Coraz więcej wyłudzeń metodą "na urząd"

Iwona JackowskaIwona Jackowska
opublikowano: 2017-02-20 22:00
zaktualizowano: 2017-02-20 19:56

Odrobienie strat często graniczy z cudem, co nie znaczy, że należy dać za wygraną — radzą prawnicy i policja tym, których oszukano

Zamiast np. Państwowej Inspekcji Pracy adresat pisma widzi w nagłówku Polską Inspekcję Pracy, która przypomina o koniecznym szkoleniu bhp, określa opłatę kilkusetzłotową i grozi mandatem za niedopełnienie obowiązku szkoleniowego. Natomiast nieistniejąca izba skarbowo-celna wzywa do zapłaty grzywny za niewywiązanie się z powinności akcyzowych, jakiś rzekomy urzędnik skarbówki zawiadamia w e-mailu o kontroli i nakazuje otwarcie niebezpiecznych załączników, a gdzieś ktoś puka do drzwi i wręcza decyzje o wysokości podatku od nieruchomości z żądaniem wpłaty na wskazany rachunek. Przed takimi działaniami przestępczymi, polegającymi na podszywaniu się pod znane powszechnie instytucje państwowe z żądaniem dokonania określonych opłat, przestrzegają od pewnego czasu resort finansów, inspekcja pracy i generalny inspektor ochrony danych osobowych.

TRUDNO WYKRYĆ: Zjawisko podszywania się pod firmy lub instytucje dla wyłudzenia pieniędzy i danych osobowych ostatnio nasila się i przybiera różne formy. Niektórzy przedsiębiorcy tracili na tym nawet kilkaset tysięcy EUR. — Wykrywalność takich przestępstw jest znikoma, nie tylko w naszym kraju — mówi adwokat Arkadiusz Korzeniewski, partner w Departamencie Postępowań Spornych kancelarii CMS.Postępowań Spornych kancelarii CMS.
ARC

Nie ta ewidencja

Wyjątkowo często do tego procederu jest „wykorzystywana” Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej (CEIDG), prowadzona przez ministra rozwoju i finansów — czyli oficjalny spis przedsiębiorców działających na własne nazwisko. Wszelkie czynności dokonywane na tym portalu, w tym wpisy i wypisy, są darmowe.

— Komunikat w tej sprawie można znaleźć na stronie internetowej — podkreśla podkomisarz Dawid Marciniak z zespołu prasowego wydziału prasowo–informacyjnego biura komunikacji społecznej Komendy Głównej Policji (KGP). Pod wskazanym przez niego linkiem (https://prod.ceidg.gov.pl/CEIDG.CMS. ENGINE/?D;15bc8aee-0cbc-47a4-8a5bf8bf81781457) rzuca się w oczy przestroga ministerstwa na czerwonym tle: „Uwaga przedsiębiorco! Nie daj się oszukać! Wpis i zmiana w CEIDG są bezpłatne”.

— Na rynku działają firmy komercyjne przesyłające przedsiębiorcom oferty wpisu do prowadzonych przez nie rejestrów, które czasem mają nazwy łudząco podobne do ewidencji prowadzonej przez ministerstwo — i żądają za to opłat. Tego typu wpis ma charakter czysto informacyjny lub reklamowy i nie upoważnia do wykonywania działalności gospodarczej na terytorium Polski. Przekazanie takim firmom danych oraz wniesienie opłat jest dobrowolną decyzją — wyjaśnia podkomisarz Dawid Marciniak.

Poza tym każda osoba zakładająca konto w CEIDG otrzymuje komunikat o bezpłatnym wpisie. Taką informację zawiera też papierowy formularz CEIDG-1, przedsiębiorcy są również powiadamiani o tym elektronicznie razem z potwierdzeniem wpisu do ewidencji. Oszustom nie przeszkadza to w żądaniu od firm figurujących w rejestrze określonych płatności. Jeden z ostatnich takich listów znanych redakcji „Pulsu Biznesu” pochodzi rzekomo od administratora Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczych i Firm, w skrócie CEDGiF, który nazwą przypomina rzeczywisty rejestr CEIDG. Administrator wzywa adresata do uregulowania fakultatywnej opłaty w wysokości 295 zł, grożąc brakiem wpisu do ewidencji za niedokonanie płatności. Wszystko wygląda wiarygodnie, są pieczątki, numery REGON, paragrafy i artykuły bliżej nieznanych aktów prawnych.

— Tak właśnie często są formułowane te pisma, cytowane nieistniejące przepisy — albo przytaczane błędnie. Przedsiębiorcy, zwłaszcza gdy nie ma pod ręką prawnika, trudno jest je zweryfikować i zorientować się, że otrzymał fałszywkę. Na dodatek oficjalna ewidencja działalności ma tak długą nazwę, że wystarczy zmienić lub dodać jeden element, a wciąż sprawia wrażenie prawdziwej — mówi adwokat Arkadiusz Korzeniew-ski, partner w Departamencie Postępowań Spornych kancelarii CMS.

Jego zdaniem, taki list może wyczerpywać znamiona karalnego czynu — oszustwa, określonego w art. 286 Kodeksu karnego (k.k.). Polega on na doprowadzeniu osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przez wprowadzenie w błąd lub na wyzyskaniu błędu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Jeżeli adresat ulegnie i wniesie żądaną opłatę, oszustwo zostanie dokonane. Jeśli nie, nadal można mówić o przestępstwie zagrożonym karą.

Ważna intencja działania

— Nie zmienia tego nawet fakt, że w tego rodzaju pismach pojawiają się zastrzeżenia pisane drobnym drukiem albo sformułowanie, że opłata jest fakultatywna. Z punktu widzenia prawa karnego, takie „zmiękczacze” nie zmieniają kwalifikacji czynu, bo nie powodują zmiany ogólnego odbioru pisma przez adresata. Ważna jest intencja — wywołanie mylnego wrażenia, że odbiorca ma do czynienia z pismem urzędowym, z którego wynika konieczność opłaty. Zgodnie z kodeksem, formą przestępstwa jest samo usiłowanie jego popełnienia. Wysyłając wspomniane pisma, ktoś próbuje coś wyłudzić i to wystarczy, aby wszcząć postępowanie, a potem ukarać. Nie trzeba czekać, aż przedsiębiorca zachowa się nieostrożnie i przekaże żądane pieniądze — wyjaśnia adwokat. Arkadiusz Korzeniewski obserwuje, że zjawisko podszywania się pod kogoś, pod firmę lub instytucję dla wyłudzenia czy to pieniędzy, czy danych, które mogą posłużyć dla uzyskania korzyści majątkowych, ostatnio nasila się i przybiera różne formy — od papierowych pism, korespondencji elektronicznej, rozmów telefonicznych, po instalowanie określonego rodzaju oprogramowania śledzącego poczynania użytkownika danego komputera. Niektórzy udają klientów banków, inni ich przedstawicieli. Telefonują z ofertami, wzbudzają zaufanie, po czym domagają się danych wrażliwych czy resetowania haseł. W e-mailach przypominających pismo banku obsługującego transakcje firmy pojawia się link z zaleceniem kliknięcia, bo np. po usunięciu awarii trzeba zmienić hasło dostępu do konta. Albo z prośbą o dokonanie próbnego przelewu. Natomiast adresy e-mailowe nadawców fałszywych wiadomości, np. z poleceniem przelania należności za transakcję na inny niż zwykle rachunek, łudząco przypominają adresy pracowników stałych partnerów biznesowych. Wreszcie sprawcy sięgają po narzędzia, dzięki którym głos rozmówcy brzmi tak jak osoby stale kontaktującej się z przedsiębiorcą.

Oficjalnie tylko poleconym

— Instytucje, banki tak nie działają, nie domagają się e-mailowo zmiany haseł ani danych wrażliwych. Takie żądania powinny być sygnałem ostrzegawczym. Wszelkie odbiegające od stałych praktyk współpracy prośby należy tak traktować i je zweryfikować — mówi adwokat z kancelarii CMS. Gdy pojawia się e-mail od kontrahenta z prośbą o zmianę rachunku bankowego do rozliczeń, warto zadzwonić pod jego sprawdzony numer, najlepiej stacjonarny. Oficjalne kontakty są też zwykle podane w umowach biznesowych spisanych na papierze — często też numery kont do regulowania zobowiązań — i bez aneksu nie ma mowy o korzystaniu z innych rachunków. — Przedsiębiorca, który otrzymał pismo od organu przypominającego znany oficjalny, powinien sprawdzić jego adres.

Przed działaniami przestępczymi, polegającymi na podszywaniu się pod znane powszechnie instytucje państwowe, przestrzegają resort finansów, inspekcja pracy i generalny inspektor ochrony danych osobowych.

Poza tym zwykle listy urzędowe są przez kogoś podpisane i zawierają sygnaturę akt. Przede wszystkim jednak korespondencja instytucji państwowych jest wynikiem wszczynanego lub trwającego postępowania, a wezwanie do wniesienia opłaty wynika zawsze z decyzji i pismo musi być zatytułowane jako „decyzja”. Poza tym, jako że jest ona administracyjna, zawiera pouczenie o możliwości jej zaskarżenia, odwołania się od niej w określonym terminie. Wreszcie nigdy tego rodzaju postanowienia nie są wysyłane zwykłym listem, lecz poleconym za zwrotnym potwierdzeniem odbioru, nigdy e-mailowo. W praktyce obrotu korespondencja oficjalna ma postać papierową i listu poleconego. Czyli już forma, w jakiej adresat otrzymał pismo, może pomóc w ocenie, czy jest ono legalne — zwraca uwagę Arkadiusz Korzeniewski. Trzeba po prostu dmuchać na zimne. W zasadzie to jedyna rada, aby nie ponieść strat, bo raczej trudno odzyskać pieniądze. Niektórzy przedsiębiorcy w ten sposób tracili od kilkudziesięciu tysięcy do kilkuset tysięcy EUR.

— Wykrywalność takich przestępstw jest znikoma, nie tylko w naszym kraju — podkreśla adwokat. Naprawienia krzywdy można dochodzić na dwa sposoby. Np. przed sądem cywilnym, w sprawie o wyłudzenie jako czyn nieuczciwej konkurencji. Jednak złożenie pozwu wymaga wskazania drugiej strony, którą w tych sprawach niełatwo znaleźć. Lepszym rozwiązaniem może być postępowanie karne. Osoba sprawcy nie musi być znana poszkodowanemu, aby złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Jej ustalenie jest wtedy zadaniem organów państwowych.

— Firmy oferujące wpisy do swoich rejestrów powinny wyraźnie informować przedsiębiorców o charakterze swojej działalności. Jeżeli nie robią tego, a przedsiębiorca poczuje się oszukany, może złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w dowolnej jednostcepolicji na terenie kraju — stwierdza podkom. Dawid Marciniak z KGP. Arkadiusz Korzeniewski radzi korzystać z takiej możliwości, nawet jeżeli wyłudzona kwota jest niewielka.

— Jeżeli organy ścigania nie będą otrzymywały takich zgłoszeń, same z siebie raczej nie podejmą kroków, aby walczyć z tym procederem — zwraca uwagę adwokat.

Działania prokuratury

Opisane praktyki są przedmiotem skarg kierowanych do administracji publicznej. Jak informuje prokurator Arkadiusz Jaraszek z działu prasowego Prokuratury Krajowej (PK), jeszcze Prokuratura Generalna ustaliła z Ministerstwem Gospodarki sposób i tryb przekazywania wpływających do tego resortu informacji o składanych przedsiębiorcom ofertach odpłatnego wpisu do prywatnych rejestrów w sposób sugerujący, że jest to działanie organów państwowych.

— Do tego resortu wpływało najwięcej skarg przedsiębiorców, które w praktyce stanowią zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa — mówi Arkadiusz Jaraszek. Obecnie wszelkie pisma i korespondencja elektroniczna kierowane do Ministerstwa Rozwoju w tej kategorii spraw są przesyłane Prokuraturze Krajowej, a ta zgodnie z właściwością miejscową przekazuje je odpowiedniej prokuraturze regionalnej. — Jeśli jedna jednostka prowadzi sprawę danej „firmy”, zajmującej się przestępczym procederem, to możliwe jest jego pełne zobrazowanie, ustalenie skali zjawiska, pełnej liczby pokrzywdzonych i rzeczywistych rozmiarów szkody. To natomiast ułatwia przypisanie sprawcom winy i wykazanie, że wyczerpali oni wszystkie znamiona przestępstwa oszustwa z art. 286 par. 1 Kodeksu karnego, bo właśnie z tego przepisu najczęściej kwalifikowane są takie czyny — wyjaśnia prokurator.

Przestępstwo to jest zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Jeśli dotyczy ono mienia znacznej wartości (powyżej 200 tys. zł), to zgodnie z art. 294 par. 1 k.k. kara wynosi od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Przy ustalaniu szkody brane są pod uwagę wszystkie pisma wysłane do pokrzywdzonych i łączna wartość wyłudzonych kwot, a także kwot, które ktoś usiłował wyłudzić. Arkadiusz Jaraszek mówi, że to, że sprawę jednego „oszusta” bada ta sama jednostka prokuratury, wpływa też na wymiar kary, jaka może być orzeczona wobec przestępcy.

Ze statystyk Prokuratury Krajowej

W październiku 2015 r. w Prokuraturze Krajowej przeprowadzono analizę postępowań prowadzonych w sprawach dotyczących oferowania przedsiębiorcom odpłatnego wpisu do różnego rodzaju prywatnych rejestrów, w sposób mogący sugerować, że jest to działanie organów państwowych. Z raportu wynika, że w latach 2013-15 w powszechnych jednostkach organizacyjnych zostało zarejestrowanych łącznie 181 takich postępowań, z czego w poszczególnych okręgach apelacyjnych było ich: 52 — apelacja warszawska, 23 — apelacja białostocka, 21 — apelacja wrocławska, 19 — apelacja lubelska, 15 — apelacja łódzka, 14 — apelacja szczecińska, 12 — apelacja katowicka, 11 — apelacja gdańska, 6 — apelacja poznańska, 5 — apelacja rzeszowska, 3 — apelacja krakowska. Obecnie Prokuratura Krajowa nie dysponuje bardziej aktualnymi zbiorczymi danymi na temat skali tego rodzaju przestępstw.