Transakcje podnajmu dotyczą ostatnio nie tylko małych, ale także bardzo dużych powierzchni. W ostatnich tygodniach firma Deloitte podnajęła część swojej powierzchni w biurowcu Q22 przy al. Jana Pawła II, obejmującą dwa piętra o powierzchni blisko 2,4 tys. m kw. Jakub Sylwestrowicz, dyrektor działu reprezentacji najemcy w JLL, podkreśla, że obecnie na rynek trafiają coraz większe powierzchnie oferowane na tej zasadzie. W oddanym ostatnio do użytkowania budynku Mennica Legacy Tower jego główny najemca, mBank, jeszcze przed swoim wprowadzeniem się zaoferował podnajemcom trzy piętra o powierzchni ponad 4,9 tys. m kw.
Według danych Real Estate Digital Data (REDD), które analitycy weryfikują przynajmniej w trzech źródłach, od czasu pandemii powierzchnie podnajmu bardzo szybko rosną. Przed koronakryzysem w Polsce na rynku dostępnych było około 40 tys. m kw. powierzchni w podnajmie, w lipcu zasoby wzrosły do około 70 tys. m kw., a obecnie sięgają już 140 tys. m kw. Najwięcej takich powierzchni jest na warszawskim rynku biurowym – jest tu ich obecnie ponad 70 tys. m kw., podczas gdy jeszcze w lipcu było to 34 tys. m kw. Kolejne na podium są Wrocław z ponad 20 tys. m kw. (w lipcu około 19 tys. m kw.) i Kraków z blisko 18 tys. m kw. (w lipcu ponad 12 tys. m kw.).
Na podnajem
Dostępna powierzchnia do podnajmu (m kw.) | Średnia powierzchnia biura do podnajmu (m kw.) | |
Warszawa | 70464 | 774,3 |
Kraków | 17782 | 740,9 |
Wrocław | 20267 | 1066,7 |
Gdańsk | 10998 | 733,2 |
Gdynia | 306 | 153,0 |
Katowice | 7561 | 945,1 |
Poznań | 2708 | 451,3 |
Łódź | 8992 | 899,2 |
Źródło: Real Estate Digital Data (REDD)
Według JLL, który liczy te same powierzchnie według innej metodologii (dysponuje danymi pochodzącymi od uczestników rynku, np. najemców), firmy działające w Warszawie oferują dziś znacznie więcej, bo około 122 tys. m kw. biur w ramach podnajmu, a w przypadku największych rynków biurowych poza stolicą oferty podnajmu to obecnie ponad 123 tys. m kw. Łącznie firmy w Polsce chcą podnająć około 245 tys. m kw. powierzchni biurowej.
Dla porównania: w czasie kryzysu w latach 2008-09 w podnajmie w Warszawie było 60 tys. m kw. biur. Mateusz Polkowski, dyrektor działu badań rynku i doradztwa JLL, podkreśla jednak, że przez ostatnią dekadę stołeczny rynek biurowy urósł pod względem podaży dwukrotnie, można więc powiedzieć, że skala podnajmu jest zbliżona do tej z poprzedniego kryzysu.
– Transakcja w Q22 była jedną z największych tego typu w ostatnim czasie. Jednak to nie koniec trendu. Sytuacja gospodarcza nie poprawi się szybko, a firmy analizują, gdzie mogą uzyskać oszczędności i jedną z opcji jest cięcie kosztów stałych biur. Z drugiej strony mimo że finansowo podnajem jest bardzo opłacalny dla firmy finalnie korzystającej z powierzchni, wcale nie obserwujemy dzisiaj wielu chętnych na takie transakcje – mówi Jakub Sylwestrowicz.
Jego zdaniem popyt na powierzchnie w podnajmie generowały wcześniej nieduże firmy szukające okazji cenowych, którym nie zależało na długoterminowych umowach i wyeksponowaniu swojego brandu. Godziły się na przeprowadzki, a nawet korzystały z większej elastyczności, jaką zapewniały krótsze terminy najmu. Podnajmującymi swoje powierzchnie natomiast często były firmy, które przewidując wzrost zatrudnienia wynajmowały dla siebie powierzchnie większe, niż w danej chwili potrzebowały — w tym czasie zwiększały efektywność finansową oferując ten zapas podnajemcom. Obecnie za sprawą kryzysu i możliwości, jakie daje praca zdalna, chętnych do zaoferowania zbywających metrów kwadratowych pojawiło się dużo więcej.
Obecnie doradcy mogą zaoferować klientom różne powierzchnie zarówno w biurowcach od deweloperów, jak też właścicieli budynków, gdzie pierwsza umowa trwa zwykle pięć, a nawet dłużej, powierzchnie podnajmowane na krótszy termin czy biura serwisowane.
– Powierzchnie elastyczne w biurach serwisowanych wybiorą ci, którzy szukają nie tylko umeblowanych powierzchni do pracy, co zapewnia również podnajem, ale też obsługi operatora, oferującego sieć IT, Wi Fi oraz usługi sprzątania, recepcyjne czy atrakcyjne powierzchnie socjalne. Ci, którzy potrzebują przestrzeni wyłącznie dla siebie, bez współdzielonych sal konferencyjnych, kuchni, toalet czy rozbudowanych stref relaksu, wybiorą powierzchnie w podnajmie lub tradycyjny najem – tłumaczy Jakub Sylwestrowicz.