Trudno w to uwierzyć, ale odchodzący premier Marek Belka nie tylko odwołuje — co byłoby naturalne — lecz nadal powołuje na stanowiska rządowe. W czerwcu zdumiały nas nominacje wiceministrów w kilku resortach, ale wczoraj ustanowiony został rekord — oto rząd postanowił utworzyć odrębne Ministerstwo Sportu (MS)! Na szczęście nie będzie już nominacji ministra, albowiem konstytucyjnym szefem nowego resortu do końca kadencji pozostanie sam premier.
Zdumiewa nie tyle samo utworzenie MS, ile pora i okoliczności owej reorganizacji. Problem, w jaki sposób państwo może najefektywniej zarządzać sportem wyczynowym, pozostaje otwarty. Koncepcja Leszka Millera, który skonstruował Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu (MENiS), absolutnie się nie sprawdziła. Jednak miał on do takiej decyzji polityczne prawo, ponieważ podejmował ją zaraz po zwycięskich wyborach — a nie wtedy, gdy nadchodzi czas uprzątania biurek. Trzeba też podkreślić, że utworzenie MS nie ma związku z wejściem w życie nowej ustawy o sporcie kwalifikowanym, likwidującej Polską Konfederację Sportu. Przecież działem administracji rządowej „kultura fizyczna i sport” mogłoby jeszcze pokierować MENiS.
Premier Jerzy Buzek także utworzył pod koniec kadencji — ale nie w ostatnich tygodniach, tylko wcześniej — sztuczne Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i Budownictwa (MRRiB), skrojone wyłącznie dla zaspokojenia ambicji Jerzego Kropiwnickiego. Leszek Miller zlikwidował je dosłownie w pierwszych godzinach swojego urzędowania, tworząc Ministerstwo Infrastruktury. Po powołaniu gabinetu pod przewodem PO lub PiS, Ministerstwo Sportu nie uniknie losu MRRiB.