Cyberspółki przed kuracją

Roman Kubiak
opublikowano: 2000-05-29 00:00

Cyberspółki przed kuracją

Większość firm internetowych może upaść w ciągu roku

Nieposkromiony dotychczas rozwój rynku przedsiębiorstw sieciowych zaczął ostatnio tracić wigor. Pojawia się coraz więcej przykładów, iż w biznesie internetowym, jak w każdym innym, można nie tylko dużo zyskać, ale i stracić.

Emocje związane z internetowym szałem ostatnio lekko opadły. Zgodnie z raportem NationalVenture Capital Association, jednego z najpopularniejszych funduszy inwestujących w startujące firmy sieciowe, w pierwszym kwartale 2000 roku w startujące przedsiębiorstwa internetowe zainwestowano 17 mld USD (76,5 mld zł). Kwota ta wzrosła o 425 proc. w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. Znacznie trudniej było jednak firmom sieciowym uzyskać fundusze potrzebne na finansowanie następnej fazy rozwoju. Finansowanie tzw. następnej rundy w I kwartale 2000 spadło do 12 proc. kwot uzyskanych w pierwszej rundzie, w porównaniu z 28 proc. w 1999 r.

Kapitał za udziały

Mnożące się straty zmuszają wiele firm internetowych do pozyskiwania coraz to nowych funduszy. Znajdująca się w wielkich tarapatach jedna z pięciu najbardziej znanych firm działających w cyberprzestrzeni CDNow dostała ostatnio zbawienny zastrzyk gotówki wysokości 53 mln USD (238,5 mln zł), w zamian za 9,2 proc. udziałów w spółce. Inne przedsięwzięcia nie miały tyle szczęścia. Dobrze zapowiadająca się sieciowa firma Red Rocket wspierana przez Nickelodeon właśnie poszła z torbami, po bezskutecznych próbach uzyskania nowego kapitału.

Zmienna moda

Rynek internetowy okazuje się podatny na zmieniające się mody. Rozwijające się zainteresowanie firmami działającymi na rynku surowców i półproduktów (tzw. business-to-business) odsunęło w cień zeszłoroczny szał na cybersupermarkety (firmy z grupy business-to consumer). Ostatnio na przykład nastała moda na fotografię cyfrową. Korzystając z okazji, firma Mslide postanowiła teraz, a nie dopiero jesienią, zacząć drugą rundę poszukiwania inwestorów (zaledwie kilka miesięcy temu zebrała 4 mln USD, czyli 18 mln zł). Zarząd firmy zdecydował, iż skoro inwestorzy obecnie są zainteresowani fotografią numeryczną, nie ma sensu zwlekać. Na jesieni uwagę rynku może przyciągnąć już inna dziedzina.

Wierne venture capital

Kwietniowa korekta na światowych rynkach kapitałowych odmiennie wpłynęła na różnych inwestorów. Fundusze venture capital (inwestujące w firmy we wczesnej fazie rozwoju) najczęściej lokują kapitał na okres od trzech do siedmiu lat. Dlatego krótkotrwałe zachwiania cen akcji nie są dla nich przyczyną do większych obaw. Fundusze venture capital wykorzystują też zachwiania giełdowe, jako argument przetargowy przy negocjowaniu ceny nabycia udziałów.

Na innych nagłe spadki cen akcji cyberspółek podziałały jak zimny prysznic. Dotychczas bezkrytyczni internetowi kapitaliści stali się bardziej wybiórczy i zadają nie spotykane dotąd pytania, np.: kiedy firmy zaczną przynosić zyski? Budzający się z zauroczenia inwestorzy zaczynają oczekiwać, aby w momencie wprowadzenia akcji na giełdę spółka osiągała zyski albo była bliska ich osiągnięcia.

Nowe oczekiwania

Powoli staje się wymogiem, by fundusze zdobyte przez spółki wchodzące na giełdę wystarczyły do momentu, kiedy firmy zaczną same na siebie zarabiać. Według dotychczasowej tradycji, spółki wspomagały swój rozwój dzięki dodatkowym zastrzykom kapitału. Dyrektor Deutsche Bank Alex BrownŐs West Coast Technology Internet Banking twierdzi, iż aktualnie wymaga się, aby firma zaczęła przynosić zyski w ciągu dwóch lat. Dla porównania najbardziej znany na świecie cybermarket Amazon.com działa już pięć lat i wciąż nie wykazał złamanego centa zysku.

Terapia Internetem

Niepowodzenia firm rozpoczynających działalność są sprawą naturalną. Według badań amerykańskiej administracji ds. małych przedsiębiorstw, 40 proc. wszystkich nowych firm upada w ciągu pierwszych sześciu lat. Dyrekor National Venture Capital Association twierdzi, że na każde 100 zgłoszonych biznesplanów, 10 zasługuje na większą uwagę, a tylko jeden zostaje sfinansowany. Trzeba będzie jeszcze czekać kilka lat, by przekonać się, ile z tych wybranych firm odniesie sukces. Ośrodek badawczy rynku sieciowego Forester Research przewiduje, że większość firm internetowych zbankrutuje do roku 2001.

Dla internetowych nowobogackich najwięcej niepokoju niesie pytanie: jak nisko mogą spaść kursy akcji internetowych w przypadku recesji gospodarki i kiedy (jeśli kiedykolwiek) akcje te powróciłyby do swoich aktualnych notowań. Ci, którzy nie mogą pogodzić się z niepowodzeniem, znajdą pomoc w nowo założonej witrynie pod nazwą Startupfailures.com (którą przetłumaczyć można jako — Niepowodzenianowychfirm.com), oferującej internetowe sesje terapeutyczne.