Przesunięcie premiery gry na trzy tygodnie przed terminem było dużym zaskoczeniem. Trzeba jednak pamiętać, że dla CD Projektu – co zauważa analityk – kluczowe jest dopracowanie gry pod każdą platformę, a to dostarcza sporych obaw.
– Warto mieć na uwadze to, że po ogłoszonym zdobyciu statusu gold, czyli uzyskaniu niezbędnych licencji, a także rozpoczęciu tłoczenia fizycznych płyt z grą, praca nad samym produktem nie zostaje wstrzymana. Produkcja gry trwa w takim samym stopniu do dnia premiery w związku z przygotowywaniem tzw. 0-day patcha, czyli łatki dystrybuowanej w dniu premiery, która usuwa ostatnie znalezione usterki i często skupia się też na optymalizacji – mówi Szymon Nowak.
Jego zdaniem to, że „Cyberpunk 2077” będzie mierzył się z optymalizacją, było już wiadome od kilku kwartałów. Dotyczy to szczególnie konsol bieżącej generacji, które pod względem sprzętowym pozostają o wiele słabsze niż dzisiejsze komputery osobiste. – Wydaje się, iż faktycznie CD Projekt natknął się na większe problemy z ostateczną optymalizacją, którą chce dopracować przed wydaniem 0-day patcha, tak aby w dniu premiery na wszystkich platformach gra działała w analogiczny, płynny sposób. W związku z tym obawy powinny ewentualnie skupiać się właśnie na kwestiach samej optymalizacji niż nad jakością gry – dodaje Szymon Nowak.
Analityk przewiduje, że grudniowy termin premiery zostanie dotrzymany, bo jest to końcówka najlepszego okienka wydawniczego i studio będzie chciało je wykorzystać.
Szymon Nowak zaznacza, że samo przesunięcie premiery gry o 21 dni nie zmienia wiele w prognozach, a jedynie przesuwa je w czasie. Zauważa też, że decyzja o przesunięciu premiery podważyła przez chwilę pozycję „Cyberpunka 2077” na liście bestsellerów.
CD Projekt przesunął premierę „Cyberpunka 2077” na 10 grudnia. Adam Kiciński, prezes spółki, podczas konferencji 27 października poinformował, że wydanie gry 19 listopada było możliwe, jednak przełożenie premiery o 21 dni leży w długoterminowym interesie spółki i akcjonariuszy.
