojawiają się możliwości finansowania tego typu inwestycji, ale oprócz zapewnienia pieniędzy konieczne jest także wypracowanie rozwiązań umożliwiających współpracę zakładów przemysłowych z ciepłowniami, mającymi własną infrastrukturę i systemy zasilania. Takie przedsięwzięcie musi być opłacalne zarówno dla huty, jak i dla ciepłowni – podkreśla Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru.

Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH), uważa, że tego typu projekty mogą być opłacalne tylko w razie uwolnienia cen ciepła. Jego zdaniem na rynek regulowany zechce wejść niewiele podmiotów przemysłowych.

Energetyka jądrowa będzie priorytetem

Możliwość zagospodarowania ciepła odpadowego to niejedyny punkt z listy inwestycji, którymi interesuje się Cognor.

- Analizujemy możliwość wykorzystania małych reaktorów jądrowych w naszym procesie produkcyjnym. Ich moc jest idealnie dostosowana do potrzeb hutnictwa. Gdyby tego typu inwestycje mogły być finansowane z FTE, szybko przeszlibyśmy proces transformacji energetycznej – uważa Przemysław Sztuczkowski.

MKiŚ nie precyzuje, jakie projekty jądrowe mogą zyskać finansowanie, ale z uzasadnienia wynika, że inwestycje w ten segment energetyki będą miały kluczowe znaczenie.

PGE też liczy na wsparcie

Planowany start Funduszu Transformacji Energetyki (FTE) cieszy PGE. Największa firma energetyczna w kraju ma nadzieję, że przepisy szybko wejdą w życie, proces wyłaniania projektów, które uzyskają dofinansowanie, będzie transparentny, a zasady udzielania wsparcia będą przewidywalne.

PGE informuje, że w ramach dekarbonizacji aktywów ciepłowniczych będzie zmieniać paliwo z węgla na gaz ziemny, zwiększać udział OZE w ciepłownictwie oraz w całym portfolio grupy.

„To właśnie głównie projekty OZE mogłyby skorzystać z finansowania z FTE. Ze względu na to, że w drugiej wersji projektu ustawy utrzymano możliwość finansowania jednostek gazowych, inwestycje PGE w instalacje gazowe także mogłyby skorzystać z takiego finansowania” – twierdzi grupa.

Wsparcie FTE obejmie też projekty związane z infrastrukturą, tj. sieci dystrybucyjne, rozbudowę i modernizację sieci ciepłowniczych, magazyny energii elektrycznej i ciepła, a także spalarnie odpadów.

„Rozwój tych segmentów też jest zawarty w strategii PGE” – podkreśla firma.

Stefan Dzienniak uważa natomiast, że po wydłużeniu listy przedsięwzięć możliwych do sfinansowania z FTE głównym beneficjentem nadal będzie energetyka. Jego zdaniem projekty wodorowe w hutnictwie zaczną się rozwijać dopiero, kiedy dostępny będzie tzw. zielony wodór z morskich farm wiatrowych, które mają być zbudowane pod koniec dekady. Przyznaje jednak, że za przyspieszeniem transformacji energetycznej i szerszym wykorzystaniem w branży tzw. szarego wodoru (zanieczyszczonego), przemawia konflikt zbrojny w Ukrainie.

- Odbija się on na dostępności gazu ziemnego, który jest niezbędny dla funkcjonowania hutnictwa, np. w procesie walcowania na gorąco. Jeśli pojawią się problemy z dostępem do gazu ziemnego, nie będziemy w stanie funkcjonować. Dlatego warto rozważyć możliwość zastąpienia go wodorem. Jednak tego typu instalacji nie ma w powszechny użyciu, dopiero będą testowane. Dlatego ten proces będzie czasochłonny – twierdzi Stefan Dzienniak.

Krzysztof Kieres, prezes Stowarzyszenia Producentów Cementu, podkreśla natomiast, że kluczowe jest jak najszybsze uruchomienie funduszu. Branża bezpośrednio skorzysta w niewielkim stopniu z jego finansowania, ale jako sektor energochłonny będzie beneficjentem różnorodnych inwestycji w transformację energetyczną. Zdaniem Krzysztofa Kieresa projekty związane z termicznym przekształcaniem odpadów nie powinny zostać zawężone tylko do potrzeb ciepłownictwa, ale także sektora cementowego, którzy wykorzystuje odpady i pochodzące z nich paliwo RDF w procesie produkcyjnym, by ograniczać emisyjność.

Sektor cementowy może skorzystać np. z finansowania inwestycji związanych z wychwytywaniem i magazynowaniem CO2.

- Nasze stowarzyszenie prowadzi analizy związane z możliwością zastosowania tej technologii. Branża emituje około 12 mln m sześc. CO2 rocznie. To znacznie mniej niż energetyka. Gdyby jednak Komisja Europejska uznała wychwytywanie i magazynowanie za ograniczanie emisji i energetyka zdecydowała się na realizację tego typu projektów, moglibyśmy w nich uczestniczyć. W Polsce jest sporo wyrobisk, w których być może uda się magazynować CO2 – dodaje Krzysztof Kieres.

Spółka z funduszem

Oprócz celów, na które mogą być przeznaczone wpływy ze sprzedaży praw emisyjnych, sporo emocji budzi także tryb finansowania inwestycji. Za działalność FTE odpowiedzialny będzie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). W dotychczasowym projekcie przewidywano, że będzie udzielał dotacji i pożyczek. W nowej wersji system finansowania będzie bardziej skomplikowany. FTE będzie udzielał dotacji, pożyczek, gwarancji i poręczeń na przedsięwzięcia realizowane przez jednostki budżetowe. NFOŚiGW natomiast „będzie uprawniony do nabywania udziałów lub akcji w spółkach lub nabywania obligacji emitowanych przez podmioty inne niż skarb państwa lub jednostki samorządu terytorialnego”, realizujących inwestycje finansowane za pośrednictwem FTE. Stefan Dzienniak uważa, że to dobre rozwiązanie, bo dzięki temu łatwiej będzie wykazać komercyjny charakter inwestycji. Równocześnie jednak skarb państwa będzie miał większą kontrolę nad wykorzystaniem pieniędzy z CO2. Przemysław Sztuczkowski podkreśla, że nie oznacza to kontroli spółki czy inwestycji przez państwo, ale rzeczywiście daje centralnemu funduszowi lepsze zabezpieczenie. Nie wszyscy są jednak optymistycznie nastawieni do pomysłu. Niektórzy nazywają go małżeństwem za pieniądze.