Colian chętny na śliwki z Lublina

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2012-10-08 00:00

Oferta Polskiego Cukru trafiła do kosza. Tago się wycofało, bo nie zdążyło z kasą. Do finałowych rozmów dotarł Colian

Kto by nie miał ochoty na śliwki w czekoladzie i nadziewane praliny... Po Solidarność, producenta łakoci z Lublina, ustawiła się kolejka chętnych. Według naszych informacji, w ubiegłym tygodniu minął termin zgłaszania ofert zakupu. Doszło już do wstępnego odsiewu inwestorów łasych na lubelskie słodycze.

— Otrzymaliśmy kilka ofert — mówi Dariusz Marek, prezes Solidarności. Jego zdaniem, niektórzy z oferentów interesują się zakupem firmy już od 10 lat. — Ostateczna decyzja zależy od tego, kto to jest, co oferuje i za ile — dodaje prezes Solidarności.

Kosz dla państwowej spółki

Wiadomo już, że Dariusz Marek odrzucił propozycję, złożoną przez Krajową Spółkę Cukrową (KSC).

— KSC przesłała ofertę, a informacje o niej przekazała mediom. W ogóle więc jej nie rozpatrywałem. Nie uznaję prowadzenia jakichkolwiek negocjacji z udziałem prasy. Oburzające są też dla mnie sugestie, że Solidarność miałaby uzupełnić ofertę należącej do KSC Pszczółki [producenta cukierków — red.]. Jesteśmy wielokrotnie większą firmą i dużym graczem na rynku słodyczy — twierdzi prezes Solidarności.

Jeszcze w zeszłym tygodniu producent cukru potwierdził zainteresowanie Solidarnością. Na zakupy pozwalają mu rekordowe wyniki finansowe: 500 mln zł zysku netto (wypracowane w roku obrotowym 2011/2012, który zakończył się we wrześniu) przy przychodach sięgających 2,3 mld zł.

— O złożeniu oferty na Solidarność poinformowaliśmy dlatego, że jesteśmy spółką skarbu państwa i musimy działać transparentnie. Była to oferta niewiążąca — zaznacza Sylwia Kalska, zastępca dyrektora biura zarządu ds. komunikacji społecznej KSC.

— Sprzedawanie spółki firmie należącej do skarbu państwa, której akcje w prywatyzacji ma objąć 17 tys. pracowników i plantatorów, byłoby absurdalne. Nie wyobrażam sobie, jak miałoby wyglądać zarządzanie takim przedsiębiorstwem — mówi Dariusz Marek.

Za duży tłok

Do słodkiego boju stawał również Tadeusz Gołębiewski, który ma cztery ośrodki hotelowo-konferencyjne i zakład produkujący ciastka Tago. Biznesmen jednak się wycofał.

— Złożyłem wprawdzie ofertę, ale nie byłem w stanie w wyznaczonym przez spółkę terminie porozumieć się z bankami w sprawie sfinansowania transakcji. Do dalszej walki zniechęcił mnie też duży tłok, który zrobił się wokół Solidarności. Nie będę wdawał się w licytację, kto da więcej — mówi Tadeusz Gołębiewski.

Z naszych informacji wynika, że zainteresowanie spółką wyraziły międzynarodowe koncerny, a także co najmniej jeden fundusz inwestycyjny. Według branżowych spekulacji, do finałowych rozmów dopuszczono tylko giełdowego Coliana.

— Prezesa firmy Solidarność znam od wielu lat i równie długo rozmawiamy o kwestiach biznesowych. Prowadzone przez nas spółki są rynkowymi konkurentami, działającymi w tym samym segmencie produktowym, dlatego mamy o czym dyskutować — przyznawał Jan Kolański, prezes Coliana, w rozmowie z „PB”. Teraz biznesmen odmawia komentarza.

— Rozmowy, dotyczące ewentualnego przejęcia przez Colian jakiejkolwiek firmy, także firmy cukierniczej Solidarność, są objęte tajemnicą handlową — ucina Jan Kolański.

W młodsze ręce

Nieznana jest również wycena transakcji. W 2010 r. Solidarność zarobiła na czysto 9,8 mln zł przy przychodach przekraczających 255 mln zł. Zeszłorocznych wyników Dariusz Marek nie chciał ujawnić. Prezes zapewnia jednak, że firma jest w świetnej kondycji finansowej.

— Rozwijamy się, mamy nowoczesne zakłady i pracujemy na trzy zmiany — deklaruje prezes Solidarności. Menedżerowie z branży cukierniczej nie są natomiast zaskoczeni decyzją o sprzedaży firmy.

— Jej prezes — bardzo charyzmatyczna osoba — po prostu nie ma następcy, który poprowadziłby firmę. Najwyraźniej chce oddać już ster w młodsze ręce — twierdzi anonimowo jeden z ekspertów branży spożywczej.

— Solidarność nie ma koncepcji, co dalej robić, a biorąc pod uwagę, jak ostra konkurencja panuje na rynku, to ostatni moment na sprzedaż. Firma przez lata odcinała się od wejścia do nowoczesnego kanału sprzedaży i bazowała na sklepach tradycyjnych. Na pewno przez to straciła wiele możliwości rozwoju — mówi inny menedżer z branży cukierniczej.

OKIEM EKSPERTA

Dwa mocne atuty

MAREK PRZEŹDZIAK

sekretarz generalny Polbisco Stowarzyszenia Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych

Branża zmaga się z pogarszającą się rentownością, więc procesy konsolidacyjne są naturalne. W dobrych czasach rentowność wynosiła 4-6 proc. Dzisiaj, zwłaszcza w przypadku mniejszych firm, jest dużo niższa. W lepszej sytuacji są ich dostawcy, producenci cukru, u których rentowność przekracza 16 proc. Konsolidacja jest więc efektem poszukiwaniaoszczędności i perspektywicznego spojrzenia na rynek. Lepiej stać się uzupełnieniem portfela dużego gracza i korzystać np. z jego dystrybucji. W przypadku Firmy Cukierniczej Solidarność nie spodziewałbym się jednak przejęcia przez duży koncern międzynarodowy, bo te stawiają na globalne marki, a nie lokalne marki. Solidarność ma natomiast co najmniej dwa mocne atuty — śliwki w czekoladzie, które są wyrobem stricte krajowym, i praliny z nadzieniem, które są najsilniej rosnącym segmentem słodyczy. Ciekawe dla partnera mogłoby być więc przejęcie nowoczesnego zakładu i technologii ich produkcji. Z punktu widzenia rozwoju firmy lepszy byłby inwestor branżowy niż finansowy, bo patrzyłby na firmę długoterminowo.