Ukraińcy coraz chętniej wypełniają rynek pracy nad Wisłą. Tylko w pierwszym kwartale polscy pracodawcy złożyli w pośredniakach prawie 310 tys. tzw. oświadczeń o pracę, które pozwalają legalnie zatrudnić Ukraińców na sześć miesięcy w ciągu roku. To o blisko jedną trzecią więcej niż rok temu o tej porze. W całym 2015 r. na Ukraińców czekało w pośredniakach ponad 760 tys. miejsc pracy. To ponad 95 proc. wszystkich, jakie pojawiły się dla cudzoziemców. Przy tej dynamice wszystko wskazuje, że w tym roku bez trudu zostanie przekroczony pułap miliona ofert.
Łatwo już było…
Chętnych do importu siły roboczej z Ukrainy dynamicznie przybywa, rząd szykuje się jednak do nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia, a ta rzuci biurokratyczne kłody pod nogi szukających rąk do pracy na obczyźnie. — W miejsce dotychczasowej uproszczonej procedury tzw. oświadczeniowej zostaną wprowadzone dwa dodatkowe typy zezwoleń — na pracę sezonową i krótkoterminową — mówi Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan. Nowy typ zezwoleń wydawany będzie od przyszłego roku na okres 8 (praca sezonowa) lub 6 (krótkoterminowa) miesięcy w roku kalendarzowym. Dodatkowo pracodawca będzie musiał zapewnić takiesame warunki pracy oraz płacy. Rząd w ten sposób realizuje wymogi unijnej dyrektywy, choć i tak budzi opór pracodawców, bo mimo, że nowe regulacje wydają się słuszne, idą zbyt daleko.
— Zmiany ograniczą elastyczność polskiego rynku pracy poprzez zwiększenie biurokratyzmu i utrudnienie dostępu do kadr. Imigranci zarobkowi uzupełniają na polskim rynku pracy luki, których my sami nie chcemy lub nie jesteśmy w stanie wypełnić — zwraca uwagę Monika Zaręba, ekspert ds. rynku pracy w Pracodawcach RP. Z badań Narodowego Banku Polskiego wynika, że w ubiegłym roku liczba pracujących nad Wisłą Ukraińców sięgnęła miliona osób. Ze względu na cyrkulacyjny charakter migracji jednocześnie przebywała u nas mniej więcej 500 tys.
Same dane o oświadczeniach nie są tożsame z rzeczywistą liczbą osób, które podjęły pracę nad Wisłą, bo dla części cudzoziemców zarejestrowano więcej niż jedno oświadczenie, są też odmowy udzielenia wizy czy rezygnacji z przyjazdu. Rośnie też odsetek tych, którzy zyskują pozwolenie na pracę. W ubiegłym roku wydano ponad 57 tys. takich dokumentów i ponad 70 proc. trafiło w ręce Ukraińców. Nasi wschodni sąsiedzi czują się coraz lepiej w Polsce — kupują tu nieruchomości, mają w bankach 900 mln zł oszczędności i coraz częściej chcą mieć dyplom polskiej uczelni.
…a deficyt nie zniknie
Ekonomiści od dawna widzą — szczególnie w przybyszach z Ukrainy — lek na zbliżający się wielkimi krokami deficyt rąk do pracy w Polsce. Stopa bezrobocia dynamiczniespada, rośnie odsetek pracujących, a demografia nam nie sprzyja. W wielu sektorach gospodarki trudno o pracowników. Tradycyjnie najwięcej ofert dla obcokrajowców — ponad jedna trzecia — czeka w rolnictwie, ale chętnych potrzeba też w gospodarstwach domowych, budownictwie i przetwórstwie przemysłowym.
— Nowelizacja przepisów dotyczących zatrudniania obcokrajowców powinna być wyrazem kształtowania polityki migracyjnej uwzględniającej potrzeby polskiej gospodarki — podkreśla Monika Zaręba. Nie ma wątpliwości, że uproszczona procedura zatrudniania powinna być utrzymana, a dodatkowo trzeba uelastycznić proponowane przez resort pracy regulacje związane z pracą sezonową i krótkoterminową. Zdaniem eksperta Pracodawców RP, uzupełniony powinien być również katalog prac, które mogą wykonywać obcokrajowcy z zezwoleniem na pracę sezonową.
— Trudno sobie wyobrazić, aby w wykazie tym nie uwzględniono prac w budownictwie i produkcji — zwraca uwagę Monika Zaręba. Do ekspertów nie trafią argumenty, że projektowana nowela to walka z patologiami, szczególnie nieuczciwymi pośrednikami, którzy czyhają na chętnych do pracy w Polsce. — Odpowiedzią na nadużycia w zatrudnianiu pracowników powinno być wprowadzenie skuteczniejszych środków monitorowania zatrudniania cudzoziemców — uważa Robert Lisicki. Również przestrzega przed takimi zmianami przepisów, które najmocniej uderzą w… polskich pracodawców. © Ⓟ


