Choć może to zabrzmieć dziwnie, to najlepszym określeniem dla mijającego roku będzie stwierdzenie, że był to czas niewykorzystanych szans. Tanie obligacje skończyły się zbyt szybko, podobnie jak publiczne emisje na podstawie prospektów.
W IV kwartale mieliśmy tylko jedną publiczną emisję obligacji przeprowadzoną na podstawie prospektu emisyjnego i skierowaną do inwestorów indywidualnych. PKO Bank Hipoteczny pozyskał 50 mln zł z emisji sześciomiesięcznych papierów. A przecież okoliczności do plasowania emisji były wręcz wymarzone – oprocentowanie lokat nadal jest nieśmiesznie niskie, zaś pokrycie emisji publicznych zapisami najwyższe od 2016 r. – roku rozkwitu emisji publicznych (ich wartość sięgnęła wtedy 1,5 mld zł) i zgłoszonego popytu (3 mld zł).