Cyfryzacja ma ruszyć z kopyta

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2012-04-05 00:00

Urzędy udostępnią dane, klienci skorzystają, operatorzy zarobią — taką wizję roztacza wiceminister cyfryzacji.

Chcesz dowiedzieć się, gdzie najłatwiej zaparkować w centrum w godzinach szczytu? Ściągnij aplikację od operatora komórkowego, który przygotował ją na podstawie danych z urzędu miasta o najmniej obłożonych parkometrach. Taka wizja to niestety wciąż mrzonka.

Igor Ostrowski, wiceminister resortu administracji i cyfryzacji, zapewnia jednak, że strona publiczna zacznie udostępniać dane, a skorzystają na tym: Kowalski i biznes.

— Umówiłem się z ministrem Michałem Bonim, że przygotuję pakiet, który wyzwoli tzw. impet cyfrowy. Uwolnimy dane dostępne w zasobach administracyjnych, by umożliwić operatorom stworzenie na ich bazie usług dodanych. To na nich będą zarabiać firmy z branży telekomunikacyjnej, a nie na taniejącym głosie czy transmisji danych. W Unii Europejskiej rynek usług dodanych jest wart 27 mld EUR — mówi Igor Ostrowski.

Inne przykłady? Mając dane o przestępczości, firmy mogą przygotowywać aplikacje na smartfony pokazujące, których okolic należy unikać przy parkowaniu. Inną opcją jest np. publikacja rankingu najlepszych szkół w okolicy.

— Udostępnimy tylko dane statystyczne i zdepersonalizowane — zastrzegał wczoraj Igor Ostrowski na spotkaniu z przedstawicielami Amerykańskiej Izby Przemysłowo- Handlowej.

Oczywiście pojawia się pytanie, na ile te deklaracje się zmaterializują. Państwo od wielu lat obiecuje wdrożenie różnych elektronicznych systemów, których jak nie ma, tak nie ma. Cyfryzacja i udostępnienie zasobów są zadaniami, których wykonania podjął się Igor Ostrowski.

W końcu jest też decyzja, że to on będzie zajmował się telekomunikacją. Branża spodziewała się, że jej opiekunem będzie Małgorzata Olszewska. Wygrał jednak Igor Ostrowski.

— Powinniśmy przestać myśleć o telekomunikacji w kategoriach technicznych. Ona jest kośćcem budowy społeczeństwa cyfrowego — mówi Igor Ostrowski.

Na razie wiceminister ma na głowie nowelizację prawa telekomunikacyjnego — kontrowersyjną, bo wprowadzającą zapisy nakazujące operatorom stacjonarnym pokazywanie rzeczywistej prędkości, a nie tylko maksymalnej. Ta regulacja prawdopodobnie wyparuje z ostatecznej wersji projektu.

— Zostaną prawie wyłącznie zapisy podyktowane koniecznością dostosowania prawa do nowej dyrektywy unijnej. Może warto dodać kilka elementów, na przykład możliwość wprowadzenia aukcji na częstotliwości, co ułatwi korzystne ich rozdysponowanie — deklaruje Igor Ostrowski.